A A+ A++

Od dwóch lat władze miasta próbują wybudować dodatkowy kolektor dla Bogdanki, która regularnie wylewa na wiosnę. I od dwóch lat ekolodzy protestują przeciwko tej inwestycji twierdząc, że zamiast rury szybciej odprowadzającej wodę z rzeki lepsza będzie retencja.

Przypomnijmy: Poznańskie Inwestycje Miejskie we wrześniu 2019 roku ogłosiły przetarg na wykonanie nowego kolektora o większej przepustowości, który ma zaradzić corocznym wylewom Bogdanki i podtapianiu okolicznych terenów. Już wtedy ekolodzy protestowali przeciwko temu rozwiązaniu, wskazując, że powodem wylewania rzeki jest nie tyle niewydolność kolektora, co gęsta, rabunkowa zabudowa jej brzegów. Kiedyś dopływy Bogdanki i woda deszczowa spływały przez tereny zielone, gdzie miały miejsce, by się rozlać po większych opadach. Teraz nie ma takie możliwości: tam, gdzie były kiedyś ogrody i tereny zielone, na przykład wzdłuż ulicy Drzymały i Urbanowskiej, teraz stoją budynki i powstają następne. Woda nie ma gdzie wsiąkać, więc spływa bezpośrednio do rzeki natychmiast po opadach, powodując gwałtowny przybór i występowanie z brzegów.

Sytuacji nie poprawia fakt, że większość dopływów Bogdanki, jak Wierzbak, jest na dużym odcinku schowana pod ziemią – a więc cała woda deszczowa, która normalnie przynajmniej w części zostałaby w korycie potoku, płynie wprost do rzeki, co jeszcze pogarsza sytuację. A biorąc pod uwagę fakt, że zmiany klimatyczne oznaczają coraz bardziej gwałtowne i ulewne deszcze – będzie jeszcze gorzej.

Według władz miasta rozwiązaniem jest budowa większego kolektora, bo ten obecny, pod ulicą Pułaskiego, nie daje sobie rady z odbiorem coraz większych ilości wody. Jednak ekolodzy nadal protestują przeciwko temu rozwiązaniu, przypominając miastu przy okazji, że miało stawiać na małą retencję i zatrzymanie wody tam, gdzie spadła, a teraz co? Robi wszystko, by jak najszybciej wysłać ją jak najdalej od miasta.

Jak powiedział Radiu Poznań Robert Kalak ze stowarzyszenia Prawo do Przyrody budowa kolektora rzeczywiście wyśle wodę dalej od Poznania, miasta już zmagającego się z suszą. Fala wezbraniowa popłynie do Warty, a tymczasem powinna zostać tu, na miejscu, i pomóc w walce z suszą. Kolektor miałby kosztować około 60 mln zł i za te pieniądze, według Roberta Kalaka, można byłoby zapewnić retencję dla całej doliny Bogdanki – i zabezpieczyć ten rejon przed skutkami suszy.

Jak podaje Radio Poznań, kolektor ma obniżyć falę wezbraniową na Bogdance o około 140 cm. A według wyliczeń spółki Aquanet Retencja, która ma się zajmować retencją wody deszczowej w mieście, budowa siedmiu zbiorników retencyjnych obniży tę falę o zaledwie 27 cm. Dlatego kolektor jest niezbędny. Jednak według Prawa do Przyrody te wyliczenia nie są ścisłe – swoje własne wraz z uzasadnieniem wysłali do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Poznaniu. To ona ma zdecydować, czy rzeczywiście kolektor jest tu jedynym rozwiązaniem – czy też miasto powinno poszukać innych wyjść z sytuacji.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułToczą się walki w centrum Siewierodoniecka
Następny artykułPKR – Chrust (3 czerwca 2022) – Felieton Tomasza Olbratowskiego