„Kultura” stara, ale jara
Zdarza się jeszcze trafić na zbiory listów, korespondencji między znanymi, wpływowymi i mądrymi ludźmi. W dobie e-maili, sms-ów, messengera, to że ludzie pisali do siebie długie listy jest już powodem do zadumy.
Na taki zbiór listów między Jerzy Giedroyciem i Andrzejem Bobkowskim trafiłem w jednym z dębickich antykwariatów. Lektura bardzo obszerna – ponad 700 stron – stąd czytanie niespieszne. Książka wydana dawno, bo 25 lat temu. Bohaterowie tej korespondencji już nie żyją. Andrzej Bobkowski, pisarz i eseista zmarł w Gwatemali na początku lat 60., Jerzy Giedroyć, założyciel paryskiej „Kultury” i jej wieloletni redaktor naczelny, doczekał wolnej Polski, choć nie zachwyciła go. Zmarł w Maisons-Laffitte, pod Paryżem w 2000 roku.
Trudno omawiać korespondencję miedzy tymi dwoma wielkimi intelektualistami polskimi. Warto jednak wynotować trzeźwą, choć pesymistyczną ocenę społeczeństwa polskiego dokonaną w 1950 roku przez Jerzego Giedroycia.
– Sytuacja ogólna jest właściwie przegrana – pisał Redaktor do A. Bobkowskiego, mieszkającego od kilku lat w Gwatemali. – Myślę, że dziś można uważać zwycięstwo sowietów za pewne i dokonane. Z Polski coraz mniej wesołe wieści. Rodacy, jak zwykle niczego się nie nauczyli i niczego nie rozumieją.
Pół roku potem Giedroyć był jeszcze bardziej krytyczny w ocenie polskiego społeczeństwa.
– Sowietyzacja postępuje coraz bardziej i jest coraz większa warstwa ludzi zespolona na śmierć z reżimem, gdyż zawdzięcza mu awans społeczny. Młodzież dostała zawrotne możliwości ludzie awansują (tylko na podstawie przynależności partyjnej, a nie kwalifikacji – dopisek aj.), jak chłopi czy robotnicy. Ci ludzie nie wybiorą wolności.
W tym kontekście trzeba przypomnieć Stefana Kisielewskiego, jednego z najważniejszych publicystów polskich autora także paryskiej „Kultury” Jerzego Giedroycia. Bardzo dosadnie, taki był niekiedy język popularnego Kisiela, stwierdził obserwując mechanizmy dostosowywania się Polaków do życia w PRL.
– To, że jesteśmy w dupie, to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać.
Trudno nie dostrzec, że obecnie obserwujemy te same mechanizmy, które wskazywali Giedroyć i Kisielewski. Ten sam cynizm grupy wyborców oraz władzy, to samo wybieranie marnych korzyści finansowych nad moralnymi pryncypiami, obłudne zamykanie oczu, aby nie widzieć nadużyć obecnej władzy. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że coraz wyższa inflacja, szalejąca drożyzna, ekscesy PiS-owskich urzędników i niepohamowana ich pazerność zdejmą łuski z oczu suwerena. Trzeba mieć nadzieję.
I oczywiście polecić lekturę archiwalnych numerów paryskiej „Kultury”. Wiele tekstów jest bardzo aktualnych.
Andrzej Janiec
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu:
Pożytki z czytania starych listów. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku “zgłoś”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS