Prawo powszechnie kojarzy się, jako dziedzina niemająca nic wspólnego z naukami ścisłymi. Tymczasem opublikował pan właśnie pracę o matematyce w prawie.
Też mi się kiedyś wydawało, że humanista nie powinien, mówiąc potocznie, czepiać się nauk ścisłych, bo to są zupełnie odrębne dziedziny. Okazuje się, że w historii świata wielu wybitnych matematyków było humanistami. Te dwie sfery, wbrew pozorom, są podobne do siebie z tego względu, że prawo musi być logiczne i jasne. Musi być spójne. A więc musi opierać się na
dedukcji, logice i związkach przyczynowo-skutkowych.
Pana książka to praca naukowa.
Moja monografia – O znaczeniu matematyki w prawie pracy – jest pierwszą w Polsce publikacją naukową odnoszącą się do wielu aspektów zastosowania matematyki w prawie pracy. Do tej pory nauka prawa pracy pomijała w swoich badaniach ten aspekt. Mówiąc o znaczeniu matematyki w prawie należy mieć na uwadze, że celem prawa jest ochrona wielu ważnych dla człowieka obszarów
i dóbr. To życie, zdrowie, wolność, bezpieczeństwo, prywatność czy też, w prawie pracy, ochrona szeroko pojętej pracy, a więc także pracowników.
Skąd zainteresowanie takimi właśnie związkami nauk?
Kiedy zacząłem analizować prawo, to zauważyłem, że wbrew pozorom, jako gałąź wiedzy humanistycznej, nie może ono jednak funkcjonować bez nauki ścisłej, jaką jest matematyka. W prawie zawartych jest bowiem wiele elementów matematyki. Matematycy określają je mianem narzędzi czy obiektów matematycznych. Prawo z uwagi na fakt, że ma chronić to, co dla ludzi jest ważne, siłą rzeczy jest spójne i logiczne. Niemniej przepisy nie mogą regulować każdej potencjalnej sytuacji, stąd mają charakter ogólny. Dla praktycznego zastosowania i zrozumienia prawa wymagana
jest zatem właściwa interpretacja. Ta interpretacja, a więc i zrozumienie, oparte jest na logice i dedukcji oraz związkach przyczynowo-skutkowych, a więc w istocie na narzędziach i obiektach matematycznych.
Może pan podać przykłady?
Wspomniałem już o logice i dedukcji, a także związkach przyczynowo-skutkowych. To nic innego jak właśnie narzędzia matematyczne. Właściwe myślenie jest niezbędne do prawidłowej interpretacji przepisów prawa, a związki przyczynowo–skutkowe wskazują nam, że jeżeli jest jakaś przyczyna to wywołuje ona w konsekwencji jakiś skutek. Na przykład, jeśli pracownik naruszył
swoje obowiązki, skutkiem tego może być rozwiązanie z nim umowy o pracę. Klasycznym przykładem są ułamki. Są one niezbędne między innymi w obszarze pracowniczym w celu ustalenia w częściach odpowiedzialności za szkodę w mieniu wspólnie powierzonym czy w innych wyliczeniach dotyczących pracy. Oczywiście są to też podstawowe działania: dodawanie, odejmowanie, dzielenie czy mnożenie choćby w celu obliczenia wynagrodzenia pracownika, w szczególności wynagrodzenia godzinowego. Mniej oczywistym obiektem matematycznym są założenia proporcjonalności niezbędne w celu ustalenia uprawnień pracowniczych – okresu wypowiedzenia czy wymiaru urlopu, które są uzależnione od stażu pracy. Musimy policzyć podatki, musimy
policzyć składki na ZUS. Pracodawca, zakładając działalność gospodarczą i zatrudniając pracownika ponosi pewne ryzyko. Tutaj zastosowanie ma rachunek prawdopodobieństwa, przy wyliczaniu zysków i strat podczas stosowania konkretnych przedsięwzięć.
To faktycznie dość szerokie zastosowanie.
Jest jeszcze szersze. Wielu może być zaskoczonymi, ale matematykę stosuje się przy badaniu satysfakcji pracowniczej. Sam byłem wręcz zaskoczony, że tyle obszarów matematycznych jest w prawie pracy. Mamy na przykład do czynienia ze zbiorami. Zbiory danych osobowych, zbiory pracowników – tych, którym chcemy podnosić kwalifikacje, tych którym badamy satysfakcję, tych którzy zapisali się do konkretnych związków zawodowych, tych którzy osiągną wiek emerytalny i należy ich zastępować – tworzymy wiele takich zbiorów i podzbiorów. Musimy obliczać np.
opłaty sądowe. Generalnie w wielu aspektach prawa liczenie różnych elementów jest podstawową czynnością.
Czy to wszystko znaczy, że prawnicy będą musieli jednak, w czasie studiów, poznawać matematykę?
W swojej pracy wykazałem, że matematyka jest dużym elementem w zakresie prawa. Co ciekawe, niektóre wydziały prawa przeprowadzają egzaminy wstępne i jednym z elementów takiego egzaminu jest właśnie matematyka. Niewykluczone, że w przyszłości jakieś elementy matematyki zostaną wprowadzone do programu studiów.
A jak studenci reagują na powiązania matematyki z prawem? Są zaskoczeni?
Oczywiście, ale nie tylko studenci. Moją pracę dałem do przeczytania kilku matematykom z prośbą, by ocenili, czy to wszystko wiąże się w całość. Stwierdzili, że tak. Natomiast koledzy prawnicy, którzy zapoznali się z tym opracowaniem stwierdzili, mówiąc kolokwialnie, że nic z tego nie rozumieją.
Czy studenci powinni bać się matematyki?
Myślę, że nie. Tym bardziej, że podczas studiów mają już i ekonomię, i logikę, a więc nauki z matematyką ściśle powiązane. Ważne jest, żeby nie podchodzić do tej nauki w stylu „zakuć, zdać, zapomnieć”, tylko ją po prostu zrozumieć. Tym bardziej, że nie mówimy tu o tzw. wyższej matematyce tylko o podstawowych narzędziach. Trzeba potrafić wyliczyć różne potrzebne elementy w sposób bezproblemowy. To ułatwia rozwiązywanie problemów prawniczych i daje na nie jasny pogląd.
Czy nie należałoby zrobić czegoś, by matematyka przestała się kojarzyć jako nudna, trudna i niepotrzebna?
Myślę, że należałoby do nauczania wprowadzić coś takiego jak matematyka praktyczna. Uczyć na czym polega kredyt, na czym polega oprocentowanie, od czego jest uzależnione. Żeby ludzie potrafili policzyć sobie i zaprognozować, że jeżeli dzisiaj wezmą kredyt, na przykład w wysokości jednego miliona, co nie jest sumą wygórowaną przy budowie domu, ile będą musieli zapłacić. Żeby umieli policzyć, że taki kredyt na 30 lat oprocentowany na 15 procent spowoduje, że razem z odsetkami będą musieli oddać 450 procent. I w taki zwykły sposób, poprzez oczywiście matematykę, unaoczniać ludziom, jakie mogą czekać ich zagrożenia. I żeby potrafili zrozumieć, że jeżeli odkładają pieniądze na lokatach bankowych na 1, 2, czy 3 procent to nigdy w zasadzie nie pokonają inflacji, a więc tracą. To tylko przykłady ze sfery bankowości, a w życiu są ich setki i stykamy się z nimi na każdym kroku. Chciałbym w środowisku naukowym wywołać pewną dyskusję. Zaprosić do pogłębionych badań, a tu trzeba by zaprosić statystyków i ekonomistów choćby po to, by znaleźć metodę na przedłużanie czynności zawodowej pracowników.
Jak podsumowałby pan związek matematyki z prawem?
Prawnik nie może funkcjonować bez podstawowej wiedzy z zakresu matematyki. Jak wskazało wielu uznanych matematyków i fizyków, świat nie rozwinąłby się bez znajomości matematyki, a tam, gdzie zatrzymano rozwój matematyki, gdzie ludzie jej nie znali lub pomijali jej wagę, społeczeństwa po prostu głupiały.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS