Tom Cruise to aktor, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Jego status gwiazdy światowego formatu jest niezaprzeczalny, a jednym z filmów, które postawiły go w tej pozycji był kultowy Top Gun z 1986 roku. W wywiadzie dla serwisu Variety z okazji 35-lecia tego dzieła, producent Jerry Bruckheimer opowiedział, jak nakłonił aktora do dołączenia do obsady.
Chcieliśmy Toma od kiedy zobaczyliśmy Ryzykowny biznes, ale ciągle się wahał. Zaaranżowaliśmy mu więc lot z Blue Angels na Lotnisku Marynarki Wojennej w El Centro w Kalifornii. Przyjechał tam na swoim motocyklu i dopiero co skończył pracę przy filmie Ridleya Scotta Legenda, więc miał długie włosy spięte w kucyk. Popatrzyli na niego i pomyśleli, że dadzą temu hipisowi niezłą przejażdżkę. Zabrali go do F-14 i wykonywali wszelkie możliwe akrobacje, by mieć pewność, że nigdy więcej nie będzie chciał wsiąść do kokpitu. Ale stało się coś całkowicie odwrotnego. Wylądował i od razu poszedł do budki telefonicznej, z której zadzwonił do mnie i powiedział: „Jerry, robimy ten film. Uwielbiam to.” Sam stał się świetnym pilotem. Jest w stanie polecieć każdym samolotem, jaki stworzono.
Możliwe więc, że to Bruckheimer przyczynił się do zamiłowania, jakim Cruise darzy sporty ekstremalne oraz wszelkie inne aktywności gwarantujące duże ilości adrenaliny. Decyzja o wysłaniu aktora na wspólny lot z zespołem Blue Angels mogła też w radykalny sposób wpłynąć na jego karierę. Trudno sobie wyobrazić, by Cruise był dziś w tym samym miejscu, gdyby nie rola w kultowym Top Gun.
Aktor powróci do niej w nadchodzącym sequelu o tytule Top Gun: Maverick. Podobnie jak w przypadku pierwszej części twórcy postawili na autentyzm. Wszelkie sceny powietrznych akrobacji, które zobaczymy w filmie, były więc wykonywane naprawdę przez profesjonalnych pilotów. Premiera produkcji przewidziana jest na 19 listopada.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS