Choć w dziedzinie rozpoznawania i leczenia nowotworów zrobiliśmy ogromny postęp, nic w trakcie tego leczenia nie zastąpi spokojnej rozmowy z lekarzem, jego obecności, zainteresowania, możliwości podzielenia się z nim swoimi obawami i wątpliwościami. Jak mówi prof. Cezary Szczylik, onkolog ordynator Oddziału Onkologii Klinicznej i Chemioterapii Europejskiego Centrum Zdrowia Otwock, w rozmowie z politykazdrowotna.com, troska o pacjenta jest elementem terapii, dającym większe nadzieje na sukces.
Pacjent musi czuć troskę
Politykazdrowotna.com: Co czterdziesta osoba choruje na nowotwór. Tymczasem lekarzy onkologów mamy jak na lekarstwo. Czy taka sytuacja daje szansę, by zrealizował się apel: Leczmy z troską! – będący tytułem konkursu, któremu Pan ambasadoruje?
Prof. Cezary Szczylik: Niestety nie jest to łatwe, faktycznie mamy za mało lekarzy, za to narastającą wręcz falę zachorowań na nowotwory w naszym kraju. Widzę w tym wielkie wyzwanie dla tych, którzy organizują politykę zdrowotną w Polsce. Na razie lekarz jest lekarzem, sekretarką i terapeutą w jednym. Jednocześnie ma obowiązek wypisania wszystkich dokumentów związanych z dokumentacją pacjenta. Musi nie tylko opisać aktualny stan chorego, ocenić i wskazać kolejne etapy jego leczenia, ale też pootwierać wszystkie pliki, żeby skrupulatnie wypełnić poszczególne rubryki, według wymagań Narodowego Funduszu Zdrowia. To jest zderzenie dwóch rzeczywistości. Z jednej strony konieczne jest prowadzenie dokumentacji, bo pozwala na realną wycenę usługi, którą świadczymy wobec chorego. Ale z drugiej strony, nie wiem, czy ktokolwiek w NFZ-cie policzył, ze stoperem w ręku, ile czasu zajmuje wypełnienie tych kwestionariuszy. Bardzo często przy popełnieniu nawet literówki, ta dokumentacja wraca i nie otrzymujemy pieniędzy za leczenie.
Mam nowotwór, co dalej?
Od czegoś jednak trzeba zacząć zmiany.
Po pierwsze warto wprowadzić zachęty dla absolwentów medycyny do specjalizowania się w dziedzinie onkologii. Dziś jest to dyscyplina dramatycznie niedoszacowana, jeżeli chodzi o wartość pracy. W ubiegłym roku na rezydenturę w województwie mazowieckim do specjalizacji typu: medycyna estetyczna, dermatologia, okulistyka było po kilkudziesięciu chętnych na jedno miejsce. Na miejsce rezydenckie z onkologii nie było chętnych wcale. I to jest efekt polityki prowadzonej przez resort zdrowia i NFZ.
Czego nie mówić osobie chorej na raka?
Szpitale to nie placówki, które mają przynosić zysk
Nie wystarczy zatrudnienie asystentów medycznych?
Nie dostaniemy sekretarek, żeby nam pomagały w pracy, bo to też kosztuje. Wiem, że niektóre instytucje, zwłaszcza państwowe, zatrudniają takie sekretarki i powiększają długi. Ale mają świadomość, że ten dług wcześniej czy później zostanie przez państwo spłacony. W placówkach prywatnych nie ma takiej perspektywy. I tu docieramy do sedna problemu: Szpitale i poradnie nie mogą być traktowane jak zakłady pracy, które mają na celu przynosić zysk. Niech się usługi medyczne bilansują, ale niech te relacje ekonomiczne będą zdrowe. Potrzebna nam jest reforma systemu opieki zdrowotnej. Politycy dobrze o tym wiedzą, lecz nie tykają tematu.
Od czego zacząłby Pan reformę systemu zdrowia?
Od ustalenia priorytetów finansowych w państwie, a według mnie oprócz wydatków na obronę kraju, pierwsze w kolejce są zdrowie i edukacja. Trzeba myśleć w perspektywie 30 lat, a nie kadencji. Tymczasem pieniądze wyprowadzane są w miliardach, a jednocześnie obszary kluczowe dla przyszłości państwa, pozostają chronicznie niedofinansowane. Jestem pesymistą, patrząc na to, co się dzieje w naszym systemie politycznym i gdzie są ulokowane priorytety.
Pacjent leczony troskliwie mniej kosztuje
Dziś wszystko przelicza się na pieniądze. Czy leczenie z troską o pacjenta też można przeliczyć, np. na koszty terapii?
Można, co zostało udokumentowane w dużych badaniach klinicznych, jakie toczyły się w Stanach Zjednoczonych i w Europie. W przypadku zwłaszcza pacjentów onkologicznych troska ma ogromne znaczenie, dlatego że ci „zaopiekowani” doświadczają o wiele mniejszego stresu. Co więcej – wymagają mniejszej ilości leków przeciwbólowych, a co jeszcze ciekawsze – mają lepsze rokowania.
Pytanie, co zrobić, żeby lekarze mieli czas dla chorych, by nie tylko zaordynować terapię, ale też po ludzku porozmawiać?
To kwestia, w jaki sposób kształcimy lekarzy w uczelniach medycznych, w jaki sposób uczy się ich sztuki komunikacji, w jakie narzędzia należy uzbroić doktora, by stres chorych nie udzielał się również jemu. Dla lekarza prowadzącego to nie jest zetknięcie się z problemami choroby jednorazowo, jak w przypadku pacjenta, tylko stres skumulowany przez lata pracy w trudnym zawodzie.
Lekarz POZ ma większe możliwości opieki nad pacjentem
Pacjenci boją się badać profilaktycznie, bo obawiają się tego, co jest dalej po niepomyślnej diagnozie.
Tak, to prawda i tu nie do przecenienia jest rola lekarza pierwszego kontaktu, jego uważności, jego umiejętności rozmawiania. Właśnie na tym bardzo wczesnym etapie ma on szansę być cudotwórcą, gdyż może bardzo wcześnie pozwolić choremu z jednej strony przekonać się do sensowności wykonywania badań, a z drugiej – faktycznie skierować go na te badania, które pozwolą na wczesne rozpoznanie nowotworów.
Onkologia zrobiła ogromny postęp
Jak zmieniło się leczenie onkologiczne na przestrzeni ostatnich 10 lat?
Podstawą zmiany w leczeniu onkologicznym są przełomowe badania w obszarze biologii molekularnej nowotworów. Pozwoliło nam to wyszukać zmiany w obrębie genomu chorych, które są odpowiedzialne bezpośrednio za prowadzenie większości nowotworów. Wiemy, jakie są szczegółowe mechanizmy i potrafimy w sposób punktowy te mechanizmy korygować. Nie jest to jeszcze terapia genowa, która kiedyś była marzeniem, ale to w wypadku nowotworów jest mało prawdopodobne. Natomiast wiedząc o molekularnym mechanizmie powstania nowotworu, precyzyjnie możemy skutecznie hamować szlaki sygnałowe w obrębie komórki nowotworowej, które prowadzą do jej niepohamowanego namnażania. To się zaczęło niewiele ponad dekadę temu, gdy doszło do sekwencjonowania ludzkiego genomu i poznaliśmy całą jego strukturę. Kolejne ogromne badanie dotyczyło genomu nowotworów (Human Cancer Genome Project). W obrębie tego badania gromadzono tkanki każdego nowotworu w skali międzynarodowej a później w badaniach genomowych analizowano występowanie określonych zjawisk na poziomie właśnie uszkodzenia i funkcji genów. Dzięki temu dziś dysponujemy lekami, które nawet w tak kiedyś beznadziejnych nowotworach, jak niektóre nowotwory płuca, potrafią doprowadzić do całkowitego wyleczenia. Wystarczy przyjmować jedną tabletkę leku dziennie. Takie terapie mamy też np. w terapiach czerniaka, w białaczkach i chłoniakach.
Czy tylko leki są przełomowe?
Mamy przełomy również, jeżeli chodzi o rozpoznanie roli układu odpornościowego. Wiemy już w jaki sposób układ odpornościowy chorego z chorobą nowotworową funkcjonuje, a raczej nie funkcjonuje i potrafimy ponownie aktywizować go do działania przeciwko nowotworowi. Rak go niejako wyłącza, a my potrafimy ponownie przywrócić jego aktywność. Zatem zmienia się bardzo dużo. Mam świadomość, że z każdym rokiem ten postęp jest jeszcze szybszy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS