A A+ A++

Amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo na wczorajszej konferencji prasowej w waszyngtońskim National Press Club określił szyicką Islamską Republikę Iranu jako bazę operacyjną sunnickiej Al‑Ka’idy. Terytorium Iranu ma być jej „nową bazą wypadową”. Brzmi to co najmniej zaskakująco, gdyż jeśli okazałoby się prawdą, oznaczałoby nieprawdopodobny wręcz sojusz dwóch zaciekłych wrogów reprezentujących dwa różne odłamy islamu. Z drugiej strony należy pamiętać, że nic nie jednoczy bardziej niż wspólny wróg.

– Teheran daje schronienie wyższym przywódcom organizacji terrorystycznej, gdy oni planują ataki na Stany Zjednoczone i naszych sojuszników – poinformował Pompeo. – Od 2015 roku Teheran umożliwia bojownikom Al-Ka’idy w kraju swobodną komunikację z innymi członkami oraz korzystanie z przywilejów, z których wcześniej korzystali w Afganistanie i Pakistanie, w tym przyzwolenie na ataki, propagandę i zbieranie funduszy.

Retoryka Pompeo skupia się na nawiązaniu do tak zwanej osi zła ze słynnego orędzia George’a W. Busha z 29 stycznia 2002 roku. Prezydent zaliczył do osi zła Irak, Iran i Koreę Północną. Ówczesny podsekretarz stanu John Bolton rozszerzył to grono, dodając Kubę, Libię i Syrię. Nowa oś zła dotyczy Iranu i Al-Ka’idy i ma stanowić poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych i innych państw.

Niemniej jednak ustępujący szef amerykańskiej dyplomacji wytoczył działa dużego kalibru. Ogłosił, że w Teheranie przebywają zastępcy lidera Al-Ka’idy, Egipcjanina Ajmana az-Zawahiriego (na zdjęciu tytułowym po prawej). Wyznaczył też nagrodę w wysokości maksymalnie 7 milionów dolarów za informacje, które doprowadzą do przywódcy Al-Ka’idy w Iranie, Muhammada Abbataja (Abd ar‑Rahmana al-Maghrebiego) lub pozwolą na jego identyfikację. Ponadto na celowniku administracji Trumpa znalazł się również Sułtan Jusuf Hasan al‑Arif i kilku przywódców batalionów kurdyjskich Al‑Kaidy, działających na granicy między Iranem a Irakiem.

Oprócz tego jemeńskich Hutich – mających jawne powiązania z Iranem – uznano za organizację terrorystyczną. Eksperci zwracają uwagę, że chociaż decyzja ta jest na rękę Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonym Emiratom Arabskim, w obecnej sytuacji najbardziej zaszkodzi cywilnej ludności Jemenu, zmagającej się jednocześnie z pandemią COVID-19, epidemią cholery i klęską głodu. Wiele organizacji humanitarnych będzie się obawiało działania w Jemenie ze względu na ryzyko przypięcia samym sobie łatki sojuszników terrorystów.

Pompeo w National Press Club.
(US State Department / Freddie Everett)

– Pan „Kłamiemy, Oszukujemy, Kradniemy” w żałosny sposób kończy katastrofalne urzędowanie, wypowiadając kolejne kłamstwa, które są podżeganiem do wojny – napisał na Twitterze minister spraw zagranicznych Iranu Mohammad Dżawad Zarif, odpowiadając na oskarżenia płynące z ust Pompeo. – Nikt nie powinien dać się oszukać, gdyż wszyscy terroryści z 11 września pojawili się w Stanach Zjednoczonych z ulubionych miejsc sekretarza Pompeo na Bliskim Wschodzie, żaden zaś z Iranu.

Podobne oświadczenie resortu spraw zagranicznych wystosowano w listopadzie, pisząc, że na irańskim terytorium nie ma terrorystów Al-Ka’idy. Podano wówczas, iż Waszyngton i Jerozolima od czasu do czasu usiłują łączyć Iran z podobnymi grupami poprzez kłamstwo i celowe wypuszczanie fałszywych informacji do mediów, aby uniknąć odpowiedzialności za działalność przestępczą grup terrorystycznych w regionie.

Oświadczenie było efektem zlikwidowania – ukrywającego się na terytorium Iranu – Abdullaha Ahmeda Abdullaha, vel Abu Mohammeda al-Masriego. Człowieka numer dwa w Al Ka’idzie mieli zlikwidować w sierpniu izraelscy agenci na polecenie władz Izraela i na życzenie Waszyngtonu.

Masri (słowo to znaczy „Egipcjanin”, stamtąd bowiem pochodził) w Iranie przebywał prawdopodobnie od 2003 roku i mieszkał w jednej z dzielnic północnego Teheranu, a do 2015 roku był pod nadzorem irańskich służb. Był oskarżony o udział w zamachach bombowych w Dar es Salaam w Tanzanii i Nairobi w Kenii w 1998 roku. Za informacje, które przyczyniłyby się do jego schwytania lub likwidacji, Federalne Biuro Śledcze oferowało nagrodę w wysokości 10 milionów dolarów.

Były brytyjski minister spraw zagranicznych David Miliband, obecnie szef Międzynarodowego Komitetu Ratunkowego, określił działania Mike’a Pompeo jako „wandalizm dyplomatyczny”. Inni komentatorzy mówią o „dyplomacji wyprzedażowej” i podkreślają, iż może to być jedynie manewr obliczony na rozgrywki w polityce wewnętrznej. Jeżeli administracja Joego Bidena zechce anulować którąkolwiek z tych decyzji, republikanie będą mogli łatwo oskarżyć demokratów o „miękkość”, jeżeli zaś nie zechce – wyraźnie ograniczy sobie swobodę w niektórych obszarach polityki zagranicznej.

Zobacz też: Indie zacieśniają antychiński sojusz ze Sri Lanką i Malediwami

(jpost.com, reuters.com, washingtonpost.com)

Hamid Mir, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPosiedzenie Komisji Edukacji, Rodziny, Bezpieczeństwa
Następny artykułMłody chłopak zaginął w Kościanie!