Ferie trzeba wydłużyć, otworzyć hotele i dopuścić wydawanie posiłków na wynos i ewentualnie przy stolikach na świeżym powietrzu – to postulaty posłów z komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki, samorządowców i przedsiębiorców, którzy rozmawiali dzisiaj w Sejmie o sytuacji w górach.
Przewodniczący komisji Ireneusz Raś (Koalicja Obywatelska) nie ukrywał, że zwołał posiedzenie, aby omówić sezon zimowy, zagrożony jego zdaniem przez decyzje rządu o skróceniu do dwóch tygodni ferii zimowych i zamknięciu obiektów noclegowych dla gości nie podróżujących służbowo.
CZYTAJ TEŻ: Platforma Obywatelska: Stwórzmy małą tarczę dla turystyki
– Niedawno minister zdrowia groził palcem ludziom w kolejce do wyciągu narciarskiego. Dlaczego nie groził ludziom w kolejkach do sklepów w galeriach handlowych? – zastanawiał się głośno.
Przedstawiciele przedsiębiorców turystycznych wskazywali, że pozostawienie otwartych wyciągów – na co rząd się ostatecznie zgodził – nie pozwoli branży turystycznej przeżyć. A sytuacja firm żyjących z turystyki, w tym szczególnie z turystyki zimowej, jest dramatyczna. Ich zdaniem wyciągi jako atrakcja turystyczna są silnie powiązane z noclegami i gastronomią. Jeśli jedno z ogniw tego łańcucha będzie wyłączone, ucierpią pozostali.
Deklarowali, że są gotowi spełnić nawet najostrzejsze wymogi sanitarne, łącznie z testowaniem na obecność koronawirusa pracowników, żeby tylko pozwolono im działać zimą.
Postulowali, żeby nie ograniczać swobody podróżowania ozdrowieńców, którzy są już liczną grupą w społeczeństwie.
ZOBACZ TEŻ: Rząd rozważa objęcie pomocą z tarczy 6.0 pilotów i przewodników
A przede wszystkim domagają się wydłużenia ferii z obecnie planowanych dwutygodniowych między 4 a 17 stycznia do dziesięciu tygodni – od 4 stycznia do 14 marca. – To właśnie kumulowanie całego ruchu w krótkim czasie grozi wzrostem zachorowań – wskazywał wójt gminy Kościelisko Roman Krupa, reprezentujący też samorządy gmin górskich.
Podał jeszcze inny argument na rzecz niezamykania ruchu turystycznego – jeśli zrobi to Polska, to polscy turyści wyjadą na narty do Czech, Słowacji lub do krajów alpejskich i tam zostawią pieniądze. Tymczasem rząd będzie musiał płacić rekompensaty za utracone przychody rodzimym przedsiębiorcom.
– Bezpieczny sezon zimowy jest możliwy – zapewniał Krupa. – Jeśli będzie możliwość etap stabilizacji (część planu „100 dni solidarności”, ogłoszonego przez premiera Mateusza Morawieckiego) należałoby przyspieszyć o tydzień.
Burmistrz Karpacza Radosław Jęcek ostrzegał, że pomoc rządu zapisana w kolejnych tarczach nie uratuje branży turystycznej, jeśli ta straci sezon zimowy. – Czeka nas cała masa bankructw i nieszczęść ludzkich – zapowiadał.
Zarazem podał przykład z lata, kiedy to Karpacz i okolice odwiedziło dwa miliony turystów. Branża turystyczna przestrzegała zasad sanitarnych i w całym powiecie jeleniogórskim zaraziło się koronawirusem jedynie 16 osób.
On również wskazał, że polscy turyści skorzystają z okazji i pojadą w zimie do innych krajów. – Powiem wprost, nie bądźmy frajerami Europy – apelował do rządzących.
Posłanka Jagna Marczułajtis-Walczak (KO) zwracała uwagę, że rząd pogłębił chaosem decyzyjnym w sprawie wyciągów zdenerwowanie przedsiębiorców, którzy w sezon zimowy inwestują wiele tygodni wcześniej. Apelowała o otwarcie turystyki z zachowaniem reżimu sanitarnego i luzowanie obostrzeń wraz ze zmieniającą się sytuacją epidemiczna.
– Rząd zafundował gigantyczny chaos decyzyjny, a jego ofiarą padła turystyka – grzmiał Jakub Rutnicki (KO). – Premier nieodpowiedzialnie, bez konsultacji, odwołał ferie. Ta decyzja może zlikwidować tysiące miejsc pracy.
A przecież narciarz, jak mało kto, jest chroniony przed wirusem. Ma kombinezon, rękawice, gogle, kask i jest cały czas na świeżym powietrzu – argumentował. – Tymczasem w centrach handlowych, kasynach i kościoła istnieje większe ryzyko zakażenia się, a mimo to są otwarte. – To się kupy nie trzyma – mówił.
Jak wskazywał, ludzie i tak zaczną obchodzić przepisy, stworzy się szara strefa i fikcja, jeśli chodzi o przestrzeganie przepisów. Zakazy uderzą w przedsiębiorców, instruktorów narciarstwa, wypożyczalnie nart itp.
– Otworzyliśmy centra handlowe, nie zamykajmy polskich gór – zakończył.
Z kolei Tomasz Zimoch (KO) miał pretensje do Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii, że nie przygotował planu działania na zimę i to najlepiej w kilku wariantach jeszcze latem. – Błądzicie, nie macie strategii. Dzisiaj powinniśmy już mówić, co będzie z turystyką za pół roku – przekonywał.
Zgłosił własne pomysły, które miałby zapewnić bezpieczeństwo turystów i pozwolić na zimowe wyjazdy. Robienie pracownikom wyciągów narciarskich i hoteli testów przesiewowych (rząd miałby je przekazać), sprzedawanie biletów na wyciągi przez internet, robienie w ciągu dnia przerw na zdezynfekowanie urządzeń, ograniczanie liczby korzystających według przepustowości kolejki, a nie powierzchni całego ośrodka narciarskiego. Dla restauracji miał postulat podawania menu w aplikacji, żeby klient nie musiał brać do ręki tradycyjnej karty dań.
WARTO: Traveldata: Zagraniczne ferie jeszcze tańsze
Rządu bronił poseł Marek Matuszewski (PiS), wiceprzewodniczący komisji i przewodniczący podkomisji turystyki (wiceminister Andrzej Gut-Mostowy działa doskonale, podejmuje trudne decyzje, jest wybitnym ministrem turystyki na tle europejskich kolegów, a sytuacja w epidemii jest dynamiczna, rządowi trudno … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS