Dyskusje przed piątkowymi półfinałami mężczyzn tegorocznej edycji turnieju Roland Garros zdominowało zestawienie Carlos Alcaraz – Jannik Sinner. Ich pojedynki mają być największymi klasykami po odejściu “Wielkiej trójki”. Po ponad czterech godzinach walki w pięciu setach wygrał Hiszpan – 2:6, 6:3, 3:6, 6:4, 6:3, który po raz pierwszy awansował do finału paryskiej imprezy. Mógł już się regenerować i czekać na wyłonienie rywala w walce o tytuł.
W godzinach wieczornych na kort centralny imienia Philippe’a Chatriera wyszli bohaterowie drugiego półfinału: Casper Ruud oraz Alexander Zverev. Ich droga do tego pojedynku była zgoła odmienna. Niemiec w pięciu meczach spędził na korcie blisko 17 godzin – o aż pięć więcej od swojego rywala.
Zverev długo nie wychodził z szatni. Przespał pierwszego seta
Tę różnicę było widać na początku pojedynku. Zverev był dość powolny i popełniał sporo błędów. Nie pomagał mu także serwis, a z tego korzystał skuteczny w defensywie Ruud. Norweg był cierpliwy i podkręcał tempo wymian. To sprawiło, że pierwszy set, w którym popełnił raptem sześć niewymuszonych błędów, zakończył się błyskawicznie bez większej historii. Po 35 minutach to on był górą 6:2. – Zverev musi błyskawicznie się pobudzić, aby tutaj zaczęło się coś dziać – mówili komentatorzy Eurosportu.
Pomógł mu w tym rywal, który na otwarcie drugiej partii popełnił proste błędy, co skutkowało błyskawicznym przełamaniem na korzyść Zvereva. 27-letni Niemiec, dla którego był czwarty półfinał Roland Garros z rzędu – wszystkie poprzednie przegrał – zaczynał wchodzić na coraz wyższe obroty. Miał nawet “wystawkę” przy siatce na drugie przełamanie i wynik 3:0, ale popełnił katastrofalny błąd wolejowy. – Ma tutaj techniczną dziurę. Źle pracuje nadgarstkiem – diagnozowali problem komentatorzy Eurosportu. Tenisista urodzony w Hamburgu grał jednak na tyle dobrze z linii końcowej, że kontrolował drugą partię, którą wygrał w takim samym stosunku, co wcześniej rywal.
Problemy zdrowotne Ruuda. Do czterech razy sztuka Zvereva
Role z pierwszego seta zaczęły się odwracać. To Ruud nagle stał się graczem pasywnym. Spowodowane to było jednak problemami zdrowotnymi. Skarżył się na bóle brzucha – być może dopadły go podobne problemy, co Arynę Sabalenkę, która z powodu choroby nie była w pełni sił w starciu z Mirrą Andriejewą. Zverev wykorzystał ten fakt i przełamał rywala w czwartym gemie trzeciego seta. Norweg momentami słaniał się na nogach. Przyjął środki przeciwbólowe, a przerwy przesiadywał z opuszczoną głową.
Natomiast Niemiec serwował jak maszyna, która zacięła się jednak w najważniejszym momencie – gdy podawał na zwycięstwo w trzeciej partii. Po podwójnym błędzie pojawił się break point, ale opanował tę sytuację i zamknął sprawę na 6:4.
Niewiele się zmieniło w czwartej partii. Dwukrotny finalista tej imprezy – przegrywał z Rafą Nadalem oraz Novakiem Djokoviciem rok temu – wciąż miał ogromne problemy zdrowotne i nawet nie ruszał do niektórych piłek. Szybko został przełamany i można było mieć nawet obawy czy nie zejdzie przedwcześnie z kortu. Ostatecznie nie zrobił przykrości paryskiej publiczności, choć ta nie miała powodów do ekscytacji. Po dwóch i pół godziny gry niemiecki tenisista wygrał 2:6, 6:2, 6:4, 6:2.
Dla Alexandera Zvereva był to czwarty półfinał Roland Garros z rzędu, ale dopiero pierwszy, który zakończył się jego zwycięstwem. W niedzielnym finale zmierzy się z Carlosem Alcarazem. Hiszpan będzie faworytem, ale Niemiec nie będzie bez szans, zwłaszcza że bilans ich starć jest dla niego korzystny – 5:4.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS