Od piątku 8 stycznia ochronę zdrowia, publiczną i prywatną, czeka rewolucja. Od tego dnia lekarze będą musieli wystawiać elektroniczne skierowanie do specjalistów i szpitali. Każde będzie odnotowane w systemie. Zdaniem ekspertów i lekarzy cyfryzacja powinna poprawić transparentność dostępu do świadczeń medycznych.
Od 8 stycznia 2021 roku skierowania do specjalistów oraz na leczenie muszą być wystawiane formie elektronicznej. Taką formę muszą mieć też skierowania na finansowane przez NFZ badania: echokardiograficzne płodu, endoskopowe przewodu pokarmowego, rezonansu magnetycznego finansowane oraz tomografii komputerowej. Eksperci nie mają wątpliwości, że to będzie prawdziwa rewolucja, która pozwoli ucywilizować dostęp do usług medycznych. – E-skierowania muszą być standardem – mówi Jakub Kraszewski, dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Część pacjentów może być jednak rozczarowanych, bo nie będzie już można zapisywać się do kilku kolejek.
E-skierowanie jest jak e-recepta
Elektroniczne skierowanie będzie działało na podobnych zasadach jak e-recepta. Najpierw lekarz wystawi opatrzone podpisem elektronicznym skierowanie. Pacjent otrzyma je e-mailem, SMS-em lub w formie wydruku informacyjnego. Wersję papierową otrzyma wtedy, gdy nie ma Internetowego Konta Pacjenta (IKP). Takie skierowanie będzie odnotowane już w systemie. Następnie pacjent samodzielnie wybierze placówkę, w której chce zrealizować dane świadczenie. E-skierowanie tak samo jak dotychczas papierowe wskazuje jedynie rodzaj placówki do której musi się udać pacjent np. poradnia kardiologiczna i zabieg, np. koronarografia. Pacjent zatem, co do zasady, nie jest kierowany do konkretnego podmiotu i sam może zadecydować, gdzie chce się zapisać. By się zarejestrować musi podać 4-cyfrowy kod ze skierowania i numer PESEL – dokładnie tak jak w przypadku realizacji e-recepty. Osoba rejestrująca e-skierowanie wprowadzi do systemu PESEL pacjenta i 4-cyfrowy kod. Jak taki system może ucywilizować system ochrony zdrowia?
Co mogą sprawić e-skierowania
Jakub Kosikowski, lekarz rezydent, były członek zarządu Porozumienia Młodych Rezydentów OZZL, napisał na Twitterze, że będzie rzeź jak się okaże, ilu pacjentów przyjmowanych jest naprawdę „na cito”, a ilu jest wepchniętych z prywatnych gabinetów. – Mam nadzieję, że NFZ i Ministerstwo Zdrowia zrobią dobry użytek z tych danych. Myślę, że wyborcy będą bardzo wdzięczni. Wdzięczny będzie też duży odsetek lekarzy, że poprawią się warunki pracy – dodał Kosikowski.
O co chodzi? Wielu lekarzy pracuje w szpitalu, a jednocześnie prowadzi prywatną praktykę. I zdarza się, że ich pacjenci ze skierowaniem z prywatnej praktyki są przyjmowani poza kolejnością na zabieg czy do przychodni, choć zgodnie z Konstytucją każdy z nas ma prawo do równego dostępu do świadczeń. O tym, że są równi i równiejsi w dostępie do publicznych placówek ochrony zdrowia świadczą też słowa Krystyny Jandy. Tłumacząc się dlaczego wzięła szczepionkę wyjaśniła, że jej grupa aktorów jest zawsze w stałym kontakcie ze szpitalem na Banacha (czyli szpitalem Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego). – Gdy cokolwiek nam się stanie, tracimy głosy, łamiemy nogi, ręce, coś się stanie w trakcie spektaklu, zawsze tam biegniemy – mówiła Janda.
Jak e-skierowanie to zmieni? – Będzie można sprawdzić, jaki odsetek pacjentów przyjętych na dany oddział będzie z SOR i izby przyjęć, a jaki z gabinetów specjalistycznych, jaki od lekarzy rodzinnych (POZ – Podstawowej Opieki Zdrowotnej), a jaki z gabinetów prywatnych. W wielu miejscach może to wywołać popłoch – uważa Jakub Kosikowski. Tyle, że NFZ musi zacząć prowadzić takie analizy, a nie wszyscy uważają, że będzie. – Myślę, że instytucje odpowiedzialne za ochronę zdrowia nie będą prowadzić takich statystyk – uważa Jolanta Budzowska, radca prawny i partner w kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy. Choć przyznaje, że o takie dane mogą wnioskować dziennikarze czy organizacje pacjentów. Będą mogli zapytać jaki procent skierowań pochodzi z prywatnej praktyki lekarza, który jest jednocześnie pracownikiem, a nawet ordynatorem danego oddziału. – Moim zdaniem jednak w praktyce to niewiele zmieni. Pacjenci chcąc się dostać do szpitala, nadal będą korzystać z drogi, która jest powszechnie akceptowana jako zło konieczne – ocenia mec. Budzowska. Nie wyklucza jednak, że za jakiś czas to się zmieni.
Papierowe skierowania dalej możliwe
Może tak być, że system e-skierowań nie zlikwiduje od razu tzw. prywatnych folwarków. Zgodnie bowiem z ustawą lekarz może wystawić papierowe skierowanie po 7 stycznia 2021 roku, jeżeli warunki organizacyjno-techniczne uniemożliwiają prowadzenie dokumentacji w postaci elektronicznej. Jakub Kosikowski widzi tu jednak pole do działania NFZ. Jeżeli bowiem dany lekarz będzie miał zbyt dużo skierowań papierowych, powinna się zapalić w systemie czerwona lampa, a NFZ to zweryfikować. Zapytaliśmy NFZ, czy będzie analizował dane z systemu i czekamy na odpowiedź.
Koniec blokowania kilku miejsc
Jakub Kraszewski, dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego, zwraca uwagę na jeszcze jeden plus e-skierowań. – E-skierowania to bardzo ważny i potrzebny system dla szpitali – mówi. – Obecnie pacjent może się zapisać na zabieg w trzech placówkach, i jest wykazywany w każdej kolejce. I gdy przychodzi jego kolej, często się okazuje, że pacjent się nie stawił, bo skorzystał ze świadczenia w innej placówce. Teraz to się skończy – wyjaśnia Jakub Kraszewski.
To się zmieni za sprawą e-skierowań. W momencie, gdy pacjent zapisuje się na świadczenie finansowane ze środków NFZ, zostaje zablokowana możliwość rejestracji kolejnego takiego samego e-skierowania – ulegnie ona odblokowaniu dopiero po realizacji usługi medycznej. Zatem nawet jak pacjent ma trzy e-skierowania na ten sam zabieg, bo może ich otrzymać więcej, to i tak po rejestracji na nie pozostałe zostaną zablokowane. Zawsze zatem będzie miał zarezerwowane jedno miejsce i nie będzie tworzył kolejki do innych placówek. Dlatego zdaniem Jakuba Kraszewskiego e-skierowania do podstawa ucywilizowania sochrony zdrowia.
– To jest dobre rozwiązanie, które w Niemczech nikogo nie dziwi – mówi. Podobnie uważa dr Wanda Korzycka-Wilińska, dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego im. dr Jana Biziela w Bydgoszczy. – Mamy swój dział informatyczny, nasi lekarze już testują system i nie widzę tu problemów. Za to e-skierowanie ułatwi zarządzanie – mówi.
autor: Jolanta Ojczyk
Źródło informacji: PAP MediaRoom
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS