Eliza Olczyk, „Wprost”: Należał pan w przeszłości do dużych, stabilnych partii: PIS i PO. Nie żałuje pan, że związał się pan z Polską 2050, która dopiero jest w budowie?
Paweł Zalewski: Nie. Platforma usunęła mnie ze swoich szeregów w maju ubiegłego roku, a w październiku Szymon Hołownia zaproponował mi współpracę, z której do dzisiaj się bardzo cieszę. To bardzo dobry okres w mojej karierze. Mamy dobre, zgrane koło, świetne zaplecze merytoryczne. Dwie największe partie w Polsce czyli PiS i PO, które starają się funkcjonować w warunkach silnej polaryzacji, są oparte w dużej mierze na liderach, dla których nie tyle liczą się wewnętrzne procedury, ile wola przywódcy. Stawiają na lojalność wobec lidera, a nie na kompetencje. Myślę, że dlatego nie dbają o zaplecze merytoryczne.
U was można być nielojalnym wobec lidera?
Nie. Choć przede wszystkim istotne jest, żeby być merytorycznym. A lojalność wobec lidera nie polega na ślepym posłuszeństwie. Nasz lider nie uważa, że ma monopol na rację, lubi dyskutować i to jest ogromna wartość Polski 2050.
Na wasze nieszczęście PiS i PO zdominowały debatę publiczną, a was po prostu wypchnęły. To jest zresztą problem wszystkich małych partii.
Nie jesteśmy małą partią. Mamy 10 proc. poparcia, a nasze zaplecze, czyli ruch społeczny, liczy kilka tysięcy członków, zaś razem z wolontariuszami, których pozyskujemy do naszych akcji – nawet 20 tys. osób.
A to, że nie jesteśmy obecni w mediach, wynika z faktu, że one też podlegają polaryzacji, zatem opisują partie, z którymi sympatyzują. Nie narzekam na to, bo nawet w trudnych warunkach można osiągnąć sukces, jeżeli ma się dobrą propozycję i dobrych ludzi, a nasz lider znalazł alternatywny kanał dotarcia do wyborców czyli internet.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS