A A+ A++
Żałobno-komediowe requiem dla rzek oraz wodne rytuały, a wszystko to stojąc po kolana w wodzie Cybiny, po przemarszu w żałobnym kondukcie od mostu św. Rocha. Tak Poznańska Orkiestra Improwizowana chciała zwrócić uwagę na problem poznańskich rzek.
Reklama – dalsza część artykułu znajduje się poniżej

Bo, jak zwrócili uwagę, żyjemy w mieście znikających rzek. Wiele z nich częściowo lub całkowicie płynie pod ziemią, pozostawiając na powierzchni jedynie swoje nazwy, które noszą ulice biegnące ich dawnym nurtem. Stąd mamy ulice Nad Wierzbakiem, Nad Seganką czy nad Bogdanką – nad rzekami, których w tych miejscach nie ma na powierzchni. Płyną pod ziemią.

Inne znikają z powierzchni ziemi z powodu zmian klimatycznych i suszy – w ubiegłym roku mieliśmy przecież tu w Poznaniu ten problem z Cybiną, która na długim odcinku niedaleko ujścia po prostu przesłała płynąć – zamieniła się w szereg kałuż na dnie koryta rzeki.

Czy jednak coś z tym robimy? Bo przecież znikanie rzek, czy to z powodu suszy czy przez sprowadzane ich pod ziemię z powodu konieczności wybudowania następnej ulicy, linii kolejowej czy domu to sprawka nas, ludzi. I to my powinniśmy teraz to zmienić – o ile chcemy przetrwać. Bo przecież człowiek nie może żyć bez wody, a tej jest coraz mniej.

Na ten właśnie problem chcieli swoim niezwykłym koncertem zwrócić uwagę artyści tworzący Poznańską Orkiestrę Improwizowaną. Zagrali go stojąc po kolana w wodzie Cybiny – póki woda jeszcze jest…

Koncert odbył się na zakończenie przemarszu konduktu żałobnego od mostu Rocha brzegiem innej rzeki, której stan wody również pozostawia wiele do życzenia – Warty. Od kilku lat jej stan latem niepokojąco spada – z roku na rok coraz bardziej. Teraz ma około metra głębokości, mimo często padających przecież ostatnio deszczy. Powinno być dwa razy tyle. Rzeka umiera, więc i kondukt żałobny był jak najbardziej na miejscu.

Jednak koncert w amfiteatrze nad Cybiną miał już nieco inny wydźwięk. Może z powodu urody przestrzeni, kameralnej, pięknej, urzekającej harmonią między rzeką, otaczającą ją zielenią i murami dawnej śluzy w tle? Muzycy uzupełnili obraz dźwiękami, nadając mu dodatkowy wymiar.

A nawet dwa, bo poza muzycznym był też wymiar egzystencjalny: jesteśmy tu i teraz, cieszmy się tym, że istniejemy, cieszmy się wodą, jej dźwiękiem, gdy jest przelewana z ręki do ręki albo który wydaje, gdy rozchlapuje się ją jak to zazwyczaj robią rozradowane dzieci. Zapamiętajmy ten obraz, zapamiętajmy nasze odczucia w tej chwili, tę radość, ten zachód słońca i tę harmonię otoczenia. Włączmy w sobie uważność na Matkę Naturę i jej urodę, zróbmy wszystko, żeby przetrwała. Bo właśnie takie rzeczy, takie odczucia są najważniejsze na świecie.

Lilia Łada

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJak obliczyć metry kwadratowe? Praktyczne porady remontowo-budowlane
Następny artykułSandomierscy mundurowi wyróżnieni podczas Wojewódzkich obchodów święta policji