Sentyment do PRL nie tylko w książkach
Już dwa razy komisje sejmowe odrzuciły projekt powołania komisji weryfikacyjnej mającej zbadać wpływy rosyjskie na działalność funkcjonariuszy publicznych oraz kadry kierowniczej wyższego szczebla spółek skarbu państwa, jak i innych osób. Mimo to tzw. zjednoczona prawica nie rezygnuje z tego projektu. Widać, że sięganie do sprawdzonych PRL-owskich wzorów postępowania z niepokornymi i opozycyjnymi ludźmi i środowiskami jest ważniejsze niż elementarna przyzwoitość. Ta komisja jest tego aż nadto dowodnym przykładem.
Jej celem jest zbadanie wpływów rosyjskich zarówno na działalność funkcjonariuszy publicznych oraz kadry kierowniczej wyższego szczebla spółek skarbu państwa, jak i innych osób. Komisja badać będzie okres od 2007 do 2022 r. W konsekwencji przesłuchań oraz wniosków komisja będzie mogła zmieniać decyzje administracyjne wydane na szkodę interesu Polski wskutek wpływów rosyjskich. Będzie to zatem mechanizm podobny do komisji weryfikacyjnej powołanej do zbadania sytuacji w Warszawie w sprawie mieszkaniowych zasobów komunalnych.
Kolejnym bardzo poważnym uprawnieniem komisji będzie możliwość zastosowania sankcji wobec osób, które zdaniem komisji te decyzje wydały (komisja będzie mogła je m.in. pozbawić na dziesięć lat prawa pełnienia funkcji publicznych).
Raport komisji ma być przedstawiony przed 17 września 2023 roku, co jest bardzo symptomatyczne w kontekście rocznicy agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku.
Komisja składać się będzie z dziewięciorga członków powoływanych i odwoływanych przez Sejm. W jej skład mogą wchodzić osoby spoza parlamentu.
Przedstawiciele opozycji sugerują, zdominowana przez PiS komisja zajmować się będzie przede wszystkim udowadnianiem, że Donald Tusk oraz inni członkowie rządu PO-PSL sprzyjali Rosji. Może nawet dojść do sytuacji, że komisja wyda decyzję pozbawiającą te osoby prawa do kandydowania w wyborach lub sprawowania funkcji publicznych.
Niestety, to nic nowego w mechanizmach władzy totalitarnej. Wystarczy przypomnieć, że przed referendum ludowym z 1946 roku oraz wyborami do Sejmu Ustawodawczego w 1947 roku komuniści także pozbawili przedstawicieli PSL Stanisława Mikołajczyka możliwości prowadzenia kampanii informacyjnej. Tego jeszcze było mało. Przed samymi wyborami nastąpiła seria prewencyjnych aresztów. Nie były one długie: od kilku do kilkunastu dni, ale wyeliminowano w ten sposób z akcji wyborczej kilkadziesiąt tysięcy aktywistów lokalnych oraz prawie 150 kandydatów z list PSL Mikołajczyka.
Zastosowano także wybiegi prawne. Przepisy dawały możliwość odbierania prawa głosu podejrzanym o kolaborację z Niemcami czy „niegodne zachowanie” w czasie okupacji. O tych podejrzeniach oczywiście decydowała władza komunistyczna. Nawet jeśli te podejrzenia się nie potwierdziły, to było już po wyborach. W ten sposób pozbawiono praw wyborczych ponad 400 tysięcy ludzi.
I ktoś jeszcze ma wątpliwości, że działania tzw. zjednoczonej prawicy ostro skręcają w tę stronę? Warto choć na chwilę oderwać oczy od telewizyjnej narodowej propagandy i skorzystać z własnej głowy i historycznych doświadczeń.
Andrzej Janiec
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu:
Potem się ich zrehabilituje (albo i nie). Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku “zgłoś”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS