A A+ A++

46-letni Roman, mieszkaniec niewielkiej miejscowości niedaleko Ustronia na Śląsku Cieszyńskim, od kilku lat walczy z alkoholizmem. Był na leczeniu odwykowym, należy do grup wsparcia. Mówi, że dzięki pomocy rodziny i przyjaciół świetnie sobie radził aż do momentu, gdy rząd w marcu zeszłego roku ogłosił, że mamy pierwsze w Polsce przypadki zakażenia COVID-19. – Gdy zobaczyłem w telewizji lekarzy w kombinezonach, ogarnął mnie strach. Wydawało mi się, że jeśli się nie napiję, to oszaleję. Jakoś przetrzymałem najgorsze chwile, ale kilka razy zawróciłem dosłownie spod sklepu, do którego szedłem po alkohol – opowiada.

40-letni Łukasz z Gliwic: – Rzeczywiście, zauważyłem, że ostatnio więcej kupuję alkoholu. Pewnie przez to, że nie można pójść ze znajomymi na piwo. Więc kupuję wino do domu.

Wzrost zainteresowania alkoholem widać pod sklepami monopolowymi. Pod jednym z nich w sobotnie wieczory są nieraz kolejki. 

Wzrosła sprzedaż alkoholu w sklepach

Liczący około 16 tys. mieszkańców Ustroń to jeden z najpopularniejszych ośrodków uzdrowiskowych w polskich górach, przez cały rok przyjeżdżają tutaj tysiące kuracjuszy i turystów, którzy zostawiają pieniądze w hotelach, restauracjach i sklepach. W zeszłym roku z powodu lockdownu całymi tygodniami Ustroń był pusty, nieczynne były hotele i restauracje, nie można było robić wesel i innych dużych imprez.

Wydawało się, że sprzedaż alkoholu w mieście znacznie spadnie. Tak się jednak nie stało. – Trochę faktycznie spadła sprzedaż alkoholu w restauracjach, ale to nie były duże spadki. Za to wzrosła sprzedaż w sklepach. I to nas martwi – mówi Marcin Janik, przewodniczący Rady Miasta Ustroń.

A konkretnie: w gastronomii sprzedaż napojów alkoholowych zmalała w stosunku do obrotów z roku 2019 o około 15 proc., natomiast w ustrońskich sklepach odnotowano wzrost sprzedaży alkoholów o 10 proc., szczególnie napojów powyżej 18 proc., czyli takich jak wódka.

Prohibicja we Władysławowie

Ustroń nie jest wyjątkiem. Z danych firmy Nielsen wynika, że sprzedaż alkoholu w Polsce wzrosła w zeszłym roku o 7 proc., wydaliśmy na trunki prawie 40 mld zł. To, co straciły restauracje i organizatorzy imprez, odrobiły sklepy, więc jeśli są spadki, to niewielkie, np. w Gliwicach sprzedaż alkoholu w zeszłym roku spadła o 6 proc. Wzrosła sprzedaż alkoholu w Katowicach – za rok 2019 to było 8 641 802,1 zł, a za rok 2020 już 9 043 865,15 zł.

Samorządowcy próbują z tym walczyć. Władysławowo to kolejne miasto w Polsce, które niedawno wprowadziło nocną prohibicję. Mieszkańcy nie będą kupować alkoholu od północy do godz. 6. – Mamy coraz większy problem z nadużywaniem alkoholu – napisał na swojej stronie na Facebooku burmistrz Władysławowa Roman Kużel. Ograniczenia dotyczą zarówno małych sklepów, sieciowych supermarketów, jak i stacji benzynowych.

Ograniczenia sprzedaży nie wystarczą

Łukasz Sitek, pełnomocnik burmistrza Ustronia ds. profilaktyki uzależnień, mówi, że nasilający się problem widać nie tylko po wzroście sprzedaży alkoholu, ale także po liczbie zgłoszeń do miejscowej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych i do terapeutów.

Póki co jednak w Ustroniu o prohibicji nocą na razie nie myślą. – Oczywiście, gdybyśmy mieli informacje, że gdzieś w okolicach jakiegoś sklepu dochodzi do awantur i libacji, podjęlibyśmy taką decyzję. Takich sygnałów jednak nie ma – mówi Sitek. – Takie działania nie wystarczą, zmiana godzin sprzedaży alkoholu nie sprawi, że osoby uzależnione pozbędą się swojej choroby.

Ustroń stawia za to na profilaktykę i edukację. Pełnomocnik mówi, że czasem już informacja o możliwości skierowania na przymusowe leczenie działa na osobę uzależnioną motywująco, może poprzestawiać człowiekowi wszystko w głowie. –  Alkoholizm to nie jest niestety jedyne wyzwanie, z jakim musimy się teraz zmierzyć. Kolejne, bardzo poważne, to problemy uczniów zamkniętych w domach i spędzających z powodu zdalnej nauki wiele godzin przy komputerach – martwi się Łukasz Sitek.

– Każdy kryzys powoduje wzrost sprzedaży alkoholu. Tak było w czasie recesji, tak było po zamachach na World Trade Center, taki sam wpływ ma pandemia koronawirusa. Trudno nam się odnaleźć, nie radzimy sobie z emocjami, “pomagamy” sobie alkoholem. Nie dość, że coraz więcej z nas pije ryzykownie, to do nałogu wracają nawet te osoby, które miały bardzo długą przerwę – mówi Maja Ruszpel, terapeutka uzależnień, prezeska Fundacji “Inspiratornia”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOdczarować ASPERGERA
Następny artykułPolska Izba Handlu chce zwolnienia z VAT darowizn artykułów przemysłowych