A A+ A++

Szybka akcja z paszportem dla Matty’ego Casha pokazuje, że selekcjoner Paulo Sousa nie ma zamiaru słuchać tych, którzy mówią, że reprezentacja Polski powinna grać czwórką obrońców i oprzeć plan ofensywny na kontrataku. Portugalczyk jest zwolennikiem schematu z trójką obrońców i wahadłowymi. Dlatego tak bardzo potrzebował Casha. Grający w bardzo mocnej lidze angielskiej zawodnik rozwiązuje Sousie problem prawego wahadła.

Na lewym wahadle też przydałby się Cash

Gorzej z lewym. – To mnie nie dziwi, bo przez lata nasza reprezentacja miała kłopot z lewą obroną – przypomina Paweł Golański, były kadrowicz, a obecnie ekspert. – Często piłkarze byli przerzucani z prawej obrony na lewą. Sam to przeżywałem.

ZOBACZ TAKŻE: Iwanow przed Andorą: Spacerek czy łamigłówka?

Wniosek taki, że skoro mieliśmy kłopot z lewą obroną, to trudno, żeby inaczej było z lewym wahadłem. Drugiego Casha, tyle że operującego po lewej stronie nie wyczarujemy. W ogóle z tymi wahadłowymi to nie jest prosta sprawa. Nie ma jakiejś fabryki zawodników specjalizujących się w grze na tej pozycji. Odkąd zaczęła się moda na wahadłowych, to najlepsze kluby starają się przekwalifikować skrzydłowych bądź bocznych obrońców do gry na tej pozycji. Najlepszych wahadłowych mają Liverpool i Bayern Monachium. Zasadniczo mowa o wybrańcach, których rekrutuje się ze skrzydłowych i bocznych obrońców.

Zamiast tego mamy Puchacza

Pech chce, że z Polaków, poza Cashem, nikt wahadłowych robić nie chce. Dlatego w kadrze na prawym wahadle grał dotąd przeważnie Kamil Jóźwiak, a na lewym Tymoteusz Puchacz. Jóźwiak najpewniej padnie teraz ofiarą Casha. Alternatywy dla Puchacza raczej nie ma.

Na początku Sousa próbował szczęścia z Arkadiuszem Recą, który w lidze włoskiej gra jako wahadłowy i dobrze się czuje w tym systemie. Reca, gdy Sousa obejmował kadrę i spekulowano, że będzie grał wahadłowymi, był tym faktem zachwycony. Problem z Recą polega na tym, że odkąd jest Sousa, to nie ma Recy, bo wciąż zmaga się jakimiś mniej lub bardziej poważnymi kontuzjami. Dlatego jest wspomniany wcześniej Puchacz.

– Puchacz to w tej chwili naturalny wybór na lewe wahadło – ocenia Golański. – On też ma problem, bo nie gra w  klubie, ale dotąd nie odbijało się to jakoś specjalnie na jego dyspozycji w kadrze. Każdy mecz w reprezentacji, choć brak mu rytmu, gra na niezłym poziomie. Zdarzają mu się błędy w ustawieniu, ale w tej chwili nie widzę lepszego pomysłu na lewe wahadło.

Nasz wahadłowy nie gra w klubie, ale alternatywy dla niego nie ma

Zdaniem Golańskiego Puchacz daje Biało-Czerwonym dużo w ofensywie. I trzeba na tego zawodnika chuchać i dmuchać licząc na to, że brak miejsca w Unionie Berlin nadal nie będzie mu szkodził i nie odbije się zwłaszcza na jego dyspozycji fizycznej. – Bo jednak wahadłowy musi biegać od jednej linii końcowej do drugiej i to zdrowie jest potrzebne – uważa Golański.

Alternatywa dla Puchacza? Nie ma nawet czasu, żeby jej teraz szukać. Ostatni mecz grupowy z Węgrami i wiosenne baraże, to nie jest czas na eksperymenty. – Zawsze można poprzestawiać zawodników na pozycjach i załatać dziurę na lewym wahadle, ale jeśli nie ma takiej potrzeby, jeśli życie do tego nie zmusza, to nie ma sensu tego robić. Nie teraz – dodaje były kadrowicz.

Trzeba się modlić o zdrowie Puchacza

Gdyby coś stało się Puchaczowi, to Sousa mógłby spróbować na lewym wahadle ustawić Przemysława Frankowskiego, który od biedy pewnie poradziłby sobie na tej pozycji. Podobnie jak Jakub Moder. Jest też Przemysław Płacheta, ale on również nie gra w klubie.

– Na upartego można jeszcze próbować Bereszyńskiego lub Kędziorę. Obaj potrafią bronić, więc z jednego zadania wahadłowego wywiązaliby się pewnie całkiem nieźle. Z drugiej strony tu trzeba też dać siłę ofensywie. Z tym może być u tych zawodników problem, którego w przypadku Puchacza nie widzę – analizuje Golański.

Taktyka Sousy ma kruche podstawy

Jakby nie spojrzeć cała taktyka Sousy ma bardzo kruche podstawy. Z prawym wahadłem nam się poszczęściło, bo jest Cash. Oczywiście przy założeniu, że tu wszystko wypali. Alternatywą jest Jóźwiak, który grał na tej pozycji dotychczas. Z nim był jednak ten kłopot, że o ile w ofensywie było w porządku, o tyle z tyłu popełniał błędy i nie zawsze był wsparciem dla trójki środkowych obrońców. Zatem mamy Casha, długo nic, Jóźwiaka i długo, długo nic.

Na lewym wahadle jest jeszcze gorzej, bo punktem wyjścia jest Puchacz, który nie łapie się do składu Unionu. Alternatywy dla Puchacza są jednak jeszcze gorsze, albo takie, których Sousa nie sprawdził w ogniu walki. W sumie to przydałaby nam się jakaś fabryka wahadłowych, tak żeby mieć po dwie, trzy opcje na każdą stronę.

– To wszystko nie jest takie proste – uważa Golański. – Z jednej strony jest coraz większa moda na zawodników na tej pozycji, a z drugiej trudno o takich graczy. I tu nie chodzi tylko o naszą reprezentację. Po prostu ta pozycja wymaga szczególnych umiejętności i dużej odpowiedzialności. Nie jest łatwo znaleźć zawodnika, który biega do utraty tchu, bo praktycznie się nie zatrzymuje. A przy tym zarówno świetnie atakuje, ale i też jest mocny w obronie. Cieszmy się, że mamy Casha, który mówi o naszej kadrze, jako o spełnieniu marzeń. Ja wierzę, że choć to prawe wahadło będziemy mieli bardzo mocne. A Puchacz na lewym też dźwignie temat na tyle, że będziemy usatysfakcjonowani – kwituje Golański.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport

Przejdź na Polsatsport.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOŚWIĘCIM. Prezydent zaprasza na obchody Święta Niepodległości
Następny artykułJedyny twórca tarcz orientu – reportaż o pasji Wojciecha Kasaka [W najnowszym numerze]