A A+ A++

W długim wystąpieniu premier wielokrotnie krytykował sposób działania UE. Stwierdził, że wobec wielu krajów stosowane są „podwójne standardy”. Powiedział też, że „praworządność i łamanie praworządności” stało się w Unii Europejskiej „pałką propagandową”. – Odrzucamy takie stanowisko, odrzucamy takie podejście – oświadczył premier.

– Dobrze znamy z czasów PZPR, z czasów komunistycznych użycie tych pałek propagandowych: rewizjonizm, kułak, element antysocjalistyczny, starsi jeszcze doskonale to pamiętają. Odrzucamy te pałki propagandowe, bo praworządność jest dzisiaj stosowana w Unii Europejskiej jako swego rodzaju straszak i w sposób odwrotny do wartości i zawartości tego sformułowania, tej definicji – dodał Morawiecki.

Problem Polski i Węgier (które także zapowiadają budżetowe weto) polega na tym, że pozostałe państwa UE rozumieją praworządność w zupełnie inny sposób. Przeciwko naszemu krajowi była już prowadzona procedura w sprawie naruszania zasad praworządności z artykułu 7 Traktatu o Unii Europejskiej. Naruszeniami zajmował się także wielokrotnie Parlament Europejski. To, że Polska narusza unijne zasady wielokrotnie potwierdził też unijny Trybunał Sprawiedliwości.

Ostateczny kształt mechanizmu służącego powiązaniu wypłat z budżetu UE z przestrzeganiem zasad praworządności został wynegocjowany w ostatnich tygodniach. Rozporządzenie w tej sprawie zaakceptowała 17 listopada większość państw UE. Przeciw były tylko Polska i Węgry, które zagroziły zablokowaniem całego pakietu budżetowego na lata 2021-2027, w tym wartego 750 mld euro Funduszu Odbudowy.

Choć tylko dwa kraje wystąpiły przeciwko rozporządzeniu wiążącemu praworządność z unijnym budżetem, Morawiecki twierdzi, że o obawach w tej sprawie mieli mu mówić także „premierzy południa Europy”. – Oni mają rosnące obawy, że ich polityka gospodarcza się nie spodoba, bo mają bardzo wysokie deficyty budżetowe, wysoki dług publiczny do PKB, mają poważną obawę, że ich polityka gospodarcza zostanie napiętnowana przez UE i budżet będzie im cofnięty – stwierdził szef polskiego rządu.

Morawiecki: Unii grozi rozpad

Premier zarzucił też Unii, że narusza własne zasady postępowania, „oparte o zasady kompromisu, szacunku jednych wobec drugich”. – Bardzo często spotykamy się z próbą ominięcia tej zasady, ale rzeczywiście w tych dniach, w tych tygodniach doszło do pewnego skumulowania tych wszystkich niejasności, nieścisłości – powiedział Morawiecki.

Według niego, obecnie jesteśmy „w momencie zwrotnym Unii Europejskiej”. – Dopuszczenie do tego, żeby (…) mgliste, niejasne, niekonkretne, arbitralnie stosowane przepisy rozporządzenia, które – mam pełne przekonanie co do tego – mogły być zastosowane przeciwko Polsce tylko na zasadzie politycznej, a więc motywowane politycznie, może dorowadzić do rozpadu Unii Europejskiej – powiedział premier.

Mówił, że przyjęcie takiego rozporządzenia, które mogłoby być w dowolny sposób interpretowane przez „biurokratów z Brukseli”, groziłoby „po prostu na późniejszych etapach rozpadem UE”.

Do wątku rozpadu UE premier wrócił także w dalszej części wystąpienia. – Dziś ten instrument, wy myślicie skierowany jest przeciwko nam, Węgrom, może Słowenii, może jeszcze jakiemuś krajowi z Europy Środkowej, za kilka lat, za dwa, trzy lata, może być skierowany przeciwko komuś innemu – mówił do opozycji w Sejmie Morawiecki.

Przekonywał, żeby zastanowić się, czy to jest UE, jakiej my chcemy, jaka ma szansę przetrwać. – Nie, ta UE nie miałaby szans przerwać, Unia, gdzie jest europejska oligarchia, która karze tych dzisiaj słabszych i wciska ich do kąta, to nie jest UE, do której my wchodziliśmy i to nie jest UE, która ma przed sobą przyszłość – powiedział premier.

Weto nie takie straszne?

Morawiecki wskazywał, że inny argument, którym posługuje się opozycja dotyczy traktowania weta, jako „broni atomowej”. – Fundamentalnie nie zgadzam się z takim rozumowaniem. Jest dokładnie odwrotnie. Dzięki temu, że jest weto wykorzystywane na wielu różnych polach przez wiele różnych państw, Unia Europejska trwa, ponieważ dzięki temu cały czas jest organizacją państw, które starają się ze sobą z szacunkiem dogadać – ocenił premier.

Problem w tym, że Polska wetuje budżet UE w bardzo nietypowej sytuacji. Po pierwsze – jest on dla naszego kraju bardzo korzystny. Po drugie – w obliczu pandemii członkom UE zależy na szybkim zaakceptowaniu nowych ram finansowych i Funduszu Odbudowy. Po trzecie – weto dla budżetu nie zablokuje wejścia w życie rozporządzenia, który tworzy mechanizm powiązania wypłat z praworządnością (zostało już przyjęte głosami większości państw UE). Blokowanie budżetu jest więc rodzajem szantażu wobec pozostałych członków wspólnoty, by wycofali się z wprowadzania nowego mechanizmu.

– Gdyby tego weta nie było – nazwałbym je bezpiecznikiem – gdyby tego bezpiecznika nie było, doszłoby do tego, że prędzej, czy później – raczej prędzej, niż później – UE groziłby rozpad – dodał szef rządu.

– Jeżeli nasi partnerzy nie zrozumieją, że my się nie zgadzamy na nierówne traktowanie państw, na „kij w ręku”, który zawsze będzie wykorzystany przeciwko nam, tylko dlatego że komuś nie podoba się nasza władza, to rzeczywiście tego weta na koniec użyjemy – ostrzegał premier.

Budka: to szczyt hipokryzji i zdrada stanu

Tuż po wystąpieniu premiera głos w Sejmie zabrał lider PO Borys Budka, który przemówienie szefa rządu nazwał „festiwalem kłamstwa, obłudy i oszczerstw rzucanych nie tylko w stosunku do opozycji, ale przede wszystkim do naszych partnerów w UE”. – Unia Europejska to wielki projekt, nie tylko polityczny i gospodarczy, ale przede wszystkim gwarancja bezpieczeństwa na lata. I dzisiaj ci szaleni ludzie dla własnego politycznego interesu próbują rozsadzić Unię Europejską od środka – stwierdził Budka.

Oświadczył, że „dzisiaj każdy, kto grozi wetem w stosunku do dobrego budżetu dla Polski zdradza polski interes narodowy”. – I trzeba powtarzać: dzisiaj zdrajcą interesu narodowego jest premier rządu polskiego, który dla utrzymania się na stanowisku, który dla wewnętrznej pozycji jest w stanie zawetować budżet, o którym 22 lipca mówił, że to jest najlepszy budżet dla Polski – powiedział lider PO. – To jest szczyt hipokryzji i to jest zdrada stanu – dodał polityk.

Szef Platformy przekonywał, iż zasada praworządności nie jest groźna dla Unii Europejskiej. Zarzucił jednocześnie politykom PiS, że boją się jakiejkolwiek kontroli. – Oni boją się, że organy UE wychwycą takich Sasinów, Szumowskich i innych, którzy defraudują pieniądze polskich podatników. I oni najbardziej boją się właśnie tej kontroli. I dzisiaj gra nie toczy się o to, czy premierem będzie Morawiecki, Ziobro czy Kaczyński; dzisiaj gra toczy się o to, czy ta władza będzie bezkarna – podkreślił Budka.

Zarzucił też politykom PiS, że są w stanie zaryzykować pieniądze obywateli: rolników, samorządowców, przedsiębiorców, lekarzy dla własnego interesu politycznego. – Ta banda hipokrytów chce ryzykować wasze pieniądze, bo wiedzą, że ich czas się kończy i to są ostatnie chwile na to, by jak najwięcej się wzbogacić – zaznaczył Budka.

Czytaj także: Europa może uznać, że z Polską PiS nie ma sensu rozmawiać

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCzy każda osoba, która przeszła COVID-19 ma przeciwciała?
Następny artykułKOLEJNY PROTEST SAMOCHODOWY W MIĘDZYRZECZU