A A+ A++
Choć nastał trudny czas, oddziały położnicze nie mogą pozwolić sobie na przestój. fot. Jozef Polc/123rf.com

Nie tylko w Trójmieście, ale i na całym Pomorzu nie ma szpitala, w którym rodziłyby wyłącznie kobiety ze zdiagnozowanym COVID-19, dlatego na przyjęcie takich pacjentek muszą być przygotowane wszystkie oddziały położnicze. W celu zapewnienia bezpieczeństwa rodzącym oraz personelowi wprowadzono szczególne środki, jak np. zawieszenie porodów rodzinnych czy zakaz odwiedzin, a nawet – jeśli są ku temu wskazania – odseparowanie dziecka od matki po porodzie. Szefowie trójmiejskich porodówek podkreślają jednak, że mimo epidemii koronawirusa, poród na oddziale szpitalnym jest bezpieczniejszy niż poród domowy. Szczególnie ten “spontaniczny”, przyjęty przez zespół wezwanej karetki.

Wstrzymanie tzw. porodów rodzinnych, zakaz odwiedzin, izolacja pacjentek z wysoką temperaturą – to jedne z wielu działań, jakie podjęto na trójmiejskich oddziałach położniczych w celu ograniczenia rozprzestrzeniania się koronawirusa SARS-CoV-2.

W Trójmieście bez porodów rodzinnych

Porodówki wdrażają nowe procedury, ale nie zwalniają tempa

– Nie ma przestoju, bo nie możemy sobie na niego pozwolić – mówi prof. Krzysztof Preis, kierownik kliniki położnictwa UCK i jednocześnie konsultant wojewódzki. – Pocieszające jest, że w województwie pomorskim nie jesteśmy w czołówce zdiagnozowanych zakażeń. Nie mieliśmy też rodzącej z dodatnim wynikiem testu na SARS-CoV-2. Zespoły są przygotowane. Co prawda pracujemy na co dzień w innym schemacie, jednak deficyt lekarzy i położnych jest tak duży, że nie możemy sobie w tej chwili pozwolić na pracę w wymiennych zespołach.
Wszystkie trójmiejskie porodówki podtrzymują wprowadzone wcześniej zakazy odwiedzin, nadal nie przeprowadza się porodów rodzinnych. Nie ma jednak ograniczeń dotyczących porodów przez cesarskie cięcie, jeśli takie wskazania występują.

– Działamy na tych samych zasadach co dotychczas – mówi dr n.med.Andrzej Płoszyński, kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego w Szpitalu Morskim im. PCK w Gdyni . – Pacjentki bez problemu przyjmowane są do porodów oraz CC. Wszystkie potrzeby pacjentek są spełniane zgodnie z obowiązującymi procedurami.
– Porody, położnictwo i patologia ciąży działają tak, jak wcześniej. Wstrzymane są porody rodzinne, ale rozważam możliwość ponownego uruchomienia przy dokładnej weryfikacji epidemiologicznej – prof. dr hab. n. med. Jacek Sznurkowski, kierownik Oddziału Ginekologiczno-Położniczego w Szpitalu im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku. – Przyjmujemy na oddział wyłącznie ciężarne/rodzące bez gorączki i bez kontaktów z zakażonym lub w trakcie kwarantanny. Jest to oczywiście wyłącznie deklaracja pacjentki. Zakaz odwiedzin wymusza zabranie wszystkich niezbędnych rzeczy ze sobą w dniu przyjęcia.

Koronawirus Gdańsk, Gdynia, Sopot – wszystko o chorobie COVID-19 w Trójmieście

Najwyższe środki bezpieczeństwa

W przypadku pacjentek, które zgłaszają się do szpitala, aby urodzić dziecko bądź w sytuacji, kiedy ciąża jest zagrożona, szpital nie może zwlekać z ich przyjęciem do czasu otrzymania testu na SARS-CoV-2. Dlatego też, choć zwyczajowo podczas triażu, a więc segregacji pacjentów przyjmowanych do szpitala, rozróżnia się trzy grupy pod kątem zakażenia koronawirusem, na porodówkach czy patologii ciąży, póki co, są to dwie grupy:

– Klasyfikacja odbywa się przy wejściu na izbę przyjęć – tłumaczy prof. Preis. – Mamy trzy typy pacjentek. Pierwszy z nich to osoby potencjalnie zdrowe, które nie mają objawów charakterystycznych dla COVID-19 i nie występują czynniki, które powinny wzbudzić naszą czujność, a więc np. kobiety nie wyjeżdżały w określone rejony ani nie miały kontaktu z osobami zakażonymi. W ich przypadku stosujemy “normalne” procedury. Druga grupa to pacjentki, które mają objawy mogące sugerować, że są zakażone. Wobec nich stosujemy najwyższe środki bezpieczeństwa. Pacjentek zakażonych – a więc z trzeciej grupy – póki co nie mamy. Zresztą nawet jeśli podczas przyjęcia do szpitala pobierzemy wymaz, to wynik otrzymamy najwcześniej po kilku godzinach, a nie możemy tyle czekać.
– Ginekologiczno-Położniczy Obszar Konsultacyjny SOR (Punkt Przyjęć do Porodu) to miejsce, do którego zgłaszają się m.in. ciężarne wymagające pomocy lekarskiej lub do porodu – mówi dr n. med. Maciej W. Socha, kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego w Szpitalu św. Wojciecha na gdańskiej Zaspie. – Pacjentki bez objawów infekcji górnych dróg oddechowych ani kontaktu z osobą zakażoną SARS-CoV-2 lub chorujących na COVID-19, zostają poddane ankiecie epidemiologiczne (to pierwsza ze zmian, w stosunku do “czasu przed nowym koronawirusem”), a następnie standardowemu badaniu przez położną i lekarza ginekologa-położnika. Niestety, ciężarnej nie może towarzyszyć bliska osoba ani podczas przyjęcia w GP.OK.SOR, ani podczas porodu w Pokoju Narodzin na Trakcie Porodowym, ani podczas hospitalizacji na tzw. Patologi Ciąży czy Położnictwie.
Podobne zasady bezpieczeństwa wprowadzono też na gdyńskiej porodówce.

– W celu zapewnienia bezpieczeństwa pacjentkom oraz personelowi, przy kwalifikacji do hospitalizacji w Punkcie Przyjęć Ginekologiczno-Położniczym zbierany jest wywiad z pacjentką (ocena stanu ogólnego i kryteria epidemiologiczne) – tłumaczy dr n.med.Andrzej Płoszyński, kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego w Szpitalu Morskim im. PCK w Gdyni. – Ze względu na sytuację epidemiologiczną zostały wstrzymane porody rodzinne. Na terenie całego szpitala wprowadzony został zakaz odwiedzin, natomiast w razie potrzeby istnieje możliwość przekazania niezbędnych rzeczy dla pacjentki przez Punkt przyjęć Ginekologiczno-Położniczy.

Zindywidualizowane podejście do pacjentek

Na forach internetowych oraz w mediach społecznościowych panie spodziewające się dziecka przerzucają się obawami i domysłami na temat standardów panujących na porodówkach. Swoje doświadczenia opisują też byłe pacjentki trójmiejskich oddziałów położniczych, które poród mają już za sobą. Z ich relacji dowiadujemy się np. tego, że którejś pani odmówiono cesarskiego cięcia, choć lekarz prowadzący ciążę takie rozwiązanie zalecił czy że rozdzielono dziecko z matką tuż po porodzie. Faktycznie, takie sytuacje mogły i mogą mieć miejsce. Nie są to jednak działania rutynowe.

– Każda pacjentka zgłaszająca się do Ginekologiczno-Położniczego Obszaru Konsultacyjnego SOR (GP.OK.SOR) poddawana jest odpowiedniej kwalifikacji położniczej do porodu. Dotyczy to oczywiście też pacjentek zgłaszających się ze skierowaniem, które jest oczywiście weryfikowane – tłumaczy dr Socha, kierownik porodówki na gdańskiej Zaspie. – Zindywidualizowane podejście do pacjentek, powoduje, że nigdy, nic na Oddziale Położniczo-Ginekologicznym Szpitala św. Wojciecha, nie jest robione z tzw. automatu. Decyzję, czy pacjentka będzie rodziła pochwowo czy cięciem cesarskim, podejmuje lek. specjalista położnictwa i ginekologii z oddziału, po uwzględnieniu stanu klinicznego pacjentki, chorób współistniejących i ewentualnych konsultacji lekarzy innych specjalności.
Działaniem rutynowym nie jest również odseparowywanie dzieci od matek tuż po narodzinach.

– Zgodnie z Komunikatem Koordynatora COPERNICUS PL Sp. z o.o. w Zakresie Działań Związanych z Koronawirusem SARS-CoV-2 , w sprawie zasad opieki poporodowej w Szpitalu św. Wojciecha, u pacjentki z podejrzeniem lub potwierdzonym zakażeniem SARS-CoV-2/ COVID-19, rozważone zostanie oddzielenie po porodzie noworodka od matki – przyznaje dr Maciej W. Socha. – Decyzja o prewencyjnej izolacji matki od noworodka jest niezmiernie trudna i będzie podjęta w porozumieniu z pacjentką, po indywidualnej analizie przypadku, przez zespół klinicystów (m. in. perinatologa i neonatologa), ze specjalistami epidemiologii, chorób zakaźnych i zdrowia publicznego. Ewentualna izolacja ma na celu zmniejszenie ryzyka przeniesienia zakażenia drogą kropelkową na noworodka.

Poród domowy – alternatywa akceptowalna, choć niezalecana przez lekarzy

Przyszłe mamy, w obliczu panującej epidemii, boją się porodu, a jeszcze bardziej pobytu w szpitalu. Niektóre z nich, z tego strachu, podejmują działania bardzo ryzykowane.

– W ubiegłym tygodniu zespół ratowników medycznych odbierał poród w domu. Kobieta zwlekała z wezwaniem karetki możliwie jak najdłużej, aby móc urodzić w domu – poinformował nas jeden z czytelników i informacje tę udało nam się potwierdzić.
Zdaniem lekarzy było to jednak działanie bardzo ryzykowne:

– Wzywanie ratowników medycznych do porodu to wyjątkowa niefrasobliwość – komentuje prof. Krzysztof Preis z UCK, konsultant wojewódzki w dziedzinie położnictwa i ginekologii. – Kontakt z ratownikiem niesie za sobą największe ryzyko, ponieważ jest to obecnie najbardziej narażona na kontakt z zakażonymi grupa. Jeśli ktoś wybiera poród domowy, powinien się przygotować do tego znacznie wcześniej – wykonać komplet niezbędnych badań, umówić z położną. Powinno się również dokonać wstępnej kwalifikacji, bo w nie wszystkich przypadkach poród domowy jest wskazany.
Warto również mieć na uwadze, że tego rodzaju rozwiązanie odradza się rodzącym zakażonym SARS-CoV-2. A kto z nas, poza osobami, które wykonały testy, ma absolutną pewność, że zakażony wirusem nie jest?

– Poród domowy, w wybranych sytuacjach położniczych, jest w pełni akceptowalną medycznie formą narodzin dziecka. Przy spełnieniu odpowiednich warunków, to wspaniała alternatywa dla porodu w warunkach szpitalnych. Nie dotyczy to jednak ciężarnych zakażonych nowym koronawirusem tj. SARS-CoV-2, u których zaleca się poród z nadzorem kardiotokograficznym i możliwością szybkiej interwencji lekarskiej – podkreśla dr Maciej W. Socha, kierownik Oddziału Położniczo- Ginekologicznego z Pododdziałem Perinatologii i Położnictwa z Traktem Porodowym oraz Pododdziałem Ginekologii Operacyjnej, Onkologicznej i Uroginekologii. Zgodnie z Zalecaniami Konsultanta krajowego w dziedzinie położnictwa i ginekologii, Konsultanta krajowego w dziedzinie neonatologii, Prezesa Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników oraz Prezesa Polskiego Towarzystwa Neonatologicznego, w przypadku potwierdzonego zakażenia SARS-CoV-2, poza sytuacjami, gdy poród jest zaawansowany, przebiega dynamicznie lub rokuje zakończenie w krótkim czasie, należy rozważyć cięcie cesarskie ze wskazań epidemiologicznych.
Eksperci podkreślają też, że mimo drobiazgowych przygotowań i wykonania szczegółowych badań nigdy nie ma gwarancji, że poród przebiegnie bez komplikacji.

– Decydując się na poród w domu pamiętajmy, że w położnictwie trudno jest przewidzieć, co może się wydarzyć – mówi dr n.med.Andrzej Płoszyński, kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego w Szpitalu Morskim im. PCK w Gdyni.
– 150 lat temu żadna kobieta nie rodziła w szpitalu, chyba że akurat przechodziła obok. Miejmy jednak na uwadze, że co piąta kobieta umierała wówczas przy porodzie – dodaje prof. Krzysztof Preis z UCK. – Kobiety rodzą w szpitalu w jednym celu – aby w przypadku, kiedy wystąpią powikłania, można było zareagować. Ja nie jestem zwolennikiem porodów domowych, bo na przestrzeni 36 lat pracy zawodowej widziałem, jak w ciągu kilku minut fizjologiczny poród zamienia się w patologię i gdyby nie zaplecze sanitarne czy blok operacyjny, mogłoby to się skończyć bardzo źle. W polskich warunkach podróż z domu do szpitala, w sytuacji, kiedy coś złego się wydarzy, nie przebiegnie szybko i sprawnie. A tu trzeba działać błyskawicznie. Może więc nie starczyć czasu na to, aby zdążyć z udzieleniem pomocy matce czy dziecku.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTeresa Lipowska źle znosi domową izolację: Najgorsza jest samotność
Następny artykułPozorny sukces miasta w sądzie