Czy w związku z rosnącymi kosztami przyłączeń instalacji OZE do systemu w przyszłym roku może wzrosnąć taryfa dystrybucyjna, będąca drugą co do wielkości pozycją w naszym ogólnym rachunku za prąd?
Musimy pamiętać, że taryfa dystrybucyjna nie jest objęta obecnie mrożeniem. W Karcie Efektywnej Transformacji Sieci Dystrybucyjnych Polskiej Energetyki, która jest mapą drogową modernizacji i rozwoju dystrybucyjnego systemu elektroenergetycznego, przyjęliśmy, że wzrost taryfy z tytułu nakładów inwestycyjnych powinien być rozłożony w czasie i nie powinien przekraczać kilku punktów procentowych rocznie, co ma zapewnić ochronę odbiorców końcowych przed drastycznymi podwyżkami. Zwracam uwagę, że w przypadku sektora dystrybucji energii elektrycznej mówimy o około 100 mld zł z tytułu nakładów inwestycyjnych do 2030 r., które możemy przenieść w taryfie. A potrzeby inwestycyjne są znacznie większe.
Jak to się ma do mrożenia cen energii?
Musimy pamiętać, że obecnie mrożenie cen energii dotyczy tylko i wyłącznie samej energii elektrycznej. Inne opłaty na naszym rachunku, w tym taryfa dystrybucyjna, mrożeniu nie podlegają (poza opłatą mocową, której wyjątkowo w drugim półroczu 2024 r. nie płacimy). Musimy także pamiętać, że wspomniana podwyżka taryfy dystrybucyjnej może, ale nie musi się pojawić. Jeśli bowiem na etapie oceny wniosku taryfowego dojdziemy do wniosku, że obniżeniu uległy inne koszty działalności operacyjnej, to w konsekwencji ta podwyżka będzie mniejsza lub może nie być jej wcale.
Wzrost udziału OZE w naszym miksie energetycznym może obniżyć koszty samej energii. OZE nie podlegają bowiem opłatom od emisji CO2. Czy jednak faktycznie nasz cały rachunek (uwzględniając wszystkie opłaty) za prąd może być mniejszy?
Cena energii elektrycznej z OZE jest niezależna od czynników zewnętrznych, takich jak wahania cen paliw czy uprawnień do emisji CO2. Biorąc pod uwagę, że cena energii elektrycznej z OZE odzwierciedla przede wszystkim koszty kapitałowe (nakłady inwestycyjne), to w średniej perspektywie czasowej ceny energii elektrycznej z tych źródeł nie powinny rosnąć. Natomiast poziom cen energii z OZE zależy od tego, czy koszty technologii i wykonawstwa będą spadać.
Z opłaty dystrybucyjnej (która może nawet zwiększyć wielkość naszego rachunku) finansowane są koszty przyłączenia nowych OZE, ale także modernizacja sieci…
Struktura wiekowa polskich sieci, w szczególności linii elektroenergetycznych i stacji elektroenergetycznych, wskazuje, że wymagają one modernizacji, a wręcz odtworzenia. Znaczna ich część ma ponad 40 lat. Sieci przesyłowych, które są starsze niż 40 lat, jest 60 proc., a sieci dystrybucyjnych – ok. 35 proc. Nie powinniśmy zatem inwestycji w infrastrukturę postrzegać tylko przez pryzmat zapewnienia możliwości przyłączania do sieci, ale także jako modernizację i odtworzenie już istniejącego majątku sieciowego. W konsekwencji, niezależnie od potrzeb OZE, wydatki na infrastrukturę sieciową rosną, ponieważ musimy ją odtworzyć. Wracając do Karty Efektywnej Transformacji: dzięki niej usystematyzowaliśmy wydatki na inwestycje. Uzgodniliśmy, jaka część z potrzebnych środków może być pokryta przez odbiorców końcowych w taryfie. W przypadku sieci przesyłowych plan rozwoju przewiduje nakłady inwestycyjne na poziomie ok. 37 mld zł do 2034 r., a przypadku sieci dystrybucji są to ok. 73 mld zł do 2028 r.
Jednak aby przyłączyć OZE, które mają już warunki przyłączenia oraz umowy przyłączeniowe, potrzebujemy więcej – jak pan wspominał we wcześniejszych wypowiedziach – 130 mld zł.
Wspólnie z operatorami systemu elektroenergetycznego ustaliliśmy, że taka kwota pozwoli, abyśmy w 2030 r. produkowali nawet 50 proc. energii elektrycznej z OZE. Całości kosztów nie możemy jednak przełożyć na taryfę dystrybucyjną. Wspominane 73 i 37 mld zł to kwoty, które można ująć w taryfach odpowiednio dystrybucyjnych i przesyłowej. Powstaje jednak luka finans … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS