Po raz kolejny prezydent Jacek Majchrowski deklaruje, że w drugiej turze wyborów prezydenckich, jeśli wejdą do niej Łukasz Gibała i kandydat Prawa i Sprawiedliwości Łukasz Kmita, odda swój głos na PiS. Wcześniej to samo mówił o Małgorzacie Wassermann.
Opinie publikowane w naszym serwisie wyrażają poglądy osób piszących i nie muszą odzwierciedlać stanowiska redakcji
Poziom niechęci na linii Gibała – Majchrowski jest tak wysoki, że obu stronom odbiera umiejętność racjonalnego myślenia. Łukasz Gibała, który na potrzeby kampanii wyborczej przekonuje, że po Jacku Majchrowskim pozostanie wyłącznie beton i lista błędów – po prostu kłamie. Najpoważniejszy kandydat na nowego prezydenta od lat konsekwentnie buduje nieprawdziwą, czarno-białą wizję miasta. I to kłamstwo, jeśli spoglądać na sondaże, na razie się opłaca.
Ale Jacek Majchrowski, który konsekwentnie przekonuje, że lepsze dla Krakowa są rządy PiS niż Łukasza Gibały, kieruje się nie interesem miasta, tylko prywatną wściekłością. Nieracjonalność myślenia odchodzącego prezydenta widać zresztą wyraźnie: od lat przekonuje on przecież, że władza w mieście nie powinna należeć do przedstawiciela tej czy innej partii. Zapomina tylko dodać, że z powodu swojej głębokiej urazy jest w stanie zrobić wyjątek dla partii, która stanie naprzeciwko Łukasza Gibały, choćby partia ta miała na swoim sumieniu szereg grzechów ciężkich wobec państwa i samorządu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS