A A+ A++

Pozytywne i negatywne opinie na temat możliwości chińskiej marynarki wojennej pojawiają się dosyć często, ale najczęściej opierają się na domysłach, własnej analizie oraz oficjalnych przekazach władz w Pekinie. Dlatego w takich opracowaniach powinno się bardzo często wykorzystywać określenie „prawdopodobnie”. Tym razem jednak ocena sił morskich Chin została przedstawiona przez szefa sztabu francuskiej marynarki wojennej (najwyższe stanowisko w Marine nationale) admirała Pierra Vandier. Co więcej, nie była to opinia wygłoszona przypadkowo, np. w trakcie wywiadu, ale przygotowany wcześniej raport dla parlamentarzystów na posiedzenie Komisji Obrony Zgromadzenia Narodowego w dniu 16 lipca 2021 roku.

Admirał Vandier oceniając chińską marynarkę wojenną, wykorzystał sprawozdanie z operacji „Marianne”, w ramach której uderzeniowy, atomowy okręt podwodny „Émeraude” odbył siedmiomiesięczny rejs, przepływając w tym czasie 30000 Mm. Było to możliwe ponieważ w wyprawie trwającej 199 dni brały udział dwie załogi po siedemdziesiąt osób, a dodatkowo misję asekurował okręt zaopatrzeniowy i wsparcia „Seine”.

Zadaniem „Émeraude” był między innymi wpłynięcie na Morze Południowochińskie i Morze Wschodniochińskie, a więc działanie na styku z jednostkami pływającymi sił morskich Chin. Admirał Vandier nie przekazał oczywiście posłom pełnego sprawozdania z rejsu, jednak na jego podstawie potwierdził, że „poziom chińskiej marynarki wojennej przekracza to, co sobie wyobrażaliśmy”.

Była to pierwsza tak konkretna i kategoryczna ocena wygłoszona przez przedstawiciela francuskiej admiralicji. Francuzi znali wcześniej problemy, jakie miały Chiny w unowocześnianiu swojej marynarki wojennej i uważali, że proces jej dojścia do światowej czołówki potrwa jeszcze kilka lat. Tymczasem okazało się, że władze w Pekinie nie tylko zmieniły swoją doktrynę morską, ograniczającą wcześniej działania swojej floty do obrony wybrzeża, ale dodatkowo doprowadziły do rewolucyjnej zmiany ilościowej i jakościowej jeżeli chodzi o okręty.

Wycofanie się ze współpracy z Rosją w tej dziedzinie okazało się dla Chin zbawienne. Kopiując, kupując lub wprost „kradnąc” zachodnie wzory systemów uzbrojenia, nagle chińscy inżynierowie zaczęli budować nawodne okręty przewyższające możliwościami rosyjskie jednostki pływające – uważane wcześniej za wzór. Zmieniono również strategię morską: przechodząc w ocenie Francuzów w latach osiemdziesiątych najpierw do koncepcji „aktywnej obrony mórz bliskich”, która następnie przekształciła się w strategię „operacji na morzach dalekich”, z zadaniem ochrony oceanicznych szlaków morskich.

Ale zupełną nowością w wypowiedzi francuskiego admirała było pozytywne odniesienie się do jakości chińskich okrętów podwodnych. Po raz pierwszy potwierdzono bowiem, że są to jednostki na bardzo wysokim poziomie technicznym. Przypomniano istniejącą jeszcze dziesięć lat wcześniej opinię amerykańskich analityków, że „chińskie okręty podwodne nie mogą stanowić poważnego zagrożenia, ponieważ są »głośniejsze« niż ich rosyjskie odpowiedniki zbudowane dwadzieścia lat wcześniej”.

Opinia ta zaczęła się zmieniać w 2014 r., gdy jednocześnie amerykański admirał Samuel Lockhlear i francuski admirał Bernard Rogel ostrzegli, że sytuacja ta ulega coraz szybszej zmianie. Amerykanin zauważył, że Chiny dzięki swoim nowym boomerom mają wreszcie możliwość prowadzenia polityki odstraszania również z morza.

Z kolei francuski admirał na “przesłuchaniu parlamentarnym” w 2014 roku potwierdził, że o ile pierwsze, chińskie uderzeniowe okręty podwodne z napędem atomowym typu Han (Type 091) wprowadzane w latach osiemdziesiątych były uznawane za „bardzo słabe”, to ich nowym „myśliwcom podwodnym” typu Shang (Type 093) przypisuje się niezwykły poziom dyskrecji akustycznej”. Taką samą zmianę generacyjną przechodzą również okręty nawodne wykorzystywane przez Chiny w tym niszczyciele przeciwlotnicze typu 052D, krążowniki typu 055 oraz śmigłowcowce typu 075.

Reklama

Admirał Vendier był jeszcze mniej powściągliwy, prawdopodobnie dlatego, że na co najmniej jednym z mórz „chińskich” doszło najprawdopodobniej do spotkania „Émeraude” z okrętami sił morskich Chin – i to również podwodnymi. Jest prawie pewne, że określenie sygnałów akustycznych chińskich okrętów nawodnych i podwodnych było jednym z najważniejszych zadań dla francuskich podwodników. Stąd prawdopodobnie nie kryli się ze swoją obecnością prowokując kontrprzeciwdziałanie chińskich sił ZOP (oczywiście bez użycia uzbrojenia). Dla Francuzów była to o tyle korzystna sytuacja, że oni nie wysłali swojego najnowszego okręty podwodnego typu Barracuda, który teraz będzie mógł skorzystać z bazy danych zebranych przez „Émeraude” samemu nie będąc rozpoznany.

Po tych doświadczeniach i na podstawie zebranych informacji admirał Vendier potwierdził, że po operacji „Marianne” zweryfikowane zostały ostatecznie wcześniejsze oceny, uznając już, że Chińczycy mają teraz nowoczesny i dobrej jakości sprzęt. Nie jest natomiast jeszcze znany poziom wyszkolenia bojowego załóg oraz czy chińskie okręty są w stanie prowadzić specjalistyczne operacje. Jak na razie potwierdzono bowiem tylko, że Chińczycy mają obecnie możliwość towarzyszenia swoimi korwetami i fregatami zachodnim okrętom, przechodzącym w każdej cieśninie Morza Chińskiego. Francuski admirał podkreślił również, że sytuacja się zaostrza i Chińczycy coraz ostrzej domagają się kolejnych ustępstw jeżeli chodzi o sposób respektowania praw międzynarodowego.

„Każdego roku, jak duszący kołnierz, jesteśmy pod coraz większą presją w tej części świata. Chińska obecność wojskowa coraz bardziej się umacnia. Od tej chwili, gdy tylko wpłyniemy na Morze Chińskie, nawet podczas żeglugi na międzynarodowych akwenach morskich, jesteśmy systematycznie bardzo blisko eskortowane przez chińskie okręty. W tym roku zostaliśmy poddani ograniczeniom nawigacyjnym, jak przechodzień na chodniku, który otrzymuje uderzenie w ramię i musi zboczyć ze swojej ścieżki… Podejście Chin do tego obszaru jest coraz bardziej terytorializujące. Chiny chcą zmienić międzynarodowe zasady, aby wydostać się ze stanu, który im nie odpowiada. Na morzu ich celem jest wyraźnie powiększenie swojego terytorium. Ta ewolucja w działaniach będzie kontynuowana, chyba że zostanie znaleziony sposób na zrównoważony dialog strategiczny… „Jeśli nikt nie chce wojny, jednak wielu chce zmienić równowagę to pojawia się pytanie: czy możemy zmienić równowagę bez wywołania wojny”…

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułChcesz wdrożyć program magazynowy? Zobacz, jakie funkcje mają profesjonalne WMSy!
Następny artykułPrzygoda z ojczyzną na szlaku „Kadrówki”