Proszę więc taką kobietę, żeby wyobraziła sobie sytuację, w której ten czarny scenariusz się ziści – on ją zostawia. Na początku na samą myśl o tym dostaje palpitacji serca. Ale nie odpuszczam, przechodzimy przez pierwszy opór i zaczynamy przyglądać się możliwym wydarzeniom. Snujemy najgorsze scenariusze, ona odpowiada, że podetnie sobie żyły, a spokojnie pytam, co się stanie potem. Ona mówi, że umrze, a ja dalej pytam: i co wtedy będzie. “Znajdę się w trumnie” – słyszę. I zwykle w tym momencie wiele moich klientek zaczyna się śmiać. “Matko, co ja wygaduję, to jakiś komos” – mówią. Gdy w swojej wyobraźni wychodzą z takich katastrof żywe, zastanawiamy się, co mogą zrobić, jak potoczy się ich życie, jak się zmieni za miesiąc, rok, pięć lat po wystąpieniu tego strasznego wydarzenia. I okazuje się, że żyją dalej, większość jest – w swojej wyobraźni – w nowym związku, są uśmiechnięte i szczęśliwe. Ot, życie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS