W Płocku od poniedziałku obowiązuje alarm przeciwpowodziowy. Przyczyną jest zator lodowy na Wiśle poniżej miasta – w miejscowości Popłacin. Blokuje on swobodny przepływ wody i powoduje przybór rzeki. W związku z rosnącym poziomem Wisły jeszcze we wtorek wprowadzono pogotowie przeciwpowodziowe w siedmiu położonych nad rzeką gminach powiatu płockiego: Wyszogród, Gąbin, Mała Wieś, Słupno, Bodzanów, Nowy Duninów i Słubice.
W środę rano poziom Wisły w Płocku znacznie przekraczał stany alarmowe. Stan alarmu rzeka przekroczyła też w Kępie Polskiej, gdzie z tego powodu wstrzymano naprawę wału przeciwpowodziowego. Jeszcze we wtorek rano Wisła wlała się w Płocku na bulwary im. Górnickiego w rejonie ul. Rybaki i portu jachtowego klubu Morka – ul. Rybaki i ul. Kawieckiego ze względów bezpieczeństwa zostały do odwołania całkowicie zamknięte dla ruchu. Służby miejskie, Państwowa Straż Pożarna i żołnierze WOT zabezpieczają budynki na bulwarach wiślanych przed zalaniem.
Lodołamacze gotowe do działania
– Wszystkie lodołamacze stacjonujące tutaj we Włocławku są gotowe do działania. Jeden z nich krąży i kruszy lód wokół, aby szybko umożliwić akcję. Teraz nie można jej jednak podjąć z uwagi na pogodę. Wszelkie naciski na nas są nieuprawnione i nieodpowiedzialne. Gdybyśmy użyli lodołamaczy teraz – przy minusowych temperaturach – doprowadzilibyśmy do tragedii – powiedział szef Wód Polskich podczas konferencji we Włocławku. Dodał, że dodatkowo prognozy pogody wskazują na utrzymywanie się mrozów do ok. 23 lutego.
Wyjaśnił, że aby efektywnie wykorzystać ten sprzęt i zapewnić poprawę sytuacji na rzece musi przyjść odwilż.
ZOBACZ: Alarm przeciwpowodziowy w Płocku. “W niektórych miejscach woda sięga pasa”
– Najpierw musi być mróz, który spowoduje powstanie lodu, a później odwilż lub prognoza odwilży w najbliższych dniach. Wówczas lodołamacze działają i tworzą rynnę, którą lód spływa do morza. W innym razie to działanie nie ma sensu, bo lód nie odpływa, a tworzy się go więcej. Minusowe temperatury, które mamy obecnie, stabilizują sytuację w Płocku. Tam tempo podnoszenia się wody wyraźnie spada i dzisiejszy dzień może być przełomowy – mówił Daca.
Zaapelował o to, aby wypowiadający się w tej sprawie nie prowadzili polityki.
– Wody Polskie mają doświadczenie w akcji lodołamania i doskonale wiedzą, co mają robić w danej sytuacji – stwierdził.
Daca wyjaśnił, że lodołamaczy nie używa się tylko po to, aby kruszyć lód.
– On musi mieć możliwość spływania do morza. Nie możemy ulegać jakimś naciskom. Nie chcemy doprowadzić do takiej powodzi zatorowej, która miała miejsce w 1982 roku. Obserwujemy stale prognozy pogody. Na lodołamaczach są załogi. Jesteśmy gotowi do działań w każdym momencie, ale muszą być one prowadzone w zgodzie ze sztuką – podkreślił szef Wód Polskich.
Zapewnił kilka razy o pracy 24 godziny na dobę, aby wszyscy mieszkańcy miejscowości leżących nad Wisłą czuli się bezpiecznie.
– Jesteśmy tutaj, aby potwierdzić gotowość lodołamaczy do działania – podkreślił na konferencji wiceminister aktywów państwowych Maciej Małecki.
Poseł ziemi płockiej z PiS zapewnił, że tak się stanie, gdy tylko warunku pogodowe umożliwią efektywne kruszenie lodu na Wiśle.
– Przy tych temperatura lodołamacze nie mogą być użyte, bo to potęguje zagrożenie powodziowe. Odwilż jest momentem zdecydowanie bardziej adekwatnym dla prowadzenia takich działań – wyjaśnił.
Urząd Miasta Płocka poinformował, że w nocy z wtorku na środę Państwowa Straż Pożarna rozstawiła mobilną bramę przeciwpowodziową na placu Witosa ze względu na możliwość wylania Słupianki. – Służby uzupełniły z magazynów wojewódzkich worki i folię – przekazano w komunikacie.
We wtorek późnym wieczorem rozpoczęto zabezpieczanie ul. Nadwiślańskiej na lewym brzegu Wisły i zabezpieczanie kilku posesji workami z piaskiem. Na miejscu pracowała Państwowa Straż Pożarna, żołnierze WOT i grupa mieszkańców, ochotników wspierających służby.
W związku z przyborem Wisły spowodowanym zatorem lodowym, prezydent Płocka Andrzej Nowakowski zdecydował we wtorek po południu o ewakuacji z zagrożonych powodzią terenów osiedla Borowiczki – ul. Gmury, najniżej położonej na terenie miasta, sąsiadującej bezpośrednio z rzeką. Do ewakuacji wyznaczono 115 osób, a także zwierzęta.
– Większość mieszkańców ul. Gmury ewakuowała się, mniej więcej sto osób. Z przygotowanych miejsc noclegowych w internacie Bursy Płockiej skorzystało kilka osób. Pozostali ewakuowani udali się do swych rodzin – przekazał w środę rano Nowakowski.
Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo…
emi/ PAP
Czytaj więcej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS