Od ponad roku wszystkie przetargi powyżej progów unijnych są prowadzone w internecie. Niestety mimo upływu czasu pewne problemy pozostają niezmienne. Jednym z nich jest brak możliwości złożenia ofert. Przedsiębiorca próbuje przesłać plik i z jakichś powodów nie jest w stanie. Ponowne próby nie dają żadnych rezultatów, sprowadzeni do pomocy informatycy rozkładają ręce i twierdzą, że wina musi leżeć po drugiej stronie, zamawiający lub administratorzy platformy – jeśli jest z nimi kontakt – zapewniają, że po ich stronie wszystko działa. W końcu upływa termin i okazuje się, że firma straciła szanse na wygranie wielomilionowego kontraktu.
Część wykonawców decyduje się szukać sprawiedliwości przed Krajową Izbą Odwoławczą. To na ich barkach spoczywa wówczas ciężar udowodnienia, że problemy leżały po stronie zamawiającego lub też samej platformy zakupowej. Co więcej, muszą to być twarde dowody. Przesłanki takie jak to, że inni wykonawcy również mieli problemy z przesłaniem ofert, nie wystarczą. Tak przynajmniej wynika z opublikowanego niedawno na stronach Urzędu Zamówień Publicznych wyroku wydanego przez Sąd Okręgowy w Warszawie.
Polecamy: Jak przygotować się do zmian w 2020 r.
KIO liberalna…
W sprawie tej KIO nakazała unieważnienie przetargu, uznając za uprawdopodobnione, że to z powodu wadliwego działania platformy wykonawcy nie udało się złożyć oferty. Nie było na to jednoznacznych dowodów, ale skład orzekający uznał za wystarczające oświadczenia innych przedsiębiorców, którzy również mieli trudności ze złożeniem ofert i informowali o tym zamawiającego.
„Izba uznała, że odwołujący uprawdopodobnił fakt, że z przyczyn związanych z funkcjonowaniem platformy został pozbawiony możliwości złożenia oferty. Zdając sobie sprawę z trudności dowodowych po stronie odwołującego, który nie jest operatorem platformy i nie ma dostępu do historii jej działania, uprawdopodobnienie takie izba uznała za wystarczające” – napisano w uzasadnieniu wyroku (sygn. akt KIO 268/19).
KIO uznała, że żadna ze stron nie udowodniła swych twierdzeń. Wykonawca – że szwankowała platforma, zamawiający – że wina leżała po stronie przedsiębiorcy. Bardziej prawdopodobna, ze względu na oświadczenia pozostałych wykonawców, była jednak wersja przedsiębiorcy. Co prawda pracownik platformy zakupowej zeznał, że ta działała bez zakłóceń, ale zdaniem składu orzekającego nie musi to o niczym przesądzać.
„Poza tym należy zwrócić uwagę, że to sam oświadczający jest podmiotem zainteresowanym w stwierdzeniu, że żadnych błędów nie było, już choćby ze względu na ewentualne roszczenia odszkodowawcze” – napisano w uzasadnieniu wyroku unieważniającego przetarg.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS