A A+ A++

W tym spotkaniu faworytem byli gospodarze. Niemniej jednak zespół trenera Davida Dedka ostatnio przechodził kryzys. Jedną z przyczyn tej zapaści jest szczupła kadra, co przy dużej intensywności spotkań – gdyż oprócz zmagań na krajowych parkietach czerwono-czarni rywalizują też w Lidze Mistrzów – wyraźnie daje o sobie znać. Odejście czterech Amerykanów poważnie skomplikowało sprawę, bo wprawdzie dołączył do zespołu reprezentant Holandii Franke, a tuż przed meczem doszedł Thomas Davis, ale ci gracze muszą mieć czas na wkomponowanie się w zespół, stąd – przynajmniej na razie – należy się spodziewać ich zmiennej dyspozycji. Ponadto klub nadal szuka drugiego centra, bo w tej chwili z konieczności występuje na tej pozycji skrzydłowy Kacper Borowski. Na dodatek w tym spotkaniu w szeregach Pszczółki Startu z powodu kontuzji nie wystąpił Sherron Dorsey-Walker.

Początek spotkania był dość nerwowy w wykonaniu obu stron. Zarówno radomianie, jak gospodarze popełnili kilka błędów. Prowadzili jednak lublinianie. W połowie kwarty, po celnym rzucie wolnym Borowskiego, czerwono-czarni prowadzili 18:11. W końcówce goście zdołali nieco zniwelować straty i po trójce Robertsa Stumbrisa przewaga stopniała do trzech punktów (20:17). Riposta Pszczółki Startu była natychmiastowa i drużyna lubelska znowu zaczęła rywalom odjeżdżać. Tę cześć gry zakończył celnym rzutem zza linii 675 cm Franke, co sprawiło, że po dziesięciu minutach gospodarze wygrywali 29:19.

Reprezentant Holandii najwyraźniej się wstrzelił, bo kolejną odsłonę też rozpoczął od trójki. Dystans się utrzymywał i po kwadransie gry, kiedy to dwa rzuty wolne trafił Brett Prahl, na tablicy wyników widniał rezultat 33:23. Niestety lublinianie popełniali błędy w ataku, co skrzętnie wykorzystywał zespół trenera Roberta Witki. Po akcji 2+1 Jabariego Hindsa gospodarze wygrywali tylko 33:28. W pierwszej połowie bardzo skutecznie grali jednak Franke oraz Laksa, którzy rzucili odpowiednio 15 i 14 punktów, z kolei w strefie podkoszowej dobrze spisywał się Roman Szymański i do przerwy Pszczółka Start prowadziła 46:35.

Pod kontrolą Pszczółki Startu Lublin

W pierwszych minutach po zmianie stron dystans wzrósł, ale potem się w drużynie gospodarzy coś zacięło i radomianie zaczęli odrabiać straty. Po trójce Hindsa przewaga lublinian zmniejszyła się do pięciu oczek (60:55). Ostatecznie do ostatniej odsłony czerwono-czarni przystępowali przy wyniku 66:57.

Na początku czwartej kwarty Pszczółka Start znowu odjechała. Gospodarze zdobyli dziewięć punktów z rzędu, a w tym czasie radomianie nie trafili ani razu. W 33. minucie, po rzucie Mateusza Dziemby, drużyna lubelska wygrywała 75:60. W końcówce HydroTruck zdołał nieco zmniejszyć różnicę, ale zwycięstwo lublinian nie podlegało najmniejszej dyskusji.

W następnej kolejce drużyna lubelska podejmie 16 stycznia Trefla Sopot.

Pszczółka Start Lublin 86

HydroTruck Radom 78

Kwarty: 29:19, 17:16, 20:22, 20:21.

Pszczółka Start: Franke 24 (6), Laksa 21 (3), Łączyński 10 (2), Szymański 8, Borowski 7 i Dziemba 9, Davis 5, Jeszke 2, Obarek, Pelczar, Pszczoła.

HydroTruck: Hinds 24 (3), Stumbris 11 (2), Ostoijć 10 (2), Zegzuła 8 (1), Prahl 4 i Griffin 15 (2), Lewandowski 2, Piechowicz 2, Wall 2.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPoznań: Kolejne zmiany na placu budowy tramwaju na Naramowice
Następny artykułPękająca jedność rewolucyjna