A A+ A++

Poselski projekt zmian w ustawie o lasach jest dość skromny. To tylko jedna strona. Kluczowy jest na niej art. 38e, który mówi: „Lasy, grunty i inne nieruchomości skarbu państwa pozostające w zarządzie Lasów Państwowych mogą być przedmiotem zamiany na lasy, grunty i inne nieruchomości w przypadkach uzasadnionych potrzebami i celami”.

Co to oznacza? – Ta ustawa daje możliwość zamiany terenów leśnych, niezwykle cennych przyrodniczo, na tereny przemysłowe. Poza tym doprowadzi do tego, że w miejscach lasów będą mogły powstawać fabryki, fermy zwierząt, a nawet wysypiska śmieci czy kopalnie. Pod pretekstem inwestycji lasy mogłyby być przekazywane w ręce spółek z udziałem skarbu państwa i samorządów zaprzyjaźnionych z partią rządzącą. To furtka do prywatyzacji lasów państwowych, naszego dobra narodowego – mówi Marta Wcisło, posłanka Koalicji Obywatelskiej.

I dodaje, że projekt wzbudził duże kontrowersje wśród polityków opozycji i ogromny sprzeciw organizacji pozarządowych, ekologicznych i sejmowej podkomisji oraz Związku Leśników Polskich w RP.

W stanowisku piszą oni: „Projekt zawiera szereg mało precyzyjnych zapisów i w sposób bardzo ogólny wskazuje cel oraz powód zmiany brzmienia nowych zapisów w art 38e. W tak ważnym i fundamentalnym dla polskich lasów akcie prawnym jakim jest ustawa o lasach. (…) Proponowana zmiana ustawy o lasach w świetle realizacji statutowych zadań Lasów Państwowych, troski o środowisko przyrodnicze i programów istotnych dla Polski i Unii Europejskiej, proponowanych przez tworzone właśnie Strategię Leśną UE oraz Strategię Na Rzecz Bioróżnorodności 2030, nie może być oceniona pozytywnie przez polskich leśników” – czytamy.

Poseł Michał Krawczyk z KO wyjaśnia, co mogłoby się stać, gdyby projekt posłów PiS został przyjęty przez sejm. – Ktoś ma kilka hektarów pola, na którym uprawia buraki, i uznaje, że chciałby być właścicielem lasu. Kieruje więc wniosek do dyrektora regionalnego Lasów Państwowych o zamianę swojego gruntu na las. Taką zgodę na mocy ustawy otrzymuje, bo nie ma żadnych wytycznych do sprawdzenia i zweryfikowania. Później jeśli na tym gruncie będzie chciał realizować inwestycje służącą rozwojowi, a umówmy się, że 99 proc. inwestycji temu służy, to będzie mógł na terenie lasu wybudować hale magazynową, fabrykę lub prowadzić jakąkolwiek inną działalność. Wcześniej ten las wycinając – mówi Michał Krawczyk.

Projekt szybko przepadł w sejmie. Posłowie PiS zapowiadają, ze wróci z poprawkami

Projekt zmian w ustawie przepadł w sejmie w pierwszym czytaniu, mimo że PiS ma większość. Przeciwna była cała opozycja, ale nie poparła go też część polityków Porozumienia. Mimo tego według posłów KO sprawa nie jest zakończona. Politycy PiS zapowiedzieli, że będą chcieli poprawić swoją propozycję i znów wprowadzić projekt pod obrady sejmu.

– Ta ustawa jest nie do poprawienia. Nie da się poprawić czegoś, co umożliwia prywatyzację lasów i ich wycinkę pod prowadzenie działalności gospodarczej – tłumaczy poseł Krawczyk.

Natomiast Marta Wcisło przekonuje, że partia rządząca chce wykorzystać cenne przyrodniczo lasy do realizacji swoich interesów.

– Na komisji gospodarki i ochrony środowiska nie było dyrektora Lasów Państwowych. Dziś też zaprosiłam na konferencję dyrektora regionalnego, ale nie przyszedł. Pytałam, w jakim celu ten projekt został stworzony, ale nie uzyskałam odpowiedzi. Mogę zapewnić, że będziemy odrzucali ten projekt nawet po poprawkach – zapewnia Marta Wcisło. I podsumowuje: – On powinien się nazywać „Lasy – prywatyzacja dla kasy”.

Leśnik: Na tej zmianie skorzystaliby ludzie związani z PiS

Podobne zdanie mają sami leśnicy. Jeden z nich anonimowo mówi „Wyborczej”, że proponowane zmiany odbyłyby się ze szkodą dla samych lasów.

– Ta wymiana byłaby niekorzystna, a Lasy Państwowe na takich transakcjach byłyby stratne. Dlaczego? Bo mamy dobrej jakości lasy, a na przykład samorządy  mają zaniedbane i gorszej jakości. To zrozumiałe, bo nie mają odpowiednich służb, które prowadziłyby gospodarkę leśną – tłumaczy nam jeden z leśników.

I dodaje: – Można się tylko domyślać, po co są te zmiany. Skorzystaliby na niej przedsiębiorcy czy samorządowcy związani z PiS. Bo dziś zmiana terenu czy oddanie go przez Lasy Państwowe pod jakąś inwestycję to droga przez mękę. Nawet jeśli jest taka wola ze strony nadleśniczego i samorządowca. Jako przykład mogę podać propozycję przekazanie ponad stu hektarów gruntów pod rozbudowę strefy ekonomicznej w Stalowej Woli. Prezydent jest z PiS, leśniczy też sympatyzuje z partią, a przekazanie terenu idzie jak po grudzie. Z pomocą tej ustawy wszystko odbyłoby się błyskawicznie. W zamian dostalibyśmy jakiś teren po wysypisku śmieci do rekultywacji czy klepisko albo kawałek łąki.

Pod projektem zmian w ustawie o lasach podpisało się 30 posłów PiS. Wśród nich był Kazimierz Choma z Kraśnika. Chcieliśmy zapytać o cel, jaki mu przyświecał. Jednak poseł nie chciał z nami rozmawiać. Jak tłumaczył w poniedziałek, ma wiele spotkań, i poprosił o kontakt później.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułLubuscy kontrterroryści ćwiczą i doskonalą swe umiejętności
Następny artykułZłoto dla senseia z sokólskiego klubu karate [FOTO]