Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson ma w przyszłym tygodniu ogłosić drugi już narodowy lockdown. Powodem są tragiczne prognozy pandemiczne na zimę.
Kiedy koronawirus dotarł na wyspy rząd UK początkowo nie zamierzał nic robić. Urzędnicy wielokrotnie powtarzali, że najlepszą strategią walki z pandemią jest osiągnięcie tzw. odporności stadnej, w której tyle osób się rozchoruje i nabędzie odporność, że wirus nie będzie mógł znaleźć kolejnych żywicieli i zniknie. Liczba infekcji szybko zaczęła jednak rosnąć i brytyjskiej służbie zdrowia zaczynało brakować sił. Kiedy pojawiły się prognozy, że zapchanie szpitali spowoduje setki tysięcy ofiar rząd zrobił gwałtowny zwrot. Szybko zaczęto wprowadzać restrykcje. Już 16 marca zapowiedziano lockdown. Ten zasadniczo nigdy nie został odwołany ale ostatecznie zdecydowano się na wprowadzenie trzech poziomów restrykcji lokalnych – bardzo podobnych do polskich zielonych, żółtych i czerwonych stref.
Druga fala koronawirusa uderzyła w UK równie mocno jak pierwsza. W ostatnim tygodniu liczba dziennych ofiar śmiertelnych sięgała 200 osób. Telewizja BBC dotarła jednak do analiz, które pokazują, że to dopiero początek i liczba ofiar śmiertelnych chińskiego koronawirusa wkrótce drastycznie wzrośnie. Według najbardziej pesymistycznego scenariusza UK musi się liczyć z 4 tysiącami zgonów dziennie. To przewidywanie zakłada brak jakiegokolwiek przeciwdziałania ze strony rządu ale nawet optymistyczne scenariusze pokazują po ok. 2000 dziennych zgonów, dwa razy więcej niż w szczycie pierwszej fali.
Dzisiaj premier Johnson przewodniczył spotkaniu jego gabinetu poświęconemu walce z pandemią. Brytyjskie media donoszą, że jego efektem prawdopodobnie będzie kolejny lockdown obowiązujący na terenie całego UK. Ma go ogłosić w przyszłym tygodniu.
Lockdown, jeśli zostanie wprowadzony, zapewne potrwa ok. miesiąca. Jego celem będzie ograniczenie pandemii na tyle, aby Brytyjczycy mogli w miarę normalnie, na ile to jest możliwe w takich okolicznościach, spędzić święta.
Wiele osób uważa jednak, że jest już na to za późno. Brytyjscy naukowcy i epidemiolodzy doradzający rządowi już sześć tygodni temu wzywali do „przepalenia bezpiecznika”, jak media ochrzciły trwający dwa tygodnie radykalny lockdown. Rząd nie odważył się jednak na jego wprowadzenie i coraz częściej słychać, że był to błąd – i restrykcje wprowadzane teraz będą dużo bardziej dotkliwe niż byłyby gdyby ich wtedy posłuchano.
Źródło: Stefczyk.info na podst. BBC Autor: WM
Fot.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS