Odkrycie schronu na Rynku Łazarskim, do którego doszło kilka dni temu, wzbudziło ogromne zainteresowanie poznaniaków. Za każdym razem tak jest, gdy odkrywa się kolejne pamiątki przeszłości ukryte pod ziemią. A w Poznaniu jest co odkrywać, i to nie tylko z czasów ostatniej wojny.
Niektóre ze schronów stale funkcjonują w śiwadomości mieszkańców stolicy Wielkopolski, jak chociażby schron zbudowany dla Adolfa Hitlera pod CK Zamek, Fort VII czy też te fragmeny umocnień Cytadeli, w których urządzono muzeum.
Jednak są i takie, które popadły w zapomnienie i ich ponowne odkrycie wywołało spore podniecenie w mieście. Przypomnijmy najsłynniejsze odkrycia podziemnych kapsuł czasu z ostatnich lat!
Warto chyba zacząć od podziemi Fary Poznańskiej, które udostępniono najpierw archeologom, a później publiczności w latach 90. ubiegłego wieku. Częściowo trzeba je było też odkopać, co zresztą umożliwiło osuszenie i porządny remont fundamentów Fary. A podziemia otwarto z powodu… skarbu.
Andrzej Niwiński, znany warszawski archeolog i Zbigniew Karolczak, archeolog z Poznania, zdobyli informacje, że to właśnie w podziemiach fary może być ukryty słynny zbiór ponad 1500 rycin przedwojennego poznańskiego kolekcjonera Stanisława Latanowicza. Fara była jednym z miejsc, gdzie na wypadek wojny te zbiory miały być ukryte. Jednak w podziemiach znaleziono całkiem inne skarby: trumny z pochówkami i wyposażeniem grobowym z różnych epok, które wzbogaciły wiedzę historyków na temat życia codziennego dawnych mieszkańców Poznania, jak piękna, zielona suknia z czasów Dyrektoriatu, ze złotymi lamówkami czy wzruszający muślinowy czepeczek noworodka, który zachował się tak dobrze, że dało się na nim odróżnić ręczny, niebieski haft, zapewne dzieło rąk osieroconej matki…
Kolejnym odkrytym po latach podziemiem był schron przy ulicy Babimojskiej w Poznaniu. Obrona Cywilna użytkowała go do końca lat 80, a w latach 90. zaspawano drzwi, by zapobiec dalszym kradzieżom wyposażenia schronu. Odkrycia schronu i jego zawartości dokonała grupa Poznańczycy, oni też uporządkowali to miejsce i to dzięki nim w schronie można podziwiać oprócz agregatu mundury oddziałów Powszechnej Samoobrony, maski przeciwgazowe i sporo sprzętu z lat 50. ubiegłego wieku…
W podobny sposób odkryto ponownie schron przy ulicy Kościelnej, który obecnie można zwiedzać dzięki zarządzającej nim Poznańskiej grupie Eksploracyjnej. W grudniu ubiegłego roku doszło do odkrycia kolejnej kapsuły czasu – tym razem na Chwaliszewie, o czym pisaliśmy, gdzie również znaleziono niezwykle interesujące kompletne wyposażenie schronu z czasów zimnej wojny.
Do podziemnych odkryć doszedł teraz schron pod Rynkiem Łazarskim. Wejście do niego odkopano przypadkiem, podczas prac przy przebudowie rynku. Jak twierdzą lokalni mieszkańcy, pod rynkiem są podobno nawet dwa schrony, drugi mieści się po sąsiedzku. Okolica przed wojną była gęsto zaludniona i jeden schron by nie wystarczył.
Mieszkańcy o nich wiedzieli, a wielu z nich jeszcze pamięta, jak się w okolicy schronu bawili w dzieciństwie. Schron widnieje też na niektórych starych mapach poznańskich fortyfikacji. Jednak ponieważ wiedzieli o nim tylko lokalsi, wejście było zasypane od kilkudziesięciu lat i nikt nie potrafił powiedzieć, co jest w środku – to jego odkopanie śmiało można nazwać odkryciem. Chociaż może warto przy okazji zapytać, jak ta inwestycja została przygotowana od strony miasta, skoro znalezienie wejścia do takiego schronu było zaskoczeniem dla firmy prowadzącej przebudowę rynku…
Po odkryciu poproszono o pomoc Poznańską Grupę Eksploracyjną, która nie tylko opiekuje się schronem na ulicy Kościelnej, ale też pracami badawczymi zabezpieczającymi innych obiektów tego rodzaju w Poznaniu. Specjaliści weszli więc i stwierdzili, że schron jest w dobrym stanie – to znaczy, że nie ma w nim śmieci i gruzu, bo jeśli chodzi o stan techniczny, to do jego określenia trzeba byłoby przeprowadzić dokładniejsze badania. Stoi w nim woda, ale do wysokości góra 10 cm, a obiekt składa się z korytarzy o łącznej długości około 90 metrów i mógł w razie alarmu pomieścić około 150 osób.
Sprzętu w środku nie ma, najwyraźniej schron opróżniono przed zasypaniem, zachował się jednak czerwony pas na ścianach, który kiedyś był fosforyzujący i który dzięki temu ułatwiał mieszkańcom orientację w zupełnie ciemnym pomieszczeniu. Zachowały się też oczywiście klamki i okucia…
Jest szansa na to, że tak niespodziewanie odkopany schron zostanie udostępniony publiczności, jak pobliski w parku Wilsona, przy Kościelnej czy w parku Sołackim. Najpierw jednak oczywiście trzeba będzie wykonać ekspertyzę techniczną obiektu, by wiedzieć, czy to jest bezpieczne.
Poznańska Grupa Eksploracyjna ocenia, że w Poznaniu mamy jeszcze około 130 podobnych obiektów, szczelin przeciwlotniczych i schronów, ponieważ były one budowane w każdej dzielnicy. Niektóre z nich nie dotrwały do dziś, zniszczone podczas zabudowy terenu, na którym się znajdowały, inne, zasypane, czekają na odkrycie.
A mówimy tylko o obiektach z czasów dwóch wojen światowych i późniejszej zimnej wojny. A ile jeszcze Poznań kryje skarbów w podziemiach z czasów wcześniejszych? Od średniowiecza tunele i podziemia były nieodłącznym wyposażeniem miast-twierdz, a Poznań przecież był twierdzą. We wspomnieniach sprzed ostatniej wojny poznaniacy piszą o takich przejściach pod Starym Rynkiem do fary, ze Wzgórza Przemysła do kościoła franciszkanów i za mury miejskie. Podobno można je było zwiedzać i udawały się tam całe wycieczki z poznańskich szkół. Istnienie dużej sali pod Starym Rynkiem to oczywiście legenda miejska, jednak podziemia na pewno tam są. Czy są zachowane w takim stanie, by mogły się stać atrakcją miasta na miarę Kłodzka…?
Lilia Łada, fot. Poznańska Grupa Eksploracyjna
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS