Pożar kamienicy w Bytomiu. “Gdyby nie schorowana matka, zostalibyśmy pod gołym niebem”

Jak dodaje, przez resztę świąt aż do nowego roku cała rodzina musiała zamieszkać u jej schorowanej matki. – Gdyby nie ona, zostalibyśmy nie wiem gdzie, pod gołym niebem? Nie wiem, co z nami będzie, bo nie mamy się gdzie podziać. Nic nie wiadomo, co z naszym mieszkaniem – denerwuje się. 

“Odbędą się oględziny mieszkania”

Jak wyjaśnia nam Małgorzata Węgiel-Wnuk, rzeczniczka Bytomia, po pożarze każdemu lokatorowi kamienicy przy ul. Piłsudskiego 68 zaoferowano pomoc – nocleg w Ośrodku Interwencji Kryzysowej, ale żaden z lokatorów nie skorzystał z oferty – wskazali, że wolą mieszkać u krewnych bądź przyjaciół. – Woleliśmy. Taki ośrodek to nic miłego – mówi mieszkanka, która ucierpiała w Bytomiu. 

Węgiel-Wnuk przyznaje, że PINB wyłączył z użytkowania cztery mieszkania na dwóch ostatnich kondygnacjach ze względów technicznych, ponieważ trwają prace zabezpieczające – konstrukcji dachu i tynku na klatce schodowej. – Po ich zakończeniu lokatorzy nie wyłączonych obecnie mieszkań będą mogli wrócić do nich. W budynku są już podłączone media – prąd, gaz i woda – mówi rzeczniczka. 

Co więcej, kobieta, w której mieszkaniu wybuchł pożar, otrzymała lokal zastępczy oraz zasiłek specjalny.

– We wtorek odbywają się też  oględziny lokali na niższych piętrach – także mieszkania zajmowanego przez panią Danutę. Wtedy zostanie dokonana ocena szkód w lokalu – mówi Węgiel-Wnuk.