Poznań jak Berlin. Jednooki watcher Noriakiego w sygnalizatorze na ul. Półwiejskiej

– Nie ja byłem autorem tego pomysłu. Spory czas temu zasugerował mi to jeden z miejskich aktywistów. Nie chcę mówić kto, ale sporo wysiłku kosztowało go, by sprawa znalazła szczęśliwy finał – mówi Noriaki. 

Watcher na światła został specjalnie zaprojektowany. Czerwony stoi na baczność i trochę przypomina rakietę. Zielony natomiast wygląda jak najbardziej znany ludzik Noriakiego, tyle że jest ustawiony w pozycji chodzącej. Na światłach naklejona jest specjalna, matowa folia. Gdy sygnalizator się zapala, watcher świeci.

“Sygnalizacja z oczkiem w całym Poznaniu”

Miejsce też nie jest przypadkowe. Artysta mówi, że mieszka w centrum i cieszy go, gdy codziennie może widzieć watchera. – To skrzyżowanie jest takim typowym, ruchliwym poznańskim miejscem. I masa ludzi tędy przechodzi. Widzę w mediach społecznościowych, że światła są już popularne. Ludzie robią sobie tu zdjęcia, nagrywają filmy. Niby kawałek folii, a tyle radości – mówi artysta.

Internauci nie kryją zadowolenia: “Sztosiwo” – napisał jeden, “Jak przyjadę w odwiedziny, to musimy przejść tymi pasami!” – dodał ktoś inny. Zdecydowana większość proponuje, by zrobić z watchera ludzika na światłach, który byłby symbolem podobnym do berlińskiego Ampelmanna: “Ja chcę sygnalizację z oczkiem w Poznaniu, skoro Berlin może mieć swoją charakterystyczną sygnalizację, to dlaczego nie my”.