Polskie kluby przyleciały do Turcji, żeby przygotować się do rundy wiosennej Ekstraklasy w warunkach lepszych niż krajowe. Pierwsze dni roku aż zachwycały słoneczną pogodą, ale teraz obserwujemy kompletną odwrotność tej sytuacji. W okolicach Antalyi wieje i pada tak mocno, że w piłkę grać się w zasadzie nie da.
W środę polskie drużyny miały odbyć szereg interesujących meczów sparingowych. Spotkania zaplanowano od godz. 14.30 do 17.30, co sprawiało, że mogliśmy przyjąć solidną dawkę Ekstraklasy i podpatrzeć w akcji kilka różnych ekip. W planach były starcia:
- belgijskiego Molenbeek z Koroną Kielce
- niemieckiego Magdeburga z Zagłębiem Lubin
- węgierskiego Paksi z Jagiellonią Białystok
- rumuńskiego Petrolul z Lechią Gdańsk
- rumuńskiego Voluntari z Wisłą Płock
- węgierskiego Mezokoveds z Legią Warszawa
- uzbeckiego Neftczi z Wisłą Kraków
Większość spotkań doszła do skutku — odwołano tylko mecz Voluntari z „Nafciarzami”. Mimo to można było odczuwać niedosyt, bo warunki sprawiały, że męczyli się i piłkarze, i kibice. Belek i Lara co chwilę tonęły w deszczu – nad tureckim morzem ulewy miały charakter rwany i gwałtowny. Chwila ciszy, oberwanie chmury i znów spokój. Trwały był tylko wiatr, który wieje tak silnie, że piłka w najlepszym przypadku staje w powietrzu, a w najgorszym wraca do autora podania.
Można sobie wyobrazić, jak atrakcyjne są takie widowiska.
Wisła Płock – Voluntari. Rumuni odwołali mecz
Największymi pechowcami zostali piłkarze Wisły Płock, którzy zostali wystawieni przez Voluntari na krótko przed rozpoczęciem spotkania. Podczas gdy ich ligowi rywale rozgrywali swoje sparingi, oni usłyszeli, że meczu nie będzie, bo przeciwnik narzeka na pogodę.
– Staliśmy zwarci i gotowi przed autokarem i dostaliśmy informację, że oni jednak nie zagrają, nie wyjdą na boisko. Tłumaczyli się warunkami pogodowymi, które faktycznie odbiegają od normalnych, ale po to tutaj przyjeżdżamy, żeby rozegrać szereg treningów, przygotować się. Troszeczkę nam to podcięło skrzydła, ale zorganizowaliśmy grę wewnętrzną i trening – mówi nam Michał Łada, rzecznik prasowy „Nafciarzy”.
Ekipa Pavola Stano zagra jednak dwa dodatkowe mecze kontrolne, w których jej przeciwnikami będą… polskie drużyny. To nietypowa sytuacja, bo w Turcji ligowcy zwykle unikają bezpośrednich konfrontacji. Dlaczego Wisła Płock poszła pod prąd?
– Jeśli chodzi o sparingi z Wisłą Kraków i Jagiellonią to taki był plan, zależało nam, żeby tych spotkań rozegrać jak najwięcej. Oczywiście wiadomo, że wszystkiego nie przewidzimy, tym bardziej przy tak zmiennych warunkach pogodowych, ale mamy nadzieję, że w przypadku pozostałych gier testowych nie będzie już problemów — słyszymy w klubie.
Korona przerwała złą passę, Zagłębie odwróciło trend
W pozostałych przypadkach odwołane były co najwyżej treningi na świeżym powietrzu. Zamiast tego kluby stawiały na pracę na siłowni czy analizę. O godzinie 13, gdy boiska w Belek zwykle są pełne drużyn z całej Europy, tym razem panowała na nich cisza. Jedynymi osobami, które kręciły się po murawie, byli pracownicy firm organizujących zgrupowania, którzy próbowali ratować jej stan. Hotele w wielu przypadkach niechętnie patrzą na grę w takich warunkach, jednak czasami nie mają wyboru. I tak Korona Kielce chwilę po rozpoczęciu meczu zderzyła się ze ścianą deszczu.
Kielczanie pokonali Molenbeek po szybko strzelonym golu, co było pierwszym tegorocznym zwycięstwem naszych drużyn na zgrupowaniu w Turcji. Dominick Zator, który ostatnio zagrał na boku obrony, tym razem wystąpił na nominalnej pozycji, czyli na środku defensywy. Kamil Kuzera przyznał, że poprzedni eksperyment wynikał z konieczności i Kanadyjczyk z polskimi korzeniami będzie stoperem.
Niedługo potem Zagłębie Lubin odwróciło trend meczów z niemieckimi ekipami. Po laniu, jakie Hansa Rostock zafundowała Cracovii, „Miedziowi” wyszli zwycięsko ze starcia z drugoligowym Magdeburgiem.
Wisła Kraków zremisowała z uzbeckim średniakiem
Pierwszy sparing na tureckim obozie ma za sobą Wisła Kraków. „Biała Gwiazda” przyleciała do Antalyi kilka dni temu, a jej pierwszym rywalem był przeciętny uzbecki zespół Neftczi. To w tym meczu najczęściej oglądaliśmy piłkę, która po wykopie wracała jak bumerang — bramkarz Uzbeków zdecydowanie nie wyciągał wniosków z kolejnych wznowień z „piątki”. Najwięcej wiatru w Wiśle robił Bartosz Jaroch, który kilkukrotnie odważniej ruszył z akcją, oddał też groźny, celny strzał z dystansu. W akcji zobaczyliśmy także nowych piłkarzy, jednak hiszpański zaciąg na ten moment nie zrobił wielkiego wrażenia. Alex Mula był niewidoczny, a jego partner z lewej flanki – David Junca – nie wnosił do ofensywy tyle, co jego vis a vis. Plusem jest jednak to, że nie wyglądał na gościa, który fizycznie mocno odstawałby od kolegów z drużyny.
Wisła po przeciętnym meczu zremisowała z egzotycznym rywalem, czemu z boku przyglądał się Kuba Błaszczykowski. Jeszcze w tym sezonie mamy zobaczyć go na boiskach zaplecza Ekstraklasy, jednak w sparingu były reprezentant Polski był tym, który obserwował poczynania kolegów z wysokości trybun.
WIĘCEJ O ZGRUPOWANIU W TURCJI:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS