A A+ A++

Czytał pan „Dziady”?

– Nie znam na tyle dobrze polskiego, żeby czytać ze zrozumieniem w oryginale takie dzieła jak „Dziady”. Nauczyłem się mówić po polsku, kiedy 30 lat temu mieszkałem w Polsce. Od czasu do czasu czytam więc polskie portale newsowe, ale to wszystko. Moim pierwszym językiem jest francuski. Każdy, kto robi ze mną wywiad pyta, czy czytałem Mickiewicza? Żeby zadowolić Polaków mógłbym odpowiadać, że zaczytuję się w dziełach przodka i że bardzo mi się jego twórczość podoba. Jednak byłbym wtedy hipokrytą, bo to nie jest prawda. Próbowałem czytać te spośród wierszy Mickiewicza, które zostały przetłumaczone na francuski, ale nie bardzo mi to wychodziło. Są bowiem pisane XIX-wiecznym językiem, który nie do końca rozumiem.

Skoro nie czyta pan dzieł swego przodka, to czuje się pan z nim w jakikolwiek sposób związany? Poza oczywiście pokrewieństwem krwi…

– Moja rodzina od czasów powstania listopadowego mieszka w Paryżu. Byliśmy częścią Wielkiej Emigracji we Francji. Mój pradziadek mówił jeszcze po polsku, choć urodził się już w Paryżu, ale dziadek po polsku już nie mówił. Straciliśmy kontakt z językiem, w którym pisał Adam Mickiewicz, ale zawsze był on dla nas bardzo ważną postacią.

Dlaczego?

– Bo do końca życia walczył o wolność. Stworzył dwa legiony, jeden we Włoszech w czasie Wiosny Ludów [Legion Mickiewicza na służbie Lombardii walczącej z Habsburgami – przyp. red.], drugi w czasie wojny krymskiej [Legion Polski, powołany do walki z Rosją po przystąpieniu Francji do wojny krymskiej – przyp. red.]. Kiedy we wrześniu 1855 roku wyjeżdżał w tym celu do Stambułu, wiedział że może już stamtąd nie wrócić do Paryża, bo był bardzo słabego zdrowia, a mimo to nie odpuścił. Legiony Polskie były jego ostatnią życiową misją. Był człowiekiem niezwykle zdeterminowanym – do końca robił więc to, co uważał za konieczne nie bacząc na cenę i przeciwności.

Imponuje panu jego siła charakteru?

– Nie tyle silny charakter – bo można go mieć i nic dobrego w życiu nie zrobić, a tylko szkodzić innym – co determinacja. Mickiewicz bardzo żałował, że nie mógł wziąć udziału w Powstaniu Listopadowym. Miał pewnie z tego powodu wyrzuty sumienia. To wszystko pchało go do działalności politycznej, często absurdalnej. Z punktu widzenia interesów polskich stworzenie Legionu do walki z Austriakami we Włoszech nie miało bowiem żadnego uzasadnienia. Polski już nie było wtedy na mapie, ale Mickiewicz o nią walczył. Poświęcił się dla idei, która z góry była stracona. Kiedy Austriacy wycofali się z Włoch, chciał ich dopaść na Węgrzech. Nie odpuszczał. I to jest dla nas niezwykle ważne.

Czyli bardziej ceni pan Mickiewicza jako działacza wolnościowego niż poetę?

– Może gdyby pisał po francusku i mógłbym swobodnie czytać jego dzieła to byłoby inaczej, ale na temat jego poezji nie chcę się wypowiadać, bo jej po prostu nie znam.

Nie próbował się pan nauczyć na tyle polskiego, by czytać prapradziada?

– Próbowałem, ale nic z tego nie rozumiałem…

Myśli Pan, że Mickiewicz jako człowiek walczący o wolność może być przykładem dla Polaków czy Litwinów w XXI wieku?

– Tak, tyle że dziś nie musimy już walczyć o wolność kraju, bo zarówno Polska jak i Litwa są niepodległe. Przykład Mickiewicz pokazuje jednak, że trzeba walczyć też o swoją wewnętrzną wolność, o życie zgodnie z własnym sumieniem. Nie wszyscy mają dziś na tyle odwagi, by żyć zgodnie z własnym sumieniem. Większość ludzi żyje w ten sposób, by nie mieć kłopotów, by było im dobrze. Najważniejszy w życiu staje się więc „święty spokój”.

Pandemia pokazała, że ludzie są w stanie zrobić wszystko, by ten „święty spokój” mieć za każdą cenę. W czasach Mickiewicza życie zgodnie z wyznawanymi ideami liczyło się bardziej niż życie bez kłopotów. Jeśli w coś wierzyłeś, to robiłeś wszystko co możliwe, aby to osiągnąć. Jeśli się z czymś nie zgadzałeś, to mówiłeś głośno, że się z tym nie zgadzasz. A jeśli trzeba było to z tym walczyć, to walczyłeś…

Żyjemy w epoce oportunizmu?

– Chęć zachowania życia za wszelką cenę to także forma oportunizmu, ale trudno się ludziom dziwić, że trzymają się kurczowo życia. Chodzi mi o duchowy oportunizm. Warto żyć pod prąd, zgodnie z własnymi ideałami. Nie jest to łatwe, oznacza często samotność, problemy, brak komfortu życiowego, ale Mickiewicz pokazał, że można i trzeba walczyć do końca.

Co pan sądzi o tym co się dzieje na granicy z Białorusią? Zarówno Litwa jak i Polska zatrzymuje migrantów i uchodźców, których pod granicę sprowadził reżim Łukaszenki, żeby zdestabilizować oba kraje i osłabić UE

– Rządy obu krajów są niechętne wobec migrantów, ale reagują na to, co się dzieje na granicy zupełnie inaczej. Litwa przyjmuje migrantów do różnego rodzaju ośrodków, gdzie dokonywana jest selekcja. Uchodźcy, którzy mają prawo ubiegania się o azyl zostają, inni są odsyłani bądź deportowani. Polska stosuje zupełnie inną strategię – blokuje granicę i wypycha migrantów. To zupełnie inna koncepcja. Ludzie, którzy decydują się opuścić domy i jechać tysiące kilometrów, by spać w zimnym lesie, są bardzo zdeterminowani. Migrantom należy pomóc, ale trzeba robić to sensownie, bo nie można wykluczyć, że wśród nich są też potencjalni terroryści. Niemal wszyscy chcą wyjechać dalej na Zachód, głównie do Niemiec, więc to nie jest tylko problem polski czy litewski, ale i europejski.

Które podejście do kryzysu migracyjnego jest lepsze?

– Litewskie podejście jest lepsze choćby z tego powodu, że nie naraża kraju na krytykę ze strony Unii Europejskiej. Polska strategia, zakładająca, że kraj sam sobie ze wszystkim poradzi, jest kontrowersyjna, bo stawia pod znakiem zapytania ideę wzajemnej pomocy w ramach UE. Z drugiej jednak strony do potencjalnych migrantów idzie bardzo mocny sygnał: do Polski się nie dostaniecie! Pamiętajmy, że za wszystkim stoi Łukaszenka, który tych ludzi sprowadził na granicę, oszukał i wypycha do naszych krajów. Oskarżanie Polski o łamanie praw człowiek przez reżim, który spędził kilka tysięcy osób, w tym kobiety i dzieci do lasu, to szczyt cynizmu.

A co zrobiłby pan, gdyby spotkał w lesie rodzinę uchodźców?

– Pewnie, że starałbym się im pomóc, bo w takiej sytuacji trudno byłoby zrobić co innego.

Litwa i Polska powinny bardziej koordynować działania na granicy?

– Już to robią, a stosunki pomiędzy obu krajami są dużo lepsze, niż były choćby kilka lat temu. Mam nadzieję, że tak pozostanie, choć jest na Litwie partia, która tym stosunkom szkodzi. Do niedawna była dość wpływowa, na szczęście już tak wpływowa nie jest. To partia Polaków mieszkających na Litwie – Akcja Wyborcza Polaków na Litwie (AWPL). To prorosyjska partia, która układa się z mniejszością rosyjską na Litwie i której politycy nie ukrywają sympatii do Kremla. Lider AWPL Waldemar Tomaszewski będąc europosłem za asystenta w PE wziął sobie Wiktora Bałakina, który pracował w KGB w latach 1973 – 1991 [Bałkin zrezygnował z pracy dla Tomaszewskiego w 2011 roku – red.].

Problem polega też na tym, że zbyt wielka otwartość i chęć współpracy z Polską na Litwie nie bardzo się opłaca litewskim politykom z powodu dość silnego antypolskiego resentymentu wśród części litewskich wyborców. Zbytnie zbliżenie z Polską przekłada się bowiem na mniej głosów w wyborach. Na szczęście to się zmienia. Od grudnia ubiegłego roku ministrem sprawiedliwości jest Polka, Ewelina Dobrowolska z liberalnej Partii Wolności. To niezwykle mądra, kompetentna, pracowita i odważna osoba. Jeszcze jako prawniczka zajmująca się prawami człowieka zabiegała – i to skutecznie – o prawa Polaków mieszkających na Litwie. Pomogła mi, kiedy walczyłem w sądzie o prawo do prawidłowej pisowni nazwiska mojej córki, która urodziła się już na Litwie [pisownia polskich nazwisk jest wciąż kwestią sporną – przyp. red.]. Chodziło o dwie litery X i W, których nie ma w litewskim alfabecie. Procedura trwała pięć lat, ale wygraliśmy.

Dobrowolska włączyła się też w moją batalię o to, aby na pomniku Adama Mickiewicza w Wilnie został umieszczony także napis w języku polskim. Przez 15 lat pisałem w tej sprawie listy do niemal wszystkich instytucji państwowych. Odpowiedzi były zawsze negatywne, często ignorowano moje prośby. Doszło do tego, że wpływowi ludzie zaczęli mnie z tego powodu unikać. Kiedy sprawy wzięła w swoje ręce Dobrowolska [na początku 2020 roku została radną Wilna – przyp. red.], nastąpiło przyspieszenie. Autorzy pomnika nie zgodzili się wprawdzie, na umieszczenie polskiego napisu na cokole, ale otrzymałem zgodę na umieszczenie tabliczek informacyjnych w języku polskim, angielskim i białoruskim dosłownie 10 metrów od cokołu. To oczywiście kompromis, ale lepsze takie rozwiązanie niż tylko napis po litewsku: Adomas Mickevičius.

A jak jest z pana tożsamością narodową? Czuje się pan Francuzem, Polakiem, Litwinem?

– Jestem Francuzem polskiego pochodzenia z Litwy. W domu rozmawiamy po francusku, mieszkam w Wilnie, moi przodkowie byli Polakami wywodzącymi się z Wielkiego Księstwa Litewskiego, które kiedyś zajmowało zarówno dzisiejszą Białoruś (z Nowogródczyzną), jak i Litwę z Wilnem oraz okolicami. Do wielokulturowego dziedzictwa Wielkiego Księstwo Litewskiego odwołuje się stowarzyszenie „Lokys”, którego jestem prezesem. „Lokys” powstał w 2018 roku a w jego skład wchodzą Polacy, Litwini, Białorusini i Tatarzy a niebawem dołączą do nas także Ukraińcy.

W 2019 startowaliśmy bez powodzenia w wyborach samorządowych – dostaliśmy 0,47 proc. głosów. Uważamy, że wielojęzyczność dzisiejszej Litwy jest dziedzictwem Wielkiego Księstwa Litewskiego. Nie postrzegamy tego jako problem, ale jako coś pozytywnego. Uruchomiliśmy własny kanał telewizyjny BM TV, w którym programy nadawane są w języku polskim, litewskim, białoruskim i ukraińskim.

Jako „Lokys” odwołujemy się do wspólnej historii. Dla nas wielokulturowość wynikająca z dziejów Wielkiego Księstwa Litewskiego nie jest balastem tylko antidotum na nacjonalizm i to zarówno polski, w myśl którego Litwa to dawne polskiej Kresy i litewski, który w Polakach widzi zagrożenie dla litewskiej tożsamości. Niechęć do polszczyzny na Litwie ma źródło w XX-wiecznej historii. Przez większość etnicznych Litwinów Polacy są traktowani jak okupanci kulturalni, a więc trochę tylko lepiej niż niedawni okupanci – Rosjanie.

Chcielibyśmy, żeby Litwini zrozumieli, że język polski nie został na współczesną Litwę importowany z Polski. W XVIII i XIX wieku litewska elita mówiła po polsku, bo w XVII stuleciu Radziwiłłowie zdecydowali, że Wielkie Księstwo Litewskie przechodzi na język polski. Wtedy w Koronie jako oficjalny język obowiązywała jeszcze łacina. Nie bez powodu jeszcze w pierwszej połowie XIX wieku 70 proc. polskich talentów, a więc poetów, pisarzy czy naukowców, pochodziło z terenów Litwy.

Dlaczego nazwaliście się „Lokys”? Co znaczy to słowo?

– Lokys to po litewsku niedźwiedź. Było to zresztą pierwsze litewskie słowo znane we Francji. A to za sprawą powieści fantastycznej „Lokis. Rękopis profesora Wittembacha” autorstwa Prospera Mériméego. Akcja tej wydanej w 1869 roku powieści toczy się na Litwie w środowisku polsko-litewskiej szlachty. W tle są stare litewskie wierzenia i legendy. Jeden z bohaterów jest pół-człowiekiem, pół-niedźwiedziem. Bardzo lubię tę powieść. Zresztą na jej podstawie świetny film nakręcił Janusz Majewski. Premiera filmowego „Lokisa” odbyła się w 1970 orku. Poza tym uważam, że słowo „lokys” fonetycznie brzmi bardzo pięknie.

Rozumiem, że pana pierwszym językiem jest francuski. A drugim?

– Litewski, bo od 1999 roku mieszkam na Litwie i codziennie mówię po litewsku. Po polsku mówię często, ale rzadziej niż po litewsku. Powiem tak – polski jest trudnym językiem, ale litewski jest jeszcze trudniejszym.

Przed przyjazdem na Litwę mieszkał pan i pracował w Polsce. Myśli pan o tym, żeby tam wrócić?

– Nie. Moja rodzina mieszka na Litwie. Tu się ożeniłem. Moje korzenie są litewskie. Moja 17-letnia córka urodziła się na Litwie, chodzi do francuskiej szkoły i nie mówi na razie po polsku, ale chce się nauczyć tego języka.

Roman Alexis Christian Gorecki-Mickiewicz (ur. w 1968 r w Paryżu) jest praprawnukiem Adama Mickiewicza. Na Litwę przeniósł się w 1999 roku, jest biznesmenem i działaczem społecznym.

Czytaj więcej: Minister kultury jest „zaniepokojony przekraczaniem granic” w nowej adaptacji „Dziadów”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMorawiecki: Budujemy szerszy konsensus ws. walki z epidemią
Następny artykułKradli ze sklepów i mieli papierosy bez akcyzy