Policja zebrała nie moje ślady hamowania – uważa Mariusz F. Proces apelacyjny trwa przed Sądem Okręgowym w Kielcach.
– Ja wjechałem w rowerzystkę, czy może ona we mnie? – Mariusz F. wbijał wzrok w Bogusława Czerniachowicza, biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych.
– Opisałem mechanizm zdarzenia. Rowerzystka jechała poprzecznie wobec kierunku jazdy oskarżonego – z lewej na prawą stronę jezdni – odparł biegły, który w piątek 15 listopada składał opinię uzupełniającą przed Sądem Okręgowym w Kielcach.
Przedstawiał szczegółowo swoje wyliczenia i przyjętą metodologię. Mówił, że przejeżdżająca rowerem 62-latka poruszała się z prędkością ok. 10 km na godz. Nie krył przy tym, że gdyby rowerzystka “oceniła prędkość nadjeżdżającego auta i na tej podstawie rozwój zdarzeń”, to nie powinna była wjeżdżać, bo “samochód nie miał możliwości zatrzymać się przed przejściem dla pieszych”. Mariusz F. zauważył ją około 60 metrów od “pasów”. Nim nacisnął na hamulec, minęła niemal sekunda (to standardowy czas reakcji). Kierowca audi jechał około 100 km na godzinę. Tzw. prędkość zderzeniowa, czyli w momencie uderzenia w rowerzystkę, wyniosła ok. 70 i nie mniej niż 63 km na godz. Obrona kwestionuje jednak te wyliczenia, a nawet to, że zebrane z miejsca wypadku ślady hamowania pochodziły od samochodu Mariusza F.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS