fot. A.S.O./Pauline Ballet
Deklaracja Wouta van Aerta, że w przyszłym roku chce zdobyć zieloną koszulkę Tour de France chyba nie ucieszyła Primoza Roglica.
Słoweniec wywalczył już niemal wszystko, jest mistrzem olimpijskim, zdobywcą monumentu (Liege-Bastogne-Liege), wygrał trzy razy Vuelta a Espana i etapy wszystkich Wielkich Tourów. Brakuje mu w kolekcji tęczowej koszulki i najważniejszego dla grandtourowca – zwycięstwa w Tour de France.
Grupa Jumbo-Visma ostatnie dwie „Wielkie Pętle” podporządkowała Roglicowi. Ten w 2020 roku już witał się z gąską, gdy na ostatniej prostej został wyprzedzony przez swego rewelacyjnego rodaka Tadej Pogacara. W ostatniej edycji nie miał okazji pokazać w jakiej przyjechał formie, gdyż po upadku w pierwszym tygodniu wyścigu wycofał się. Szansę na trzecie podejście otrzyma, ale kierownictwo holenderskiej ekipy tym razem wszystkiego na niego nie postawi.
Możemy zdobyć kilka koszulek w Tourze, ale drużyna musi jasno określić swój główny cel. Wtedy będziemy mogli opracować plan dla nas dwóch
– powiedział Słoweniec, w rozmowie z „Het Laatste Nieuws”.
Idea jest taka, że pomagamy sobie nawzajem. Aert musi mieć możliwość walki o zwycięstwo etapowe, a ja w tym samym czasie mam starać się o zdobycze czasowe. Naprawdę musimy się nad tym wszystkim zastanowić
– dodał.
32-latek nie chce by w muzeum kolarstwa został umieszczony w galerii przegrywów w Tour de France.
Bez dwóch zdań chcę wygrać Tour i wierzę, że jestem w stanie tego dokonać, ale nie chcę by mnie zapamiętano jako kolarza, który wygrał lub nie wygrał Touru. Z pewnością nie stanowi to dla mnie obsesji, dlatego nie jestem sfrustrowany tym, że jeszcze mi się to nie udało. Chcę, by ludzie postrzegali mnie jako zawodnika, który zawsze daje z siebie wszystko, który zawsze przekracza granice swoich możliwości, żeby widzieli we mnie prawdziwego wojownika.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS