Damian Cygan: Jakie będą polityczne skutki ewentualnego weta Polski ws. unijnego budżetu?
Tomasz Rzymkowski: Na razie mówimy o tym czysto teoretycznie. Jestem w tej mniejszości, która uważa, że kanclerz Angela Merkel będzie chciała jednak osiągnąć kompromis w tej sprawie. Niemcy nie są zainteresowane tym, żeby uderzać w Polskę tego typu mechanizmami. Są w UE państwa, które dużo mocniej się tego domagają, choćby kraje Beneluksu, np. Holandia. Natomiast ewentualne weto ze strony Polski oznaczałoby, że UE nie miałaby budżetu na siedem lat, tylko na rok, na podstawie prowizorium budżetowego. Byłoby to niekorzystne dla wszystkich państw członkowskich i moim zdaniem właśnie ten fakt może skłonić wiele stolic do poskromienia swoich żądań ideologicznych. Inaczej dojdzie do eskalacji i tak już napiętych relacji między Polską, Węgrami a tzw. starymi krajami UE, które najbardziej domagają się obostrzeń.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przekonuje, że wcale nie chodzi o praworządność, lecz o “polityczne zniewolenie”. Zgadza się pan z tym?
Nie wiem, co dokładnie autor miał na myśli, mówiąc o “politycznym zniewoleniu”. Trzeba o to pytać ministra Ziobrę. Być może chodziło o kwestię agendy rewolucji obyczajowej albo zniewolenia ideologicznego, czyli wprowadzania konkretnych rozwiązań światopoglądowych do porządków prawnych poszczególnych państw członkowskich. A to byłoby uderzeniem w rodzinę i małżeństwo. Państwo od czasów starożytnego Rzymu docenia instytucję rodziny, bo ona jest fundamentem narodu, a naród fundamentem każdego państwa. Dlatego próba zrównywania związków tej samej płci z tradycyjnym małżeństwem jest rzeczą niepojętą. Nawet z punktu widzenia osób niewierzących, ale myślących racjonalnie, są to rozwiązania, które uderzają w fundamenty każdego państwa.
Ile jeszcze przyjdzie nam poczekać na publikację wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji?
To nie jest pytanie do mnie. Wiem, że Kancelaria Premiera czeka na uzasadnienie tego wyroku, ja również, bo tam znajduje się odpowiedź na pytanie, czy w ogóle jest jakiś luz decyzyjny na próbę regulacji ustawy z 1993 roku o planowaniu rodziny, czy też go nie ma. Uważam – i tu chyba znowu jestem w mniejszości – że tzw. wady letalne, o których dużo się ostatnio mówi, TK mógł już rozstrzygnąć i podciągnąć pod pierwszy przypadek depenalizacji aborcji, czyli zagrożenie życia i zdrowia kobiety. To jest przesłanka niezakwestionowana przez Trybunał, ale też dozwolona przez Magisterium Kościoła Katolickiego czy w ogóle etyków, nawet tych, którzy nie odwołują się do chrześcijaństwa.
W takim razie jak pan zagłosuje ws. prezydenckiego projektu ustawy dotyczącego aborcji, który mówi właśnie o wadach letalnych?
Trochę się dziwię, że ten projekt został złożony, skoro wciąż nie znamy uzasadnienia do wyroku TK. Może się okazać, że projekt procedowany w obecnym kształcie, czy nawet pod wpływem delikatnej korekty stanie się kompletnie bezprzedmiotowy w świetle opublikowanego orzeczenia wraz z uzasadnieniem. Natomiast, gdyby doszło do głosowania tej ustawy w tym kształcie i bez publikacji wyroku Trybunału, to jestem przeciw.
Czytaj także:
Politolog o sytuacji w PiS: Nieszczęścia chodzą stadami
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS