W dniach 26 – 27 lutego we Wrocławiu cztery drużyny będą walczyły o Puchar Polski. Pucharowej zdobyczy będzie broniła Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, ale apetyt na sukces mają także Jastrzębski Węgiel, Trefl Gdańsk i Asseco Resovia Rzeszów.
Mimo że od kilku lat Puchar Polski nie jest już przepustką do gry w Lidze Mistrzów, to wciąż ma swój prestiż. Wiele drużyn chciałoby go mieć w swojej klubowej gablocie. W 2022 roku szansę na to mają już tylko cztery zespoły – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Jastrzębski Węgiel, Trefl Gdańsk i Asseco Resovia Rzeszów. W dniach 26-27 lutego wezmą one udział w turnieju finałowym, który odbędzie się we Wrocławiu. Teoretycznie w finale powinni zagrać mistrz i wicemistrz Polski, którzy w tym sezonie prezentują najrówniejszą formę, ale w przeszłości w pucharowych zmaganiach zdarzały się niespodzianki. Może więc do takiej dojdzie i tym razem?
W pierwszym meczu półfinałowym Gdański Trefl zmierzy się z ZAKSĄ. Dla podopiecznych Michała Winiarskiego już sama obecność w turnieju finałowym jest sporym osiągnięciem, bowiem obecny sezon nie jest dla nich najlepszy. W ostatnich tygodniach jednak ustabilizowali swoją formę, a wygrane z Cuprum Lubin i GKS-em Katowice pozwoliły im znaleźć się we Wrocławiu. Faworytem starcia z kędzierzynianami na pewno nie będą, ale takim nie byli też w 2015 i 2018 roku, a jednak wywalczyli Puchar Polski. – Większa presja będzie po stronie kędzierzynian, a my po prostu będziemy musieli się im postawić i powalczyć. Najważniejsze, abyśmy nie poddali się jeszcze w szatni przed meczem – ocenił przyjmujący ekipy z Pomorza, Mateusz Mika.
Bez wątpienia to podopieczni Gheorghe Cretu będą faworytem pierwszego półfinału. Na ich korzyść przemawiają chociażby dotychczasowe wyniki. Warto przypomnieć, że ZAKSA w tym sezonie w Polsce jeszcze nie przegrała. W drodze do turnieju finałowego z dalszej rywalizacji wyeliminowała Indykpol AZS Olsztyn i Stal Nysa, chociaż ta druga drużyna sprawiła jej sporo problemów. Na dodatek wicemistrzowie Polski w ostatnich latach najczęściej sięgali po Puchar Polski. Będą bronili tej zdobyczy wywalczonej w minionym roku. – Pokazaliśmy już w tym sezonie, że możemy wygrać z każdym. Mam nadzieję, że utrzymamy dobrą grę. Wierzę w to, że możemy zdobyć puchar – przyznał rozgrywający ZAKSY, Marcin Janusz.
W drugim meczu półfinałowym Asseco Resovia zmierzy się z mistrzem Polski. Teoretycznie nie będzie faworytem spotkania, ale to ona miała trudniejszą drogę do Wrocławia. Wystarczy wspomnieć, że wcześniej wyeliminowała PGE Skrę Bełchatów i Aluron CMC Wartę Zawiercie. Mimo że w PlusLidze jej forma nie zachwyca, to na papierze ma potencjał, aby zagrozić Jastrzębskiemu Węglowi. Jednak warto wspomnieć, że ze wszystkich finalistów ona najdłużej czeka na zdobycie Pucharu Polski, bo po raz ostatni dokonała tego w 1987 roku. W tym sezonie w PlusLidze dwukrotnie przegrała już z jastrzębianami, ale może do trzech razy sztuka? Wydaje się, że nie będzie odczuwała dodatkowej presji, a przecież będzie to tylko jeden mecz, w którym wszystko może się zdarzyć. – Nasz zespół jest do takich spotkań stworzony. To będzie czas, w którym każdy z nas będzie mógł udowodnić swoją wartość w tej drużynie. Jesteśmy zespołem właśnie na takie mecze. Mamy wszystko w swoich rękach – stwierdził na łamach serwisu plusliga.pl atakujący teamu z Podkarpacia, Maciej Muzaj.
W tej konfrontacji to podopieczni Andrei Gardiniego są stawiani w roli faworyta. W tym sezonie grają oni bardzo równo, a ich dobrej passy nie przerwały nawet problemy z korona wirusem. W PlusLidze dotrzymują kroku ZAKSIE, w Lidze Mistrzów nie przegrali jeszcze meczu, ale w Pucharze Polski do tej pory nie natrafili na duży opór. Z dalszej walki najpierw wyeliminowali pierwszoligowców, a w ćwierćfinale dość gładko rozprawili się z borykającym się z kłopotami zdrowotnymi Projektem Warszawa. Bez wątpienia ich brak w finale pucharowych zmagań można będzie uznać za sporą niespodziankę. Z drugiej jednak strony w ostatnich latach jastrzębianom nie udawało się sięgać po Puchar Polski. Jedyny raz dokonali tego w 2010 roku. Wierzą, że w tym roku nawiążą do tamtego sukcesu. – Każdy zespół do Wrocławia pojedzie po to, aby przywieźć puchar do swojego miasta. My też tam z taką myślą jedziemy. Chcemy zagrać dobre i mam nadzieję – zwycięskie – spotkanie półfinałowe. Jeśli wygramy, to dopiero wtedy będziemy skupiać się na finale. Musimy podejść do tego na spokojnie – stwierdził przyjmujący mistrza Polski, Tomasz Fornal.
Przypomnijmy, że po raz pierwszy rozgrywki Pucharu Polski przeprowadzono w 1932 roku. W historii notowały one trzykrotnie kilkuletnie przerwy, ale od sezonu 1980/1981 odbywają się już cyklicznie, choć w 2020 roku nie udało się ich dokończyć ze względu na pandemię koronawirusa. Do Wrocławia turniej finałowy Pucharu Polski powrócił po trzech latach przerwy. Wcześniej na Dolnym Śląsku odbył się w 2019 roku, kiedy najlepsza okazała się Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Ona również będzie broniła go z Krakowa, gdzie okazała się najlepsza w minionym roku. Zresztą w ogóle jest najbardziej utytułowaną drużyną, bowiem aż 8 razy w historii wygrywała rozgrywki Pucharu Polski. 7 razy najlepsze były PGE Skra Bełchatów i Indykpol AZS Olsztyn, ale te drużyny przynajmniej w tym roku nie będą miały możliwości wywalczenia tego trofeum. A kto okaże się najlepszy tym razem?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS