Kopiec szacuje, że w całej Polsce jest aż 5 tys. takich billboardów. Stoi za nimi fundacja, na czele której stoi właściciel mieszczącej się w Kornicach, wiosce niedaleko Raciborza, firmy Eko-Okna. Poseł Lewicy zamierzał o tych plakatach porozmawiać z właścicielem tej firmy, ale w Kornicach zapewniono go, że żadnej osoby z fundacji nie ma na miejscu. W tej sytuacji Kopiec próbował się z przedsiębiorcą skontaktować telefonicznie. Ten obiecał oddzwonić, jednak dotąd tego nie zrobił.
Jakie powiązania ma fundacja Nasze Dzieci z ministrem Czarnkiem?
Kopiec nie daje za wygraną. Chce się dowiedzieć, czy fundacja, zgodnie z prawem, prezentuje roczne sprawozdania finansowe, co jest w tych sprawozdaniach, w jakim zakresie jest ona kontrolowana i czy współpracuje z ministrem Przemysławem Czarnkiem.
Poseł Lewicy zapytał m.in. o to, ile akcja billboardowa kosztowała i czy została opłacona z publicznych dotacji. Według niego informacja na temat kosztów kampanii i tak będzie musiała być ujawniona, najpóźniej do kwietnia 2022, gdy minie termin złożenia sprawozdania finansowego za 2021 rok.
Od grudnia billboardy i plakaty z dzieckiem w łonie matki, które układa się w kształt serca, najpierw pojawiły się w śląskich miastach, a później już w całej Polsce. Obraz stworzyła rosyjska artystka Jekaterina Głazkowa i udostępniła go do sprzedaży w sieci. Każdy może kupić ilustrację i dokleić do niej dowolne hasło. Wkrótce na polskich ulicach pojawiły się billboardy ze zdjęciem twarzy nienarodzonego jeszcze dziecka z USG i napisem “Mam 5 miesięcy”, a do plakatów z łonem w kształcie serca zaczęto dodawać hasła: “Hospicja perinatalne”, a także “Jestem zależny, ufam tobie”.
Plakaty z dzieckiem w serduszku kosztowały kilkanaście milionów złotych
Za kampanię odpowiada fundacja Nasze Dzieci z siedzibą w Kornicach, która na swojej stronie oferuje też zakup materiałów promocyjnych – można sobie kupić magnes na samochód, koszulkę czy plakat z motywem dziecka w łonie. Mateusz Kłosek, prezes fundacji, jest zarazem właścicielem wielkiej firmy Eko-Okna.
Na opublikowanej niedawno przez magazyn Forbes liście stu największych polskich firm, spółka znalazła się na 78 miejscu. W zeszłym roku państwo Kłoskowie otworzyli też w Raciborzu księgarnię-kawiarnię o profilu chrześcijańskim.
Dom mediowy Media People wspólnie z dwiema aktywistkami – Martyną Kaczmarek i Pauliną Zagórską – szacuje, że kampania tylko w listopadzie kosztowała ponad 970 tys. zł, w grudniu ponad 3,9 mln zł, a w styczniu ponad 12,3 mln zł. Media People zastrzega, że łączna kwota – ponad 17,2 mln zł – jest kwotą przed rabatem. Po rabacie może ona wynosić ok. 5,5 mln zł.
4,7 mln zł za plakaty z dzieckiem w serduszku w Katowicach
Szczegółowych wyliczeń dokonała także firma KANAR Media. Wynika z nich, że od listopada do stycznia fundacja Nasze Dzieci najszerzej zakrojoną kampanię prowadziła w Katowicach. Jej wartość przed rabatem to ponad 4,7 mln zł. Nie ma jeszcze wyliczeń za luty i marzec.
Aktywistki Martyna Kaczmarek i Paulina Zagórska, z którymi w sprawie fundacji współpracuje poseł Kopiec, kwotę 5,5 mln zł przeliczyły na realną pomoc, którą “fundacja teoretycznie ma w swoich celach statutowych”. W ich zestawieniu można przeczytać, że wydane na billboardy pieniądze mogłyby sfinansować 40 tysięcy godzin pomocy psychologicznej, roczne dożywienie 4655 dzieci, wypożyczenie 4702 łóżek rehabilitacyjnych, zakup 1868 wózków dla dzieci z mózgowym porażeniem dziecięcym czy wysłanie dzieci z trisomią na 1640 tygodniowych turnusów rehabilitacyjnych.
Obrońcy fundacji Nasze Dzieci przypominają że Mateusz Kłosek, właściciel Eko-Okien oprócz finansowania billboardów pro-life w 2020 roku przeznaczył 3 mln zł dla szpitali – 2,5 mln zł dla szpitalu w Raciborzu i pół miliona dla szpitali w Wodzisławiu Śląskim i Rydułtowach. Sfinansował także remont Domu Dziecka w Kuźni Raciborskiej.
Maciej Kopiec czeka na odpowiedź z ministerstw
Poseł Kopiec szacuje, że aktualnie w całej Polsce prezentowanych może być nawet 5 tys. billboardów. – W piątek skierowałem interpelację do Ministerstwa Edukacji, w której pytam, czy fundacja przedstawiła sprawozdania za lata 2018 i 2019. Na stronie fundacji nie ma też jej statutu. Zamieszczone są zaledwie informacje o „wspieraniu macierzyństwa”. Pytam, więc czy w ogóle podejmowane były jakieś kontrole i czy fundacja może sprzedawać gadżety – mówi Kopiec.
Kolejne interpelacje w sprawie fundacji skierował do wszystkich ministerstw, w tym do Ministerstwa Aktywów Państwowych. Poseł chce się dowiedzieć, czy ministerstwo lub inne spółki skarbu państwa przekazywały fundacji jakiekolwiek pieniądze. Ministerstwa mają na odpowiedź 30 dni. – Będę jeszcze odpowiednie interpelacje kierować do starostwa i lokalnych władz samorządowych – mówi Kopiec.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS