Iwona Hajnosz: Na wieść o nowej mutacji koronawirusa w Wielkiej Brytanii także nasze władze zareagowały zawieszeniem ruchu lotniczego. Ale wcześniej po rodaków z Londynu LOT wysłał wielkie dreamlinery. W poniedziałek w Balicach jeden po drugim lądowały samoloty z Wysp, ale na pasażerów nie czekały służby epidemiologiczne…
Prof. Anna Boroń-Kaczmarska: Dobrze, że rodacy mogli wrócić, ale od razu – na lotnisku – powinni zostać objęci pewną kontrolą. Powinniśmy mieć wiedzę, skąd przylatują, gdzie się udają.
Tak się nie stało. Poza rodzinami na przylatujących nie czekały żadne służby sanitarne. Dostali tylko ogólne zalecenie, by zrobić sobie testy. Bez konkretów, gdzie i jak mają to robić.
– Lepiej by było, by tym osobom, które przylatują z rejonów, gdzie mamy do czynienia ze zmutowanym wariantem genetycznym wirusa COVID-19, od razu, na dzień dobry, wykonać test. To złoty standard w świecie. Sugestie, że przylatujący powinni zadbać o testowanie sami, to troszkę za mało w obecnej sytuacji. Tak więc o tych pasażerach praktycznie nic nie wiemy. Nie znamy ich planów rodzinnych, bo fakt, że lądowali w Krakowie czy Katowicach, nie oznacza, że nie jadą do rodziny na przykład w Białymstoku.
Może po prostu bilet na samolot był tylko do Katowic…
– Najlepszą opcją byłyby pewnie testy antygenowe na lotnisku. To szybka i czuła metoda. A w razie stwierdzenia np. gorączki – testy PCR. Choć od razu chciałabym zastrzec, że nawet ujemny wynik testu antygenowego nie oznacza braku zakażenia, a niektórzy chorzy podczas choroby nie gorączkują.
Samoloty na lotnisku lądowały w Balicach, gdy np. Niemcy już kilkanaście godzin wcześniej zablokowali połączenia z Wyspami. Czy to kolejny błąd naszego rządu w pandemii?
– Bodajże dwa dni temu widziałam w telewizji kadry z ulic Londynu. Mnóstwo ludzi, większość bez maseczek. Dyscyplina epidemiologiczna w żadnym kraju nie jest wystarczająca, dlatego wiedza, skąd ktoś wraca i dokąd się udaje, to podstawa. Umożliwia ona, w razie problemów, podjęcie adekwatnych działań. Choć jeszcze raz podkreślam: kryterium gorączki jest bardzo iluzoryczne.
We wtorek z samolotów wysiądą znów setki pasażerów…
– Jeśli przylecieli już zakażeni, zachorują ich rodziny. Z problemami trafią w pustkę. Nie powinno się w epidemii puszczać pasażerów tak po prostu, samopas. I ufać przyjezdnym na tyle, że każdy sam zrobi test. To efekt tego, że nasza strategia walki z pandemią jest niedopracowana. A powinna być napisana prostym językiem i obowiązywać wszystkich, bez wyjątków.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS