A A+ A++

Wiadomość o jego śmierci jako jedna z pierwszych podała Magdalena Gawin, generalny konserwator zabytków, jednocześnie wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego: – To wielka strata dla polskiej nauki, kultury i środowiska konserwatorskiego – pisała na Facebooku. – Rodzinie, przyjaciołom i współpracownikom Pana Profesora składam najszczersze wyrazy współczucia. Cieszę się, że mogłam poznać go osobiście. Był autorem licznych publikacji z zakresu ochrony i konserwacji obiektów architektonicznych, autorytetem, który zarażał pasją do piękna z przeszłości rzesze studentów i wykształcił pokolenia polskich konserwatorów zabytków.

Długie wspomnienie pojawiło się na fanpage’u małopolskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków w Krakowie. – Profesor Jan Tajchman to jeden z największych autorytetów polskiej konserwacji. Znani mi uczniowie Profesora często w dyskusjach przywołują jego słowa: „Tajchman nas tak uczył”, „Tajchman zawsze na to zwracał uwagę”, „Tajchman nigdy się nie zgadzał”… – wspominała prof. Monika Bogdanowska. – Wybitna, wyjątkowa postać – znawca najwyższej klasy tych drobnych ułomków dziedzictwa, wyrobów stolarki, ciesiołki, propagator idei ochrony detali nieistniejących już rzemiosł. Jako wybitny nauczyciel akademicki wychował wielu uczniów – oby zawsze byli wierni głoszonym przez Profesora zasadom i podtrzymywali ogień w kaganku przez niego zapalonym.

Prof. Bogdanowska cytuje fragment jednej z jego publikacji: „Więźba storczykowa zredukowana podłużnie to więźba jednostorczykowa, dwujętkowa ze storczykiem w co drugim wiązarze, zawieszona na dwóch parach zastrzałów. Rama storczykowa jest dwuryglowa, na podwalinie, stężona długimi zastrzałami w formie krzyży św. Andrzeja i mieczami nad dolnymi ryglami”. – Potem jest o kozłach wiązarowych i pośrednich.

Budując w wyobraźni te konstrukcje, przenoszę się nie tylko w świat kapitalnych konstrukcji, ale też niematerialnego dziedzictwa języka, który te konstrukcje opisuje. Oczywiście tylko do czasu, gdy one istnieją. Będziemy ich strzec, Profesorze, obiecuję! – dodaje Bogdanowska.

Dydaktyk i praktyk

Prof. dr hab. inż. arch. Jan Tajchman urodził się 21 maja 1929 r. w Krośniewicach w rodzinie nauczycielskiej. W młodości aktywnie działał w Związku Harcerstwa Polskiego. W 1953 r. ukończył studia na Wydziale Architektury Politechniki Poznańskiej, gdzie był uczniem prof. Władysława Czarneckiego, a w roku 1962 został absolwentem kierunku konserwatorstwo na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

W 1974 r. obronił pracę doktorską na Politechnice Wrocławskiej, uzyskując tytuł doktora nauk technicznych. Na tej samej uczelni przedstawił w roku 1989 rozprawę habilitacyjną i uzyskał stopień doktora habilitowanego. Po studiach w Poznaniu wrócił do Torunia, gdzie pracował jako nauczyciel w Technikum Budowlanym oraz jako projektant dla Biura Projektów Inwestycyjnych Skupu.

Działalność projektową i konserwatorską umiejętnie godził z pracą w Instytucie Zabytkoznawstwa i Konserwatorstwa UMK: w okresie od 1955 do 1966 był zatrudniony jako asystent i starszy asystent, a w latach 1966-1990 jako starszy wykładowca. W 1990 r. objął stanowisko docenta, a następnie awansował na stanowisko profesora nadzwyczajnego. W 1996 r. nadano mu tytuł profesora zwyczajnego.

Na UMK wykładał m.in. historię technik budowlanych z elementami materiałoznawstwa, konserwację i restaurację zabytków architektury oraz inwentaryzację zabytków architektury. Był promotorem ponad 100 prac magisterskich i trzech doktorskich. W pracy dydaktycznej poza UMK swoimi doświadczeniami i wiedzą dzielił się także z alumnami Wyższego Seminarium Duchownego w Toruniu, studentami Wydziału Technologii Drewna SGGW w Warszawie oraz słuchaczami konserwatorskich studiów podyplomowych Politechniki Warszawskiej, Politechniki Łódzkiej i UTP w Bydgoszczy. Jako dydaktyk zawsze ogromną wagę przywiązywał do przekazywania wiedzy konserwatorskiej tym środowiskom i grupom zawodowym, które współdecydują o przebiegu prac konserwatorskich i o losach zabytków.

Fraszki profesora

Uchodził za wspaniałego wykładowcę, który swoje wykłady często urozmaicał wymyślanymi fraszkami. „Marzył, aby jego dzieło przetrwało bez zniszczenia, projektując przebudowę zapomniał, że poprzednik miał takie same marzenia” – zauważył w „Marzeniu architekta”. Mawiał:

„Zabytki stoją dzięki statyce i przyzwyczajeniu – z tym, że przyzwyczajenie bywa silniejsze od statyki”.

Podczas egzaminów pojawiała się u niego skrzynia z drewnianymi cegłami, z których studenci musieli sami ułożyć fragmenty zabytkowych murów. Jego wielką zasługą jest wprowadzenie przedmiotów politechnicznych na konserwację. Uczył m.in. historii techniki budowlanej.

W swoich naukowych dociekaniach z zakresu historii technik budowlanych koncentrował się przede wszystkim na zagadnieniach związanych z zabytkową stolarką architektoniczną i z historycznymi konstrukcjami więźb dachowych, z biegiem czasu coraz więcej uwagi poświęcał teorii konserwacji architektury. Rezultaty swoich prac badawczych opublikował w kilku pozycjach książkowych i w ponad 100 artykułach.

Zdaniem prof. Janusza Krawczyka z UMK, Zakład Konserwatorstwa na naszym uniwersytecie „więźbami stoi”. – Człowiek, który stworzył potęgę tego zakładu – mowa o prof. Janie Tajchmanie – zaczynał swoją drogę naukową nie od badania fundamentów budynków, ale od więźby. I stworzył szkołę konserwatorstwa, w której traktowano więźbę jako integralną część zabytku architektury – mówił w jednym z wywiadów prof. Krawczyk. – A trzeba wiedzieć, że jest to twór fenomenalny pod względem konstrukcyjnym. Jego formy, przestrzenność, perspektywy, jakie się otwierają, ale i czasami poczucie klaustrofobicznego zagrożenia – to wszystko w kontakcie z więźbą jest.

Można ją traktować nie tylko jako zabytek techniki czy integralną część obiektu architektonicznego, ale także w kategoriach sztuki abstrakcyjnej. Można widzieć w niej konstrukcję przestrzenną, która otwiera się na interakcje z odbiorcą.

Prof. Tajchman miał rozległą wiedzę z wielu dziedzin nauki, bo konserwacja zabytków wymaga znajomości sztuki, architektury, urbanistyki, historii, chemii, a nawet zagadnień związanych z religioznawstwem. Trudno byłoby sobie wyobrazić, że za konserwację wnętrza dawnej świątyni odpowiadałby ktoś, kto nie znałby zarówno realiów, w jakich powstawała, jak i obecnych zasad liturgicznych.

Gdy prof. Tajchman pracował w kościołach, zawsze starał się przekształcać wnętrza zgodnie z soborową reformą. – Adaptacja do nowej liturgii dawnej świątyni jest bardzo trudna, wymaga wielkiej kultury, wiedzy i pokory – mówił na konferencji dotyczącej konserwacji w katedrze w Płocku. – Ołtarz jest centralnym miejscem w kościele, nie może być tak, że uwagę wiernych przede wszystkim przykuwa posadzka prowadząca do niego. A w wielu świątyniach tak właśnie jest.

W jego dorobku znajduje się ponad 60 realizacji, a także liczne ekspertyzy z konserwacji zabytków architektury i stolarki budowlanej. Jest autorem projektów rozbudowy zabytkowych kościołów w Ciechocinku, Lubsku i Zawadzie, projektów wyposażenia wnętrz katedr w Sankt Petersburgu i Moskwie, a także projektów adaptacji dawnych prezbiteriów do wymogów liturgii określonych przez Sobór Watykański II np. w kościołach NMP w Toruniu, św. Walentego w Łążynie i katedrze w Płocku.

Toruń wiele mu zawdzięcza w sprawie listy UNESCO

Prof. Jan Tajchman należał do zespołu naukowców, dzięki którym Toruń stał się światową atrakcją turystyczną. Był architektem wpisania Starówki na listę światowego dziedzictwa UNESCO, które stawia nas w takim rzędzie atrakcji kulturowych jak Wielki Mur Chiński, katedra Notre Dame, Taj Mahal, egipskie piramidy i nowojorska Statua Wolności.

Starania o ten zaszczytny tytuł sięgają jeszcze 1989 r. Wówczas z inicjatywy Stowarzyszenia Pax powstał społeczny komitet działający na rzecz umieszczenia Starówki w gronie najciekawszych obiektów światowej kultury. 1 marca 1989 r. odbyła się sesja naukowa, na której omówiono warunki wpisu i kryteria, jakie musi spełnić miasto.

Zarządzeniem z 8 września 1994 r., ówczesnego prezydenta RP Lecha Wałęsy, „Toruń – Stare i Nowe Miasto” został uznany za pomnik historii i tym samym znalazł się w poczekalni do wpisu na listę. Opracowanie załącznika do wniosku zarząd Torunia zlecił 19 marca 1996 r. Instytutowi Zabytkoznawstwa i Konserwatorstwa UMK.

Odpowiednia umowa na wykonanie pracy „Dokumentacja opisowo-analityczna, kartograficzna i fotograficzna do wniosku o wpisanie miasta Torunia na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego została zawarta 15 kwietnia 1996 r.

Podjął się tego zespół pod kierownictwem prof. Jana Tajchmana, który oprócz niego tworzyli jeszcze prof. Marian Arszyński i Zbigniew Nawrocki.

32-stronicowa książka składa się z trzech części.

• Pierwsza – opisowa – zawiera rys historyczny najstarszej części Torunia, informacje o obecnym stanie oraz przesłanki wskazujące na jej ponadlokalne znaczenie, w tym związek z wybitnymi postaciami. Miastu miał tu oczywiście pomóc znany na całym świecie Mikołaj Kopernik.

• Druga część zawiera mapy ukazujące położenie Torunia w regionie, najbliższej okolicy oraz samo miasto.

• Trzecią stanowią zdjęcia wykonane ściśle według kryteriów UNESCO.

W czerwcu 1996 r. opracowanie zostało przekazane generalnemu konserwatorowi zabytków prof. Andrzejowi Tomaszewskiemu.

W październiku 1996 r. do Torunia przyjechał przedstawiciel Komitetu Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO prof. dr architekt Jonas Glemźa – ówczesny wiceminister kultury Litwy. Po jego pozytywnej opinii wniosek trafił na obrady 21. plenarnej sesji Komitetu Dziedzictwa Światowego UNESCO w Neapolu, która odbyła się pomiędzy 4 i 6 grudnia 1997 r. Za datę uroczystego aktu wpisu powszechnie przyjmuje się 4 grudnia, bo wtedy odbyło się głosowanie nad wnioskiem.

Troska o miasto

Prof. Tajchman pracował 65 lat. Jego wpływ na nowoczesną myśl konserwatorską w Polsce jest potężny. Jeszcze przed dekadą aktywnie zabierał głos w sprawach lokalnych, np. krytykował władze Torunia za kolejne ingerencje w otoczenie Starówki, co jego zdaniem moglibyśmy przypłacić utratą wpisu na liście światowego dziedzictwa kulturowego. – Istotą ochrony zabytków architektury, za którą odpowiadają nie tylko pracownicy urzędu konserwatorskiego, ale także i przede wszystkim władze miasta, jest to, aby przetrwały bez istotnych zmian. W takiej postaci mają być przekazane następnym pokoleniom. Domaga się tego nie tylko tzw. Karta Wenecka, ale także nasza Konstytucja w preambule i art. 5 – pisał w „Gazecie Wyborczej” w Toruniu. – Wynika z tego, że zabytek architektury nie może być zmieniony nie tylko w swej formie zewnętrznej, ale także i w swoim historycznym wewnętrznym układzie przestrzennym. Tak należy projektować adaptację zabytku do współczesnych potrzeb. W tym celu trzeba wziąć pod uwagę przede wszystkim pojemność jego kubatury oraz możliwości układu przestrzennego zabytku.

Nie każdy bowiem nadaje się na dowolną nową funkcję, a jedynie na taką, która go nie niszczy. Muszą to zrozumieć inwestorzy i władze miasta.

Za jego wypowiedziami zawsze ukrywała się głęboka troska o tkankę historyczną. – Ja w swojej twórczości nie klonuję form. Tworzę nowe, ale pasujące. I zawsze wobec zabytku z pokorą. Moje nie może być większe od zabytku – mówił przed laty w rozmowie z Radiem Eska prof. Jan Tajchman.

Oburzało go to, że sądy w Polsce umarzają sprawy za niszczenie zabytków, powołując się na niską szkodliwość czynów. On przypominał, że niszczenie własnych śladów historycznych zawsze jest wysoce szkodliwe.

W zeszłym roku otrzymał tytuł „Współczesnego Torunianina Stulecia” w kategorii nauka. Był również laureatem Medalu Thorunium, najwyższego odznaczenia w naszym mieście. Odbierając to wyróżnienie, mówił: – Warto było walczyć, bo sami państwo powiedzą, że Toruń jest przemysłem turystycznym teraz, bo inne przemysły niestety padły w naszym mieście.

Prof. Jan Tajchman zmarł 29 grudnia 2020. Miał 91 lat.

Korzystałem z materiałów UMK i archiwaliów prasowych

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUwaga urodzeni w 1953 roku! Chodzi o wyższe emerytury
Następny artykułCOVID-19 w powiecie: 7 nowych zakażeń, 2 zgony