Epidemia koronawirusa zmusiła wielu mieszkańców powiatu otwockiego do powrotu do Polski. Każdy z nich powinien zostać objęty kwarantanną. Czy faktycznie tak jest? – Po powrocie z USA sami sobie zrobiliśmy 14-dniową kwarantannę domową, bo żadna ze służb nie interesowała się nami. Dopiero 10. doby była pierwsza kontrola – irytuje się pani Katarzyna. Inny nasz rozmówca dodaje: – Sąsiad wrócił z zagranicy. I co z tego, że on nie wychodzi z domu, skoro jego rodzina idzie na zakupy i kontaktuje się z innymi osobami? Rządowa kwarantanna to jakaś farsa – mówi z przerażeniem nasz Czytelnik.
AGNIESZKA JASKULSKA
W związku z pandemią sytuacja na świecie zmusiła wielu mieszkańców powiatu otwockiego pracujących lub leczących się zagranicą do szybkiego powrotu do kraju. Dotychczas ci, którzy wracali do Polski, nie byli objęci systemem i obowiązkową kwarantanną, chyba, że sami skontaktowali się z Sanepidem. Restrykcyjne przepisy wprowadzono dopiero 15 marca.
– Każda osoba przyjeżdżająca do Polski po 15 marca, niezależnie czy przekracza granicę samochodem, autokarem czy przylatuje samolotem, musi wypełnić kartę pobytu, w której wpisuje miejsce spędzenia kwarantanny, a także przejść obowiązkową 14-dniową kwarantannę – tłumaczy w rozmowie z „Linią” Krzysztof Gralik z Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego i Obrony Cywilnej w Otwocku. Za zignorowanie tego nakazu grozi kara w wysokości do 30 tys. zł.
Czytelnicy często piszą i dzwonią do naszej redakcji w sprawie kwarantanny. – Wujek, który pracował w Niemczech, wrócił do Otwocka zanim weszły w życie przepisy, ale nasza rodzina była przygotowana na jego powrót – mówi pan Andrzej. Podobnie było w przypadku mamy i chorej dziewczynki, które razem z jeszcze jednym członkiem rodziny poleciały do USA na zaplanowany dużo wcześniej zabieg.
– Zabieg odbył się na początku marca. Kilka dni później wracaliśmy samolotem do domu. To było w czasie, gdy wprowadzano nowe przepisy dla Polaków przekraczających granicę – tłumaczy pani Małgorzata, ciocia chorej dziewczynki.
– Bałyśmy się, że któreś z nas podczas pobytu za granicą albo w podróży zaraziło się koronawirusem. Dlatego zdecydowaliśmy, że choć nikt ze służb nie kontaktował się z nami, zostaniemy w domu na kwarantannie przez dwa tygodnie. Zadbała o nas rodzina. Na lotnisku zostawili nam samochód, którym wróciliśmy do Otwocka. W domu przygotowali dla nas zapasy – mówi pani Małgorzata. I podkreśla, że dopiero 10. dnia po powrocie z zagranicy służby skontaktowały się z nimi i sprawdziły, czy są w domu.
Niestety, nie wszyscy mieszkańcy podchodzą do sprawy tak odpowiedzialnie. – Nasz sąsiad niedawno wrócił z zagranicy. Jest objęty kwarantanną domową, ale jego rodzina wychodzi do sklepu i kontaktuje się z innymi – martwi się jeden z naszych Czytelników, który skontaktował się z „Linią”.
To nie jest jedyny problem, jaki dotyczy rodaków, którzy wracają z zagranicy. – Mój znajomy wraca z Londynu, ale nie chce jechać do domu w Otwocku, aby nie narażać rodziny na niebezpieczeństwo. Chciał przejść kwarantannę poza domem, ale okazało się, że są z tym duże problemy – mówi pani Ewa, która skontaktowała się z „Linią”.
– Dzwoniliśmy do sanepidu, centrum zarządzania kryzysowego i wielu innych instytucji, aby dowiedzieć się, gdzie znajomy może przejść taką kwarantannę – podkreśla pani Ewa.
– W powiecie otwockim nie ma budynku, w którym osoby powracające
z zagranicy mogłyby odbyć 14-dniową kwarantannę poza swoim domem – mówi Krzysztof Gralik z powiatowego centrum zarządzania kryzysowego w Otwocku. Co wtedy?
– Jeśli ktoś nie ma gdzie odbyć kwarantanny, powinien to zgłosić na granicy. Wtedy trafi do wskazanego przez służby ośrodka, gdzie panuje bardzo duży reżim – wyjaśnia Joanna Narożniak, rzecznik prasowy Mazowieckiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego. – W województwie mazowieckim przygotowano prawie siedem tysięcy miejsc w prawie 90 ośrodkach dla osób, które nie mają możliwości odbycia kwarantanny w domu – dodaje.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS