Prawie codziennie wychodzą na “spacer” [GALERIA]

Protesty kobiet w sprawie wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego aborcji zalały niemal cały kraj. Tysiące ludzi od tygodnia wychodzi na ulice większych i mniejszych miast. Chcą w ten sposób wyrazić sprzeciw nie tylko wobec orzeczenia TK, ale jak twierdzi wiele osób — odbierania możliwości wolnego wyboru na różnych płaszczyznach.

Również w województwie warmińsko-mazurskim od kilkunastu dni odbywają się protestacyjne marsze ulicami większości miast. Podobnie dzieje się w Mragowie. Tutaj protestujący maszerują niemal codziennie od 25 października. Trasa jest za każdym razem bardzo podobna. Do tej pory marsze ruszały z Pl. Unii Europejskiej, obok CKIT, ulicami Warszawską, Ratuszową, Królewiecką, zawracały na skrzyżowaniu Królewieckiej, Giżyckiej, Okulickiego i Wolności, a następnie wracały na miejsce startu. Pochód odbywał się w pokojowej atmosferze, a jego uczestnicy poruszali się chodnikami. Obecność policji ograniczała się jedynie do zabezpieczenia trasy marszu i kierowania ruchem. Sprawne działania funkcjonariuszy zostały docenione przez maszerujących. W mediach społecznościowych można było przeczytać wiele gratulacji i podziękowań dla mrągowskich policjantów. Frekwencja wahała się od 250 do 1500 osób. Do maszerujących dołączało wielu kierowców, część taksówkarzy. To wprawdzie spowodowało utrudnienia w swobodnym przejeździe ulicami, jednak nie wzbudzało wściekłości ze strony postronnych kierowców, którzy na znak poparcia trąbili swoimi klaksonami.

— Walczymy o to, żeby mieć wybór. Inaczej zostaniemy same z naszym problemem — twierdzi Gabriela, młoda mrągowianka, jedna z inicjatorek akcji. — Są nam zabierane nasze prawa. Każdy człowiek jest taki sam i wszyscy powinniśmy być równi. O to walczyli nasi przodkowie. A my teraz cofamy się do średniowiecza — dodaje jej koleżanka Weronika. Same przyznają, że dostrzegają również wsparcie ze strony panów. — Widzę na tych protestach, jak wielu mężczyzn nas popiera. Oni też widzą ten problem — stwierdza Weronika. — Jest mi przykro, że w moim kraju decyzje są podejmowane poza mną. Decyduje o tym facet, który nigdy nie założył rodziny, nie ma dzieci i chyba nigdy nie siedział przy dziecięcym łóżeczku. Nie jestem za aborcją tylko za wolnym wyborem. Być może będąc w takiej sytuacji nigdy nie podjęłabym takiej decyzji. Na szczęście nie musiałam o tym decydować — uzasadnia swój udział w spacerze pani Ewa. — Tutaj mówimy o sytuacji, kiedy dziecko poza macicą matki nie ma szans na przeżycie. Rządzący skazują kobiety i dzieci na to, żeby cierpiały. Nie można nikogo zmuszać do heroizmu — dodaje kobieta.

Zdaniem innej uczestniczki w tej walce chodzi nie tylko o prawa kobiet, ale generalnie o wolność i możliwość decydowania o sobie. — Ważne jest to, żeby przestać się nawzajem straszyć i dać możliwość wyboru każdemu zgodnie z jego własnym sumieniem — wyjaśnia pani Katarzyna. Inicjatorki dodają też, że odcinają się od wszelkich przejawów wandalizmu. — Nie jesteśmy ludźmi ze średniowiecza tylko obywatelami Polski. Kochamy swój kraj i szanujemy to, co do tej pory dokonaliśmy. Nie zgadzamy się z aktami wandalizmu, jeżeli chodzi o kościoły i inne symbole polskości — podkreślają kobiety. Dodają też, że mrągowskie protesty są inicjatywą oddolną, głównie młodych ludzi. — Dbamy za każdym razem, aby podczas naszych spacerów były zachowane podstawowe środki bezpieczeństwa takie jak maseczki czy odstępy.

Wojciech Caruk

Zgłoś naruszenie/Błąd