Według posła Bartłomieja Wróblewskiego z PiS władze Poznania nielegalnie pobierały opłaty za deszczówkę od poznaniaków, bo do niedawna robiły to na podstawie niewłaściwych aktów prawnych. A mowa tu o kilkudziesięciu milionów złotych rocznie, które pobierały Aquanet lub ZDM.
Jak informuje Głos Wielkopolski, sprawę nagłośnili poseł Bartłomiej Wróblewski i miejska radna Ewa Jemielity. Według posła aktualnie żadna ustawa nie pozwala na wprowadzanie opłat za deszczówkę do kanalizacji aktem prawa miejscowego po nowelizacji Prawa wodnego w 2017 roku. Wcześniej było to możliwe, bo deszczówka była traktowana jak ściek, ale gdy ustawę zmieniono, by dostosować ją do prawa unijnego, deszczówka przestała być ściekiem i gmina straciła prawo do ustanawiania opłaty taryfowej za jej odprowadzanie.
A w grę wchodzą naprawdę duże pieniądze, bo według wyliczeń posła Aquanet miałby otrzymywać z tego tytułu nawet 65 mln zł rocznie. Do tego jeszcze dochodzą opłaty, które za deszczówkę pobiera Zarząd Dróg Miejskich, też niebagatelnej wysokości. Sprawa już zresztą wcześniej budziła kontrowersje – Spółdzielnia Mieszkaniowa Grunwald odmówiła płacenia za deszczówkę od 1 stycznia 2018 roku, ponieważ ZDM i Aquanet naliczały jej opłaty w oparciu o swoje wewnętrzne dokumenty. Tymczasem, zgodnie z obowiązującym, znowelizowanym prawem ustalenie wysokości opłat powinno nastąpić w oparciu o odpowiednią uchwałę rady miasta lub zarządzenie prezydenta Poznania.
Spółdzielnia nie płaciła za deszczówkę przez rok – dopóki prezydent nie wydał zarządzenia ustalającego stawki opłat, co nastąpiło w 2019 roku. Aquanet pozwał spółdzielnię do sądu, i to pięciokrotnie, ale jak dotąd to spółdzielcy wygrywali sprawy przed sądem.
To jednak nie kończy sprawy – zdaniem radnej Jemielity uchwała rady miasta, która zdecydowała o rozszerzeniu uprawnień prezydenta miasta do stanowienia o cenach za deszczówkę, została przyjęta niezgodnie z prawem. Bo wniosek o to rozszerzenie złożyła spółka Aquanet, a wśród głosujących radnych były osoby, które są pracownikami spółki.
Dodatkowo wątpliwości polityków PiS budzi sposób naliczania stawki – robi się to na podstawie powierzchni, na którą spadł opad oraz ilości opadu. Nie jest brane pod uwagę ani parowanie wody, ani jej wchłanianie przez ziemię, nie mówiąc o tej wodzie, która spływa bezpośrednio do cieków wodnych. A przecież wszystko to zmniejsza ilość wody spływającą do kanałów Aquanetu czy ZDM i powinno też obniżyć opłaty. Zdaniem Krzysztofa Rożyckiego, rzeczoznawcy, to spore wartości: mogą wynieść nawet 60 proc. opadu! Tymczasem właściciel nieruchomości płaci za cały deszcz, który spadł z chmury, nawet jeśli jego połowa po drodze wyparowała. To, jak obliczył rzeczoznawca, może oznaczać od 200 do 300 zł rocznie więcej w czynszu dla spółdzielcy.
Jak jednak wyjaśniła Głosowi Wielkopolskiemu Grażyna Husak-Górna, zastępczyni dyrektorki Wydziału Klimatu i Środowiska UMP, przed sądami administracyjnymi co prawda toczą się sprawy w kwestii skarg na opłaty, ale jak dotąd żaden prawomocny wyrok nie podważył uchwały Rady Miasta Poznania w tej sprawie, a kilka skarg na uchwałę oddalił, uznając je za bezzasadne.
Poseł Wróblewski zapewnia jednak, że nie zamierza zostawić tej sprawy, bo problem jest zbyt poważny,a w grę wchodzą zbyt duże pieniądze.
Ostatnio dodane:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS