A A+ A++

Przyjęło się myślenie, że polskie kino przytłacza ciężarem oraz straszy mrokiem i brudem życia, najczęściej pod postacią egzystencjalnego dramatu. Może to i prawda, ale tylko po części. Owszem, filmy takie jak “Dług”, “Czarne słońca”, “Plac Zbawiciela” czy “Symetria” wdeptywały w ziemię, ale zawsze stanowiły tylko część spektrum. Mamy bogate, sięgające lat 40. XX wieku tradycje kina gatunkowego, o których warto pamiętać, zwłaszcza że nasi twórcy zaczęli znajdować nowe sposoby na oswajanie lubianych przez widzów konwencji.

Zaczęło się w 1948 roku od komedii “Skarb” Leonarda Buczkowskiego (“Zakazane piosenki”). Przez lata, praktycznie przez cały PRL, ta konwencja w różnych odmianach trzymała się u nas mocno. Niekiedy chodziło o dostarczanie przedniej rozrywki w przygodowym sosie, jak np. w “Jak rozpętałem drugą wojnę światową”, czy lekkie ujęcie życia codziennego (cykl “Sami swoi” z mocno obyczajowym zacięciem). Komedia okazała się też idealnym szyfrem do opowiadania o paradoksach życia w komunizmie. Przodował w tym Stanisław Bareja, król tej konwencji (“Poszukiwany, poszukiwana”, “Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”). “Miś” to film legenda, który tak wpłynął na Polaków, że językiem Barei mówimy do dziś.

W latach 60. do głosu dochodzi zbrodnia. Cenzura uznała, że społeczeństwo potrzebuje odpowiednika rozrywki jak na zgniłym Zachodzie, ale zgodnego z linią partii. Dzięki temu stworzono osobny gatunek – kryminał milicyjny. Wiele tego typu produkcji było propagandą, ale powstały też perełki, np. “Zbrodniarz, który ukradł zbrodnię” Janusza Majewskiego. Stanisław Bareja na wczesnym etapie też kręcił w tym nurcie, np. “Dotknięcie nocy”. 

Polacy w udany sposób romansowali z kryminałami retro, co zaowocowało m.in. “Wśród nocnej ciszy” (1978, reż. Tadeusz Chmielewski). Trzy lata później nasze kina podbił “Vabank” Juliusza Machulskiego. Reżyser z powodzeniem przeszczepił komedię gangsterską na polski grunt, a jego późniejsze filmy zapisały się złotymi zgłoskami w historii polskiego kina.

W międzyczasie Wojciech Wójcik stworzył fundament pod współczesne polskie kino sensacyjne – “Karate po polsku” z 1982 roku (mylnie reklamowane jako odpowiedź na “Wejście smoka”) oraz “Prywatne śledztwo” (polskie “Życzenie śmierci”). Były powiewem świeżości w skostniałym PRL-u. Prawdziwy wstrząs nadszedł już po upadku komuny, w 1992 roku. Nazywał się “Psy”. Władysław Pasikowski zbrutalizował kino sensacyjne na zachodnią modłę i zaczął nową erę. Nieślubnymi dziećmi Pasikowskiego są Patryk Vega (“Pitbull”) i Maciej Kawulski (“Jak zostałem gangsterem”). 

Za komuny wielkie pieniądze pompowano w widowiska historyczne. Aleksander Ford nakręcił wtedy “Krzyżaków”, a Hoffman rozpoczął ekranizację “Trylogii” Henryka Sienkiewicza od końca – “Pana Wołodyjowskiego” (1969) i “Potopu” (1974). Najnowsze “Ogniem i mieczem” (1999) oceniono najgorzej, ale i tak widzowie z radością do niego wracają. Od tego czasu nie powstało w Polsce tak ciepło przyjęte widowisko historyczno-batalistyczne. 

Przełom wieków to także triumf nowej, ostrzejszej komedii romansującej z gangsterką i drwiącej z zachwytu Ameryką. Prym wiódł Olaf Lubaszenko (“Poranek kojota”, “Chłopaki nie płaczą”, “Sztos”), nieco subtelniejsze podejście stosował Juliusz Machulski (“Killer”, “Killer-ów 2-óch” – oba zyskały status kultowych).

Twórcy, którzy po upadku PRL-u oraz u progu nowego millenium bawili miliony Polaków, zaczęli tracić na sile przebicia. Patryk Vega po “Pitbullu” i serialowym rozwinięciu rozmieniał się na drobne w wulgarnych komediach. Olaf Lubaszenko kręcił coraz gorsze fabuły, Machulski nigdy nie powtórzył sukcesu “Killerów”. Pasikowski stracił impet już przy “Reichu” i poza telewizyjnym “Gliną” nie nakręcił nic. Wrócił dopiero w 2012 roku, kiedy polskie filmy zaczęły znowu nabierać wiatru w żagle.

W kinach przez kilka lat królowały tylko pełne goryczy mroczne obrazy oraz, dla kontrastu, komedie romantyczne gromadzące bez problemu milion widzów (“Tylko mnie kochaj”), ale zaczęło się to zmieniać. 

Bogowie – zwiastun. Materiały Next Film

Okazało się, że Polacy cenią biografie – “Bogowie” i “Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej” biły u nas rekordy popularności. Za sprawą “Zimnej wojny” odrodził się melodramat, który dekady temu święcił triumfy – w 1976 roku “Trędowata” Jerzego Hoffmana pokonała w polskim box office “Szczęki” Stevena Spielberga. 

Władysław Pasikowski i Patryk Vega wrócili do kina sensacyjnego – na dobre i na złe. Zaczęło dziać się w segmencie komedii (“Niebezpieczni dżentelmeni”) i thrillera (“Ukryta sieć”). W sensacji może się podziać za sprawą nadciągającego “Diabła” (reż. Błażej Jankowiak na podstawie powieści Roberta Ziębińskiego). Kina przepraszają się nawet powoli z fantastyką – niedawno zadebiutowało “W nich cała nadzieja”, a w 2024 roku powróci baśniowa “Akademia Pana Kleksa” w nowym wydaniu i z Tomaszem Kotem na pokładzie.

Przy tym polskie kino nie złagodniało. Wciąż bywa brudne, ostre jak brzytwa i opowiada o poważnych problemach. Zachowało autentyczność, ale znów stało się bardziej zabawne. Po prostu przyswoiło świeże środki wyrazu i nabrało nowych barw.

Zadanie “ODKRYJ MAGIĘ KINA” jest współfinansowane ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułEko kosmetyki pod choinkę
Następny artykułFałszywa flaga posła Brauna