A A+ A++

Deweloperzy mieszkaniowi biją rekordy sprzedaży. Jak długo ten trend będzie kontynuowany? Czy po kilku latach nieprzerwanych wzrostów powinniśmy spodziewać się hamowania na rynku?

Popyt na nowe mieszkania nie słabnie. To, w jaki sposób udało się polskiej gospodarce przejść przez pierwsze fale pandemii Covid-19, pokazuje jej siłę i wspiera także sektor nieruchomości. Deweloperzy w Polsce starają się zaspokoić znaczący apetyt kupujących nowe mieszkania. Bez wątpienia na rynku wciąż utrzymuje się deficyt mieszkaniowy, który może być trudny do zaspokojenia w perspektywie nadchodzących lat, nawet przy założeniu obecnej dynamiki wzrostu sprzedaży nowych mieszkań.

Rozwoju rynku nie ogranicza popyt, lecz podaż mieszkań. Popyt jest obecnie tak duży, że część deweloperów ma problemy z uzupełnianiem oferty.

No właśnie. Coraz częściej słyszymy, że podaż nowych mieszkań nie nadąża za popytem. Dlaczego deweloperzy nie mogą dostarczyć szybko większej liczby lokali?

Jednym z głównych powodów jest deficyt odpowiednich gruntów. Najszybciej rozwijać się będą te firmy, które zabezpieczyły wystarczająco duży bank ziemi pod nowe inwestycje, potrafią ten bank rozwijać i odbudowywać w miarę przekazywania kolejnych zasobów do sprzedaży, a także mają zapewnione stabilne finansowanie. Grupa Murapol jest w tej komfortowej sytuacji, że dysponuje jednym z największych w branży banków ziemi. Na koniec sierpnia br. obejmował on grunty stanowiące własność lub będące w użytkowaniu wieczystym Grupy, lub objęte warunkowymi umowami przedwstępnymi, umożliwiające wybudowanie ponad 20 tys. lokali o łącznej powierzchni użytkowej blisko 900 tys. mkw. Ponadto, stale poszukujemy nowych gruntów, systematycznie uzupełniając i rozbudowując nasz bank ziemi.

Przewaga popytu nad podażą winduje ceny mieszkań. Czy grozi nam bańka i krach? Albo chociaż umiarkowana korekta cen?

Spodziewam się, że nowe mieszkania tańsze nie będą. Z jednej strony, popyt pozostaje silny, zarówno ze strony nabywców chcących zaspokoić własne potrzeby mieszkaniowe, jak i inwestorów, którzy w dobie wysokiej inflacji i historycznie niskich stóp procentowych szukają na rynku nieruchomości sposobu na efektywną ochronę kapitału, czy nawet jego pomnożenie.

Niskie, bliskie zera stopy procentowe sprzyjają zaciąganiu kredytów. Z najnowszych danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że na rynku kredytów nie ma już śladu po pandemii. W lipcu br. wartość udzielonych kredytów mieszkaniowych przekroczyła 8 mld zł. To historyczny rekord.

Z drugiej strony, wzrost cen mieszkań to nie tylko efekt silnego popytu, lecz również rosnących kosztów realizacji inwestycji. Powodem jest m.in. ograniczona dostępność gruntów i ich rosnące ceny. Rosną też koszty budowy – drożeją zarówno materiały budowlane, jak i robocizna. Ponadto, od początku tego roku nowo powstające budynki muszą spełniać bardziej rygorystyczne normy dotyczące m.in. izolacyjności cieplnej, aby stały się bardziej energooszczędne, co również wpływa na koszty budowy.


Autopromocja


Podwajamy subskrypcje

Kup kwartalną e‑prenumeratę, a my przedłużymy okres Twojej subskrypcji

KUP TERAZ

Z danych GUS wynika, że prym na rynku mieszkaniowym oczywiście wiodą aglomeracje, z Warszawą na czele, ale jeszcze większe przyrosty, jeśli chodzi o liczbę wydawanych pozwoleń na budowę, notują mniejsze miasta, takie jak Słupsk, Lublin czy Bydgoszcz. Z czego to wynika?

Rosnący popyt na mieszkania w mniejszych miastach wynika m.in. z ograniczonej dostępności terenów budowlanych w największych aglomeracjach, które można by nabyć w racjonalnej cenie. To z kolei przekłada się na koszt i późniejsz … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł„Nie bardzo widzę szanse Polski w meczu z Anglią”
Następny artykułEliminacje MŚ 2022. Polacy remisują z Anglikami! [RELACJA]