A A+ A++

O ile różne formy zagrożeń bezpieczeństwa dostaw energii pojawiały się w KSE to wydaje się, że jednak poniedziałkowy „rajd Świętego Mikołaja” uzmysłowił dodatkowe niebezpieczeństwa wynikające ze sposobu europejskiego rynku energii.

W ostatnich dniach osoby zainteresowane energetyką, ale nie siedzące w temacie miały szansę doświadczyć uczucia paniki.

Najpierw w poniedziałek okazało się, że nasza krajowy Operator Systemu Elektroenergetycznego, (PSE), musiał zwrócić się do operatorów krajów ościennych o operatorskie dostawy energii elektrycznej w celu zapewnienia odpowiedniego poziomu rezerw mocy w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym ( KSE).

O ile z prądem było lepiej już 7 grudnia to jednocześnie portale branżowe zapełniły się informacjami o kolejnym zagrożeniu blackoutem z powodu braku węgla kamiennego w elektrowniach.

Ten zestaw informacji współgra z wcześniejszymi o kilka dni z wytycznymi nt sposobu przygotowania do braku prądu jakie zostały opublikowane w polskim internecie.

Nawet jeśli udało się nam już opanować napad paniki lub nawet jeśli mu nie ulegliśmy to jednak pytanie o stan chwilowego bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej wydaje się zasadne.

Zacznijmy od poniedziałku. Co prawda wyjaśnienie wszystkich uwarunkowań poniedziałkowego powinno leżeć w zakresie i interesie PSE, ale skoro nie podjęło się tego do czwartku rano kiedy piszę tą notatkę , więc musimy sobie poradzić sami.

Jednym z ciekawych skutków funkcjonowania jednolitego europejskiego rynku energii jest wymóg otwarcia rynku krajowego na wymianę międzynarodową oraz zobowiązanie operatora systemu do stworzenia warunków dla realizacji technicznej zawartych umów handlowych.

Warunki wydają się zrozumiałe, ale dopiero ostatnio możemy ćwiczyć ich funkcjonowanie w realnym świecie.

I tak jest możliwe, że polscy wytwórcy przedstawiając oferty energii o cenach niższych niż ceny krańcowe na rynkach sąsiadujących doprowadzają do eksportu energii z Polski np. do Niemiec.

W momencie składania takich ofert ich techniczna wykonalność jest weryfikowana przez PSE, ale też podlega ocenie ekonomicznej np. na Towarowej Giełdzie Energii (TGE).

PSE dba o zapewnienie przez wytwórców odpowiedniego poziomu rezerw mocy w KSE natomiast TGE zapewnia mechanizm, który w przypadku , gdyby z powodu eksportu energii miało jej brakować na rynku krajowym, prowadzi do ustalenia na rynku krajowym cen tak wysokich , że eksport staje się nieopłacalny.

W efekcie mechanizmu łączenia rynków w sytuacji planowanych braków energii krajowej polscy odbiorcy mogą ją zaimportować.

Generalnie taki mechanizm funkcjonuje prawidłowo zapewniając bezpieczeństwo energetyczne po najniższym koszcie jednak zdarzają się wyjątki .

Taki wyjątek wystąpił właśnie w poniedziałek 6 grudnia.

W piątek 3 grudnia działając wg normalnych procedur rynek (TGE) doprowadził do eksportu „taniej” polskiej energii.

Niestety w momencie realizacji piątkowych umów poniedziałek okazało się, że po pierwsze zbyt słabo wieje, ale także opóźniły się uruchomienia niektórych konwencjonalnych jednostek wytwórczych.

W efekcie musieliśmy realizować piątkowe zobowiązania mimo ograniczonych zasobów mocowych.

W tej sytuacji PSE musiało podjąć działania pozarynkowe. Handlowo musieliśmy dostarczyć wyeksportowana energię, natomiast w celu fizycznej realizacji tych PSE musiało zakupić energię na rynkach importerów w lokalnych jednostkach wytwórczych.

O ile różne formy zagrożeń bezpieczeństwa dostaw energii pojawiały się w KSE to wydaje się, że jednak poniedziałkowy „rajd Świętego Mikołaja” uzmysłowił dodatkowe niebezpieczeństwa wynikające ze sposobu europejskiego rynku energii.

Nie wydaje się żeby w obecnym stanie prawnym istniały zabezpieczenia przed powielaniem mikołajkowej sytuacji.

Być może warto zapytać PSE czy w przyszłości będzie w stanie lepiej zabezpieczyć nas przed tego typu zagrożeniami szczególnie w sytuacjach po weekendowych i po świątecznych.

W pewnym powiązaniu z sytuacją kryzysu mikołajkowego można oceniać też ogłaszane zagrożenie w dostępności węgla kamiennego dla energetyki.

O ile za istotne można przyjąć tłumaczenia wskazują na wpływ pandemii na zdolność kopalń do zwiększenia wydobycia, niewydolności systemu transportu oraz nieefektywność systemu handlu paliwem dla energetyki to myślę , że interesującym jest sposób podejścia do tematu samych elektrowni.

Jak wynika z dostępnych informacji część wytwórców decyduje się na wykorzystanie dobrej koniunktury i wysokich cen na rynku energii do maksymalizacji sprzedaży, także w warunkach ograniczonych zapasów i dostaw paliwa.

O ile generalnie maksymalizacja zysku w momentach koniunktury, a także zwiększanie eksportu uznać należy za działania godne pochwały to jednocześnie musimy sobie zdawać sprawę, że wobec ograniczeń w dostawach paliw tak działający wytwórcy fundują nam ryzykowną grę.

O ile spalanie węgla w elektrociepłowniach i ciepłowniach zapewniające bezpieczeństwo dostaw ciepła musi być realizowane nawet w sytuacji ograniczeń dostępności paliwa to w przypadku elektrowni połączonych w jeden system krajowy i co więcej europejski sytuacja jest całkowicie odmienna.

Jeśli prawdą są wczorajsze informacje portalu Wysokie Napięcie o brakach odpowiednich zapasów w elektrowniach należących do PGE i ENEA to sytuację taką należy uznać za skandaliczne igranie z naszym bezpieczeństwem energetycznym.

Konkurowanie na rynku energii i pozyskiwanie nowych kontraktów na sprzedaż energii w sytuacji niespełnienia wymogów bezpieczeństwa w zakresie zapasów węgla jest karygodne i powinno być natychmiast wstrzymane lub istotnie ograniczone.

Takie działanie powinno być dodatkowo surowo napiętnowane w sytuacji braku węgla także dla sektora ciepłowniczego.

Jeśli może zabraknąć węgla dla celów ogrzewania co wobec lokalnego charakteru ciepłownictwa stanowi poważne zagrożenie bezpieczeństwa odbiorców to nie ma uzasadnienia dla jego spalania w elektrowniach igrających z prawem o zapasach.

Właśnie takiej kryzysowej sytuacji należy wykorzystać możliwości importu energii kierując ograniczone dostawy węgla przede wszystkim dla ciepłownictwa.

O ile można zrozumieć menedżerów firm energetycznych robiących „interesy życia” na zwyżkujących rynkach energii to jednak ich ryzykowne podejście powinno być zweryfikowane zarówno przez Urząd Regulacji Energetyki jak też przez organy nadzoru właścicielskiego.

W przypadku firm zależnych od Skarbu Państwa pokusa poprawy wyników firm musi zostać zweryfikowana z uwzględnieniem przyszłego ryzyka w zakresie zapewnienia dostaw energii elektrycznej także w sytuacji niższych już cen energii.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGdzie trują najbardziej. Polski Alarm Smogowy opublikował coroczny raport
Następny artykułCo z analizą oświadczenia majątkowego Łukasza Mejzy?