Czy wiecie, gdzie jest Zegar Ptasiego Śpiewu i dlaczego modernistyczne wille nie są do końca modernistyczne? O tym i o wielu innych rzeczach podczas spaceru po dzielnicy z Przyrostem Masy opowiadał Jakub Głaz.
Większości poznaniaków Podolany raczej nie kojarzą się z niczym szczególnie interesującym – ot, dzielnica domów jednorodzinnych i tyle. Niektórzy może jeszcze skojarzą z dzielnicą fabrykę Lisnera i… trudne dojazdy do centrum Poznania, bo z Podolan można się tam dostać wyłącznie autobusem, który często stoi w korkach. Za rozwojem dzielnicy, a także sąsiedniego Strzeszyna jakoś nie poszedł rozwój dróg dojazdowych, nie mówiąc o tramwaju.
Kolejny spacer z Przyrostem Masy udowodnił jednak, że to bardzo ciekawe miejsce, nie składające się wyłącznie z pudełkowatych domków obrośniętych tujami i liczących sobie raptem 50 czy 60 lat. Podolany to dzielnica z historią.
Zacznijmy więc od początku: Podolany zajmują północno-zachodnią część miasta, między Strzeszynem a Piątkowem. Od północy mają Suchy Las, od południa – Winiary. Nazwa wywodzi się od podola, czyli zagłębienia terenu, ale dzielnica rozrastała się też na zboczu Bogdanki, na malowniczej wysoczyźnie morenowej. Była to taka sobie olęderska wieś jakich wiele, a jej sytuacja zmieniła sie po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Wówczas część ziem otrzymał Uniwersytet Poznański, a na większości zaczęła powstawać kolonia mieszkaniowa pracowników kolejowych według projektu urbanistycznego Jana Rakowicza.
Kolonię miały tworzyć nie tylko budynki mieszkalne, ale też boiska, park, rynek, a nawet biblioteka. Dojazd prowadziłby linią tramwajową z centrum Poznania wzdłuż obecnej ulicy Zakopiańskiej, byłby możliwy także dojazd pociągiem. Domy zaprojektowane przez Rakowicza były niezwykle nowoczesne, bo choć niewielkie, to z toaletami i łazienkami, co w tamtych czasach wcale nie było takie oczywiste. Podolany miały być wzorcową osadą podmiejską, z dużym naciskiem na obecność zieleni i ogrodów, a docelowo wszystkie osiedla satelickie miały być wzorowane właśnie na rozwiązaniach z tej dzielnicy.
Realizacji projektu nie dokończono, po drodze, dla oszczędności, zrezygnowano z boisk i biblioteki, ich miejsce zajęły działki budowlane, na których zaczęły powstawać domy. Nie były bardzo nowoczesne, jeśli chodzi o architekturę, ponieważ dość konserwatywni majstrowie projektowali je dla równie konserwatywnych klientów. Na tym tle wyróżniały się realizacje emerytowanego inspektora budowlanego Tomasza Posieczka, a jednym z najciekawszych budynków jest willa Stanisława Wietrzykowskiego, ówczesnego dyrektora PKP w Poznaniu.
W 1933 roku Podolany włączono do Poznania i wtedy zaczął się szybki rozwój dzielnicy – co ciekawe, już wówczas mieszkańcy alarmowali, że połączenia z centrum miasta są fatalne i postulowali o budowę choćby jednej drogi bitej oraz przedłużenie trasy tramwajowej linii nr 9 do swojej dzielnicy – wówczas tramwaj kończył trasę na Golęcinie, naprzeciwko dzisiejszego wejścia do koszar. Niestety, wybuchła wojna i przedłużenia nie wybudowano.
W czasach socjalizmu dzielnica zmieniła oblicze: wybudowano szeregi magazynów i zakładów przemysłowych wzdłuż ulic Druskienickiej, Szczawnickiej i Lutyckiej, wybrukowano ulicę Zakopiańską. W latach 60. wybudowano pierwszą szkołę, a w 70. – fabrykę wielkiej płyty. Z jej wyrobów powstały głównie bloki na Piątkowie, ale kilka postawiono także na Podolanach. I co ciekawe – wszystko to po to, by nie dopuścić do powstania wielkie, burżuazyjnej dzielnicy domków jednorodzinnych…
Plan spalił na panewce, bo mimo starań socjalistycznych władz na Podolanach jednak najwięcej jest domów jednorodzinnych. Centrum dzielnicy to okolice Szkoły Podstawowej nr 62 z Galerią Handlową Podolany i dzielącym je parkiem im. prof. Leszka Bergera. To właśnie w nim znajduje się Zegar Ptasiego Śpiewu i analematyczny zegar słoneczny autorstwa Marka Szymocha. To już zupełnie nowa era rozwoju Podolan – i choćby dlatego warto było się wybrać na tę wycieczkę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS