Poprzedni raz w turnieju wielkoszlemowym grała na początku 2020 roku. Dwa lata wcześniej natomiast zdobyła swój „klejnot w koronie”, wygrywając singlowe Australian Open. Wydawało się, że Caroline Wozniacki może odetchnąć i spokojnie udać się na emeryturę. Ale postanowiła z niej wrócić, już jako matka dwójki dzieci. Czy tegoroczne US Open będzie dla niej jednorazową przygodą? A może będziemy świadkami początku jej „drugiej kariery”?
Jeszcze w okolicach 2017 roku mówiło się, że Wozniacki może przejść do historii jako najlepsza tenisistka, która nigdy nie wygrała wielkoszlemowych zawodów. W przeszłości przez aż 71 tygodni znajdowała się na szczycie światowego rankingu. Triumfowała w Pekinie, Indian Wells czy Dubaju. Ale ten triumf na największej scenie jej uciekał.
Swojego dopięła „dopiero” jako 27-latka. W teorii w Australian Open w 2018 roku była rozstawiona z wysokim, drugim numerem, co wskazywało na jej spore szanse na triumf. Ale i tak można było się spodziewać, że znowu Caroline poślizgnie się noga. Jak się jednak okazało: wszystko zagrało pod jej dyktando. Przez cały turniej przegrała tylko trzy sety, a w finale pokonała światową jedynkę, czyli Simonę Halep.
Po wielkim triumfie Wozniacki kontynuowała karierę przez jeszcze rok. A potem ją zakończyła. Dlaczego nie na dobre?
Wozniacki znowu na kortach
Caroline marzyła o rodzinie. To chęć jej założenia była dla niej motywacją, aby pożegnać się ze światowymi kortami. Ale kiedy już została matką (i to dwukrotnie), uznała, że wciąż jej mało. Chce dalej grać w tenisa. Do ogłoszenia tej decyzji potrzebowała nieco ponad trzech wiosen.
– Przez ostatnie trzy lata z dala od sportu miałam okazję nadrobić stracony czas z moją rodziną. Zostałam matką i mam teraz dwójkę wspaniałych dzieci, za które jestem wdzięczna. Ale wciąż mam cele, które chcę osiągnąć. Chcę pokazać moim dzieciom, że można gonić marzenia, niezależnie od swojego wieku czy życiowej roli. Zdecydowaliśmy, że to czas. Wracam, żeby grać i nie mogę się doczekać – napisała w czerwcu na Instagramie.
Od tamtego czasu Caroline wróciła do treningów i zdążyła zagrać w dwóch turniejach (nie licząc pokazówki w trakcie Wimbledonu). Wygrała już swój pierwszy mecz, na kortach w Montrealu – ze znajdującą się tuż za pierwszą setką rankingu Kimberly Birrell. – To świetne uczucie. Rozegrałam swój pierwszy profesjonalny mecz od trzech lat i na pewno czułam na sobie rdzę. Ale [Montreal] to świetne miejsce, żeby powrócić do tenisa – mówiła.
W kolejnej rundzie Dunka polskiego pochodzenia przegrała z triumfatorką Wimbledonu, Marketą Vondrousovą. Kolejny turniej rozegrała natomiast w Cincinnati, ale tam nie zdołała dopisać do swojego konta ani jednego zwycięstwa. Po nieco ponad półtorej godziny pojedynku mocniejsza od niej okazała się Warwara Graczowa (41. tenisistka rankingu).
Nie ma co ukrywać: nie otrzymaliśmy zbyt dużej próbki obecnych umiejętności Wozniacki. Ale i tak należy podkreślić, że 33-latka wcale nie wygląda na korcie jakby urwała się z choinki. Już na ten moment można o niej mówić jako o tenisistce, która jest w stanie rozegrać dobry mecz z solidnymi rywalkami. Co zresztą istotne: Caroline zrobiła skok na naprawdę głęboką wodę. Nie grała w 2023 roku w Challengerach, aby zbudować formę, tylko z miejsca (wykorzystując dzikie karty) trafiła do drabinek prestiżowych turniejów.
Co to może sugerować? Że Wozniacki naprawdę traktuje swój powrót poważnie.
Co to znaczy być mamą?
W 2023 roku mało kto już wierzy, że ciąża jest dla tenisistek większą przeszkodą. Wiele zawodniczek udowodniło, że po dłuższej przerwie są w stanie wrócić do rywalizacji i grać na wysokim poziomie. Ostatni przykład? Elina Switolina, która niecały rok po urodzeniu dziecka awansowała do półfinału Wimbledonu. Kolejna na liście może być Naomi Osaka, która w przyszłym roku wróci do touru. Zresztą: jak policzono, w tegorocznym US Open… zagra aż dziesięć mam.
Sytuacja Wozniackiej jest co prawda trochę inna (od choćby wspomnianej Switoliny), bo mówimy o już zaawansowanej wiekowo tenisistce. W TOP50 rankingu WTA znajdziemy tylko sześć zawodniczek starszych od niej lub w jej wieku. To Petra Kvitova (11.), Wiktoria Azarenka (18.), Sorana Cirstea (30.), Irina-Camelia Begu (43.), Łesia Curenko (46.) oraz Tatjana Maria (47.).
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
Bycie matką diametralnie zmienia też logistykę podróży czy dodaje różnego rodzaju zobowiązania. Wozniacki jednak doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Na temat swoich obecnych realiów wypowiada się w mediach bardzo często. Tak opisywała swój typowy dzień:
– Wstaję rano, jem śniadanie z dziećmi, a potem mówię: okej, mama musi iść do pracy. Potem, kiedy one budzą się z popołudniowej drzemki, ja jestem z powrotem w domu i mamy czas dla siebie. Możemy pograć w gry i tak dalej. Ale teraz, kiedy znowu gram w tenisa profesjonalnie, wygląda to nieco inaczej. Musiałam wytłumaczyć Olivii, że czeka mnie mecz. A ona powiedziała: mam jedno życzenie, mamo. Chcę, żebyś wygrała.
Obecny „team” Wozniackiej, który będzie podróżował z nią po świecie (na razie ma na koncie tylko Amerykę Północną), liczy sobie aż osiem osób. Poza trenerami i współpracownikami tenisistki w jego skład wchodzi właśnie rodzina. Dzieci Caroline i Davida Lee (były koszykarz NBA) – Olivia oraz James – mają kolejno dwa lata oraz dziewięć miesięcy.
– To na pewno sporo na barkach. Musimy wynająć kilka hotelowych pokojów, albo szukać domów czy apartamentów na wynajem. Najtrudniejszą częścią jest ustalenie: jak przenosić całą rodzinę, z punktu A do punktu B, po całym świecie? – mówiła Woźniacki.
Co ciekawe, Caroline już otrzymała wyraźną „deklarację” od swojej córki: – Jednego poranka, zanim wyszłam z domu, powiedziała: mamusiu, mogę pójść z tobą do pracy? Chcę być taka jak ty. Chcę grać w tenisa.
Jak długo to potrwa?
W 1. rundzie US Open Wozniacki zagra w nocy z poniedziałku na wtorek z Tatianą Prozorową, która na drodze do głównego turnieju musiała przedrzeć się przez kwalifikacje. Jeśli dorzucimy do tego fakt, że Rosjanka zajmuje dopiero 227. miejsce w rankingu, to wyjdzie nam, że trudno nie uznawać Dunki za faworytkę tego spotkania. Wielce prawdopodobne, że już wkrótce Caroline po raz pierwszy od trzech lat zatriumfuje na wielkoszlemowej scenie.
Co będzie jednak dalej? W drugiej rundzie zawodów Wozniacki może zagrać z Petrą Kvitovą, a więc jedenastą zawodniczką świata. Jeśli w tym pojedynku udałoby jej się sprawić niespodziankę, jej kolejną rywalkę mogłaby być… Magda Linette. 1/8 US Open oznaczałaby natomiast zapewne pojedynek Wozniacki ze znajdującą się na fali Cori Gauff.
Generalnie – łatwo na pewno nie będzie. Trudno przypuszczać, żeby Wozniacki z miejsca miała podbić Nowy Jork. Pytanie jednak brzmi: czy tegoroczne US Open to dla niej jedna z ostatnich takich przygód? Czy jednak pierwsze z wielu, wielu nowych wyzwań? Dunka otrzymywała takie pytania podczas konferencji prasowej, ale nie dawała jednoznacznej odpowiedzi.
– Nie mogę przewidzieć przyszłości – mówiła. – Nie wiem, co będzie za rok. Cieszę się po prostu, że tutaj jestem. Nie wiem, jak długo będę grać. Rok, dwa lata, trzy lata. Nie mam pojęcia. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie jestem już taka młoda. Mam 33 lata. Ale choćby Venus (Williams) wciąż gra. Są też inne starsze zawodniczki.
Wozniacki podkreśliła jednak, że od razu po US Open na pewno ponownie nie pożegna się z kortami: – Mam nadzieję na świetny turniej w moim wykonaniu. Zamierzam grać znacznie więcej w przyszłym roku, mieć bardziej wypakowany kalendarz.
Możemy zatem spodziewać się, że Wozniacki nie spocznie, dopóki ponownie nie rozegra przynajmniej jednego, pełnego sezonu. Szczególnie że nie narzeka na żadne problemy zdrowotne. Choć oczywiście zdaje sobie sprawę ze zmieniających się realiów w późniejszym okresie sportowej kariery.
– Im jesteś starsza, tym trudniejsze się to staje. Szczególnie kiedy robisz sobie przerwę albo wręcz przeciwnie, grasz bez odpoczynku. Z wiekiem twoje ciało wymaga nieco większego przyłożenia się do kwestii regeneracji. Ale ja czuję się świetnie. Czuję, że moje ciało ze mną współpracuje. Bardzo mnie to cieszy – opowiadała.
Jak Clijsters, Hingis, czy jak Borg?
Jak ustaliliśmy: Wozniacki nie jest pierwszą uznaną tenisistką, która wróciła do tenisa po ciąży. Ale co warte podkreślenia: nie jest też pierwszą zawodniczką, która wróciła do tenisa po kilku sezonach przerwy, czyli po czasie znacznie przekraczającym ten przeznaczony na urlop macierzyński.
Możemy choćby wrócić do 2003 roku, kiedy to karierę pierwotnie zakończyła 23-letnia wówczas Martina Hingis. Szwajcarka wróciła jednak na korty nieco ponad dwa lata później, pograła jeszcze dwa lata w singlu, znów skończyła karierę i… wznowiła ją w 2013 roku, ale tylko w grze podwójnej. Wcześniej, w singlu, nigdy nie nawiązała do formy, jaką miała jako nastolatka (triumfy w Australian Open, US Open i Wimbledonie), ale już jako doświadczona zawodniczka świetnie radziła sobie we wspomnianym deblu: po trzydziestce wygrała aż cztery turnieje wielkoszlemowe. I co naprawdę imponujące: w momencie, gdy na dobre zakończyła karierę, była liderką światowego rankingu deblistek.
Wozniacki na pewno marzyłaby o pójściu w ślady Martiny. Ale przykład może też wziąć z Kim Clijsters. Belgijka pożegnała się z kortami w 2007 roku, wróciła do gry w 2009 roku, a potem wygrała Australian Open i dwukrotnie US Open. To zresztą nie był jedyny comeback tej tenisistki: bo w 2020 roku wróciła z emerytury po aż siedmiu latach. Wówczas jednak nie zdołała już podbić tenisowego świata: w czym swój udział miało podupadające zdrowie. Clijsters w wieku 37 lat przeszła choćby operację kolana. Łącznie w latach 2020-2022 rozegrała tylko… pięć meczów.
Kompletnie nieudany był też powrót do tenisa Bjoerna Borga, który od 1991 do 1993 roku nie zdołał wygrać nawet jednego spotkania w tourze (na 12 rozegranych). Lepiej radziły sobie w swojej „drugiej karierze” inne legendy tenisa, jak Margaret Court czy Martina Navratilova, które zdobywały wielkoszlemowe tytuły.
Jaki los czeka natomiast Caroline Wozniacki? Na pewno nie będzie jej łatwo przebić się do światowej czołówki, szczególnie patrząc na to, jak wymagająca i zaskakująca potrafi być rywalizacja w obecnym tourze. Ale jeśli chodzi o sam tegoroczny US Open: nie ma wątpliwości, że spotkania 33-latki będą jednymi z najchętniej oglądanych w całym turnieju.
Czytaj więcej o tenisie:
Fot. Newspix.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS