„Jesteśmy przekonani, że w końcu Rosjanie cofną się za Dniepr. Pojawi się ponownie szansa na stworzenie wspólnoty narodów dziś gnębionych przez Sowiety. Być może w ramach zjednoczonej Europy.”
Na początku 1986 r. w tzw. II obiegu (Wydawnictwo im. Jerzego Łojka) wydrukowano: „POWSTAŃ POLSKO! Zarys Myśli Programowej Nowej Prawicy Polskiej”. Autor Witold Skidel – to był wtedy mój pseudonim.
Rada Naczelna PPN przyjęła tekst jako programowy, przedstawiający czym jest PPN, ku czemu dąży, jak widzi przyszłość Polski.
Poniżej kolejna część tego opracowania.
=====================
Nowa prawica – kilka uściśleń (cd.)
Polskość to coś nieskończenie więcej niż sami Polacy. Polskość to pomost, po którym cywilizacja łacińska, kultura i prawo Zachodu trafiały przez wieki za Bug. I dziś Polacy mają obowiązek pamiętać o tym nie tylko nad Odrą i Wisłą. Tego oczekują od nas narody żyjące w warunkach nieporównanie gorszych od naszych, tego też oczekują nasi rodacy mieszkający ciągle za Bugiem. Litwinom i Ukraińcom nie jest potrzebny polski nacjonalista przychodzący po polskie ziemie zagrabione przez Rosjan. Tym narodom potrzebny jest Polak-brat, który przybliży im Europę, demokrację i wolność. Umocni w walce z sowietyzacją i rusyfikacja. Polacy powinni odgrywać taka rolę, jak to pokazuje na własnym przykładzie Jan Paweł II, w którym ukraińscy unici i litewscy katolicy maja tak gorącego i wiernego sojusznika. Jan Paweł II jest Polakiem i nie jest nacjonalistą. Polacy powinni brać przykład ze swego Papieża również i w tym. Polska taką rolę łącznika z Europą już spełnia, chociaż czyni to nieświadomie. Nie jest też przypadkiem, że inteligencja Litwy, Białorusi czy Ukrainy uczy się języka polskiego, by za jego pośrednictwem dotrzeć do Europy. Nie jest też przypadkiem, że ruch „Solidarności” cieszy się taką sympatią na ziemiach, gdzie niegdyś polskość była kulturowo i cywilizacyjnie obecna. Zacznijmy robić świadomie to, co dziś dzieje się ciągle poza sferą naszej wyobraźni. Przypomnijmy sobie o naszych obowiązkach wobec współbraci. Wymaga tego nasz interes narodowy!
Jesteśmy przekonani, że w końcu Rosjanie cofną się za Dniepr. Pojawi się ponownie szansa na stworzenie wspólnoty narodów dziś gnębionych przez Sowiety. Być może w ramach zjednoczonej Europy. Szansy tej nie zmarnujemy, jeżeli odrzucimy nacjonalizm i nie będziemy sobie wyrywać kawałków terytorium, do którego wszyscy mamy równe prawa. Już dziś powinniśmy szukać płaszczyzn porozumienia. W PRL żyją obok nas Litwini, Białorusini i Ukraińcy, za granicami w wolnym świecie są nasze emigracje narodowe, są też Polacy za Bugiem. Jest dość miejsca i sposobności, aby naszą przyszłą wspólnotę budować już dziś.
Omawiając nasz stosunek do nacjonalizmu nie można pominąć problemu antysemityzmu. Sprawa jest trochę paradoksalna, gdyż nie powinna istnieć. Jesteśmy zresztą przekonani, że jest wywoływana sztucznie i w celu wrogim polskim interesom narodowym. Podejrzanie gorliwymi tropicielami „czystości aryjskiej” w szeregach przeciwników reżimu są przecież różni „narodowcy” z PZPR. Przy czym pochodzenie Urbana im nie przeszkadza, kryteria „rasowe” stosuje się wobec Michnika czy Seweryna Blumsztajna. Reżim uważa, że zdyskredytuje kogoś nazywając go Żydem. Słyszeliśmy nawet, że w jakiejś szkole partyjny nauczyciel pouczał uczniów, że T. Stański, według prokuratora „faszysta”, to Żyd. Również Jandziszaka i Szeremietiewa w czasie procesu sądowego nazywano Żydami. A więc problem antysemityzmu jest politycznie ważny i nie należy pozostawiać tu niedomówień.
Na początek stwierdźmy, że dawny polski antysemityzm, zjawisko niewątpliwie obce polskiej tradycji, narodził się przy końcu XIX wieku i miał charakter ekonomiczny, a nie rasowy. Został on zresztą srodze ukarany hitlerowskimi zbrodniami na Żydach i Polakach, których jednakowo spotykała śmierć. Ci z Polaków (według danych z Izraela około 7 tys.), którzy w jakiś sposób wysługiwali się Niemcom i szantażowali ukrywających się Żydów oraz pomagających im Polaków, wydawali ich Niemcom, zostali uznani za zdrajców i wykluczeni z polskiej wspólnoty narodowej.
Naród polski nie był w stanie obronić swego państwa, a więc tym bardziej nie mógł uratować kilkumilionowej społeczności polskich Żydów. Mimo to polskie Państwo Podziemne i tysiące Polaków wzięło udział w ratowaniu mordowanych. Jak słusznie przypomniał Marek Edelman, Polacy uczynili nieskończenie więcej mimo okupacji niż inne państwa toczące wówczas wojnę z Hitlerem. Sztandary polski i żydowski powiewające nad walczącym gettem warszawskim są dowodem wspólnoty naszych losów.
Naszego przekonania nie może zmienić udział osób pochodzenia żydowskiego w aparacie komunistycznego terroru w pierwszych latach istnienia PRL. Pamiętamy, że Jakub Berman był „Żydem”, ale nie zapominamy, że Stalin to „Gruzin”, a Feliks Dzierżyński „Polak”. Narodowość zbrodniarza nie może stanowić alibi dla nienawiści między narodami.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS