A A+ A++

Ostatnia w tym tygodniu sesja na międzynarodowych rynkach finansowych przynosi cofnięcie dolara amerykańskiego. Waluta rezerwowa świata poddana jest presji wynikającej z komentarzy bankierów centralnych, którzy w oczach rynku zwiększają szanse na rychłe luzowanie polityki monetarnej. Dolar amerykański nie ma od wczoraj stabilnego podłoża. Przewodniczący Fed Powell zasugerował wczoraj, że bankierzy nie są daleko od pewności, że obniżą stopy procentowe.

Nie oznacza to jednak natychmiastowego zwrotu. Bankierzy cały czas podtrzymują konieczność monitorowania napływających danych makro, niemniej jeśli będą one obiecujące, FED zdecyduje się na cięcia w tym roku. “Gołębi” sygnał dla rynku mógł również wypłynąć poprzez wzmiankę Powella o sytuacji w sektorze bankowym. Prezes FED przyznał, że istnieje możliwość upadłości banków, zwłaszcza małych i średnich, ze względu na ekspozycję na nieruchomości komercyjne (CRE), ale nie przewiduje, by kwestia ta dotyczyła dużych banków. Możliwa niestabilność w tym sektorze otwierałaby potencjalnie przestrzeń do wzmocnienia płynności na rynku przez ten bank centralny, co oczywiście Wall Street mogłoby przyjąć z otwartymi rękami.

Czynnikiem lokalnym, który wpływał na wycenę dolara, była konferencja Prezesa Glapińskiego. Na tle innych bankierów Prezes NBP wypadał wczoraj nadwyraz jastrzębio, co wzniosło polskiego złotego na poziomy niewidziane w stosunku do USD od końca grudnia 2023 roku. Obecny poziom stóp procentowych ma zostać utrzymany do czerwca i dopiero wtedy RPP ma podejmować decyzję w sprawie ewentualnych cięć. Dlaczego to takie ważne? Rynek pieniężny wycenia, że to właśnie w tym miesiącu FED oraz EBC z dużym prawdopodobieństwem podejmą decyzję o pierwszym cięciu w tym cyklu. Na próżno jednak doszukiwać się woli powielania tych sentymentów w strukturach RPP. Glapiński otwarcie mówi, że Rada nie będzie szła w ślady kolegów i koleżanek z EBC i FED, co dla rynku ma wyraźnie jastrzębi wydźwięk.

Sytuacja na rynku wydaję się podobna do tej z wczoraj. Na szerokim rynku szczególnie najlepiej radzi sobie jen japoński. Większe spadki doświadcza przede wszystkim euro oraz dolar amerykański. Polski złoty traci nieznacznie dzisiaj o poranku, po wczorajszej fali wzrostów. Za dolara zapłacimy obecnie 3,9490 zł, za euro 4,3093 zł, za franka 4,5004 zł, za funta 5,0552 zł.

Zaskakująco dobre dane z Niemiec
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMój mur jest lepszy niż twój
Następny artykułTa słowa Djokovicia mogą zaboleć. Nikt tego nie chce. “To jest smutne”