Prezydent Poznania postrzega klub Wspólny Poznań jako szansę na merytoryczną dyskusję, której teraz brakuje mu wśród radnych. – Kiedy słyszę wypowiedzi pani Jemielity, pani Sary Szynkowskiej vel Sęk, to jestem czasem zażenowany – powiedział.
Nowy klub, Wspólny Poznań, działa od wczoraj i zrzesza sześcioro radnych z Prawa do Miasta, Lewicy, PO i PiS. Prezydent podkreślił, że nie obawia się z tego powodu utraty większości głosów w radzie – obecnie dominuje w niej Platforma Obywatelska, do której też należy Jacek Jaśkowiak i w zasadzie samodzielnie rządzi Poznaniem, Wręcz przeciwnie: cieszy się, że ten klub powstał, zwłaszcza że radni wcześniej spotkali się z nim, przedstawili mu ten projekt i wie, czego się po nich spodziewać.
– Bo to nie chodzi o to, żebym ja miał w czymś większość – tłumaczył Jacek Jaśkowiak. – Ja ubolewam nad tym, że właśnie przez kilka lat ta dyskusja na poziomie rady miasta, szczególnie w wykonaniu radnych PiS była absolutnie niemerytoryczna.
Prezydent przypomniał reakcje radnych Prawa i Sprawiedliwości na propozycje inwestowania w transport publiczny, czy tworzenie miejsc przyjaznych dla pieszych.
– Na przykład moje pierwsze działania, gdy uwolniliśmy dziedziniec urzędu miasta od samochodów, dzięki czemu wiele osób, turystów, może z niego korzystać – przypomniał prezydent. – Ja pamiętam wypowiedzi Szymona Szynkowskiego vel Sęka, który mówił, że uniemożliwiam pełnienie mandatu…
Zaletą nowego klubu jest, według prezydenta, także to, że zrzesza on osoby o różnych poglądach politycznych, ale takie, które przede wszystkim będą się kierowały dobrem Poznania.
– Ta dyskusja jest potrzebna i cieszę się, że właśnie osoby o tak zróżnicowanych poglądach do tego klubu wchodzą – podkreślił prezydent. – Usłyszałem od radnego PiS, że on chce współpracować z prezydentem, a nie się z nim, przepraszam, “naparzać” na sesjach rady miasta. Kiedy słyszę wypowiedzi pani Jemielity, pani Sary Szynkowskiej vel Sęk, to jestem czasem zażenowany. Zarzuca mi się, że czasami nie uczestniczę w sesjach rady miasta, ale tego, co mówi pani Szynkowska vel Sęk, nie da się słuchać, to po prostu jest na tak żenującym poziomie intelektualnym i tak słabe. Ja się cieszę, że część radnych chce coś robić, chce rozmawiać merytorycznie, dyskutować o tym, co jest dobre dla Poznania, a nie na tej zasadzie, że jak prezydent coś zgłasza, a jest z innej partii niż dany radny, to to jest złe.
Jacek Jaśkowiak podkreślił, że nie spodziewa się po radnych ze Wspólnego Poznania bezkrytycznej akceptacji swoich działań.
– Nie chodzi o to, żeby oni się ze wszystkim, co robimy, zgadzali – zaznaczył. – Ale też nie może to wyglądać w taki sposób, że cokolwiek jest zgłaszane przez prezydenta, to jest to negowane tylko dlatego, że jest z innej opcji politycznej. Tę paranoję trzeba odłożyć ad acta. I ja mam nadzieję, że jeszcze kilku innych radnych, może właśnie z klubu Prawa i Sprawiedliwości, którzy też chcą działać dla miasta, też z tego, co obecnie mamy, wyjdzie.
Prezydent zapewnił też, że nie odczytuje tego jako przytyk do siebie i do tego, że zbyt mało czasu poświęca sprawom poznańskim. Radni, jego zdaniem, akurat doskonale wiedzą, ile tego czasu jest. A to, że w mediach, także społecznościowych, są czasami bardziej widoczne akurat te wypowiedzi odnoszące się do spraw ogólnopolskich – to kwestia tego, jak działa nasz świat polityki i świat mediów, a nie dowód na to, że prezydent Poznania działa bardziej na arenie ogólnopolskiej niż poznańskiej.
– Współpraca z prezydentami innych dużych miast to jest też wymiana doświadczeń i tych elementów, które się wiążą z polityką – podsumował Jacek Jaśkowiak. – Wymiana poglądów na przykład na temat Strajku Kobiet, edukacji dzieci i młodzieży, krytyczny stosunek do działań rządu. To wszystko ma znaczenie dla rozwoju naszych miast, a więc jest częścią naszych obowiązków wynikających z mandatu.
el
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS