Dla obu zawodniczek był to debiut w półfinale turnieju Wielkiego Szlema. Doświadczona, 29-letnia Anastazja Pawluczenkowa (32. WTA) aż sześć razy była w ćwierćfinale (trzykrotnie w Australian Open i po jednym razie w Roland Garrosie, Wimbledonie i US Open), ale za każdym razem na tym etapie odpadała. W tegorocznym French Open spisuje się znakomicie. Wyeliminowała w III rundzie numer cztery światowego rankingu, Białorusinkę Arynę Sabalenkę (6:4, 2:6, 6:0), a potem jej rodaczkę, szesnastą w WTA – Wiktorię Azarenkę (5:7, 6:3, 6:2) i w ćwierćfinale reprezentantkę Kazachstanu – Elenę Rybakinę (6:7, 6:2, 9:7).
Pierwszy finał turnieju wielkoszlemowego Pawluczenkowej w karierze
O wiele mniej doświadczona w turniejach wielkiego szlema jest Tamara Zidansek (85. WTA). 23-latka dotychczas ani razu nie pokonała drugiej rundy! W Paryżu gra w turnieju głównym po raz trzeci. W dwóch poprzednich edycjach odpadała w I rundzie. Teraz w drodze do półfinału w I rundzie pokonała niespodziewanie Kanadyjkę Biancę Vanessę Andreescu (7. WTA) po pasjonującym, trwającym blisko trzy i pół godziny meczu 6:7, 7:6, 9:7, a w ćwierćfinale rewelację ostatnich tygodni, Hiszpankę Paulę Badosę (35. WTA) 7:5, 4:6, 8:6.
W pierwszym secie Pawluczenkowa niemal zrobiła to, z czego słynęła przez całą swoją dotychczasową karierę tenisową – czyli nie wygrała seta w komfortowej sytuacji. Wiele miała bowiem takich spotkań, nawet w turniejach wielkiego szlema, w których była o krok od dużego sukcesu, ale zaprzepaszczała olbrzymie szanse.
Teraz znów Miała wymarzoną sytuację, by wygrać pierwszego seta, bo zdobyciu pięciu punktów z rzędu w ósmym gemie przy serwisie rywalki, przełamała ją i prowadziła 5:3. W kolejnym gemie zawodniczki grały na przewagi, ale to Zidansek zdobyła przełamana. Słowenka zawiodła jednak zupełnie w dwunastym gemie. Popełniła w nim trzy niewymuszone błędy, a przy pierwszej piłce setowej, zrobiła podwójny błąd serwisowy! W tej partii Zidansek popełniła siedemnaście błędów i miała tyle samo wygrywających uderzeń. Liczby Rosjanki to odpowiednio 7 i 11. Słoweńce nie pomógł fakt, że znakomicie grała przy siatce (skuteczność 8/8!).
Pawluczenkowa drugiego seta zaczęła bardzo dobrze. Dwa razy przełamała rywalkę i mimo faktu, że raz straciła swój serwis, to prowadziła 4:1. I wtedy znów wróciły stare demony Rosjanki. Przegrała dwa swoje gemy serwisowe z rzędu, a tego drugiego zakończyła podwójnym błędem serwisowym. Rosjanka potrafiła jednak opanować nerwy i w ósmym gemie znów odebrała serwis rywalce. A po chwili ze spokojem cieszyła się ze zwycięstwa. Jakby trochę nie wierząc w to co się stało.
– Dziękuje wszystkim za obecność na trybunach. Jestem bardzo zmęczona i niezmiernie szczęśliwa. To dla mnie bardzo emocjonujący dzień i moment. Tenis to sport mentalny i trudno było rywalizować. Trzeba było dziś mocno walczyć. Najważniejsze będzie teraz utrzymanie koncentracji przed finałem – powiedziała Pawluczenkowa po meczu.
W drugim półfinale Czeszka Barbora Krejcikova (33. WTA) zmierzy się z pogromczynią Igi Świąt ek – Greczynką Marią Sakkari (18. WTA). Początek meczu w czwartek o godz. 17.10.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS