Wobec spadającej sprzedaży samochodów elektrycznych, pojawiają się głosy, że rolę bezemisyjnego transportu mogą zapewnić samochody na wodór. Nad autami elektrycznymi mają one jedną, kolosalną przewagę: tankowanie wodoru trwa kilka minut. Jest również szansa, że ceny tego paliwa spadną.
W samochodach napędzanych wodorem energia elektryczna jest produkowana “w czasie rzeczywistym” z przechowywanego wodoru za pomocą ogniw paliwowych. Te pojazdy są wyposażone w swoje własne małe źródło energii. Zgromadzony w zbiorniku wodór łączy się z tlenem pobieranym z atmosfery, wytwarzając w ten sposób prąd niezbędny do zasilania silnika elektrycznego napędzającego auto. Wchłaniane powietrze jest filtrowane, aby dostarczyć czysty tlen do ogniwa. Gdy wodór łączy się z tlenem w ogniwie, jedynym produktem ubocznym jest czysta para wodna wydobywająca się z układu wydechowego pojazdu.
Samochód wodorowy jest więc de facto samochodem elektrycznym, różni się jedynie tym, że własną “elektrownię” ma zainstalowaną na pokładzie. Samochody wodorowe jeżdżą po drogach, niedawno Toyota informowała, że 50 egzemplarzy wodorowego Miraia, które jeżdżą po Berlinie w ramach Ubera, wykonało 550 tys. kursów, przejeżdżając niemal 7 mln kilometrów.
Tankowanie wygląda dokładnie tak samo, jak na stacji tradycyjnej – zdejmuje się “pistolet” z dystrybutora, wkłada do samochodu, naciska przycisk i rozpoczyna tankowanie. Po kilku minutach samochód jest zatankowany do pełna, a jego zasięg to ponad 600 km.
Zasilane wodorem samochody jeżdżą również po Polsce. Z danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM) wynika, że w Polsce jest obecnie zarejestrowanych 258 samochodów wodorowych. W 2024 r. zarejestrowano ich 40, czyli o 50 proc. mniej niż w analogicznym okresie rok temu (stan na 31 lipca 2024 r.)
Dziś pewnym problemem jest niewielka liczba stacji wodorowych. W Polsce funkcjonują obecnie cztery ogólnodostępne stacje. Działają one pod marką NESO (nazwa pochodzi od pierwszych liter stwierdzenia “Nie emituję spalin, oczyszczam”) w Warszawie, Rybniku i Gdańsku. W budowie znajdują się stacje we Wrocławiu, Gdyni i Lublinie. Wodór można zatankować również w Krakowie.
Plany są jednak znacznie większe, zapowiedziano już wybudowanie niemal 100 takich obiektów.
Pierwszym graczem, który wprowadził na nasz rynek pojazd z takim napędem, jest Toyota. Na polskim rynku jest już dostępna druga generacja wodorowego Miraia. Ten napędzany silnikiem o mocy 182 KM sedan potrafi przejechać na jednym tankowaniu nawet 650 km, a jego aktualna cena to 323 900 zł. Kolejną marką, która ofertuje wodorowe modele jest Hyundai. Aktualnie flagowym autem zasilanym ogniwami paliwowymi jest Nexo, jednak ten model nie występuje w regularnej ofercie polskiego importera.
Marka BMW testuje od jakiegoś czasu flotę modeli iX5 Hydrogen. Samochody z próbnej serii wykorzystywane są w Europie, Japonii, Korei, Chinach, USA i na Bliskim Wschodzie. Moc napędu tego modelu wynosi 401 KM, a 6 kilogramów wodoru zatankowanego w dwóch 700-barowych zbiornikach pozwala na przejechanie do 504 km.
Co więcej, w Świdniku powstała fabryka polskich autobusów wodorowych – NesoBus, która może produkować 100 autobusów rocznie. W wybranych miastach w kraju prowadzone były testy tych pojazdów, nad którymi pracuje spółka PAK-PCE Polski Autobus Wodorowy, należąca do Grupy Polsat Plus. NesoBus testowany m.in. we Wrocławiu, sprawdzano go również w Sosnowcu i Gdyni. Kilkadziesiąt takich autobusów zostało zakupionych przez Rybnik, Chełm i Gdańsk.
Cena kilograma wodoru na stacji NESO wynosi 69 zł. Jeśli Toyota Mirai na 5,5 kg wodoru jest w stanie przejechać 650 km, to na 100 km potrzebuje 0,84 kg, co przy dzisiejszej cenie oznacza koszt ok. 58 zł na 100 km. Tankowanie wodoru trwa tylko 5 minut.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS